Są to insynuacje i kompletna nieprawda, jeśli chodzi o kwestie jakichś rzekomych podsłuchów polityków; nie raz mieliśmy do czynienia z takimi fejkami medialnymi – powiedział we wtorek rzecznik PiS Rafał Bochenek.
Bochenek podczas wtorkowego briefingu w Sejmie był pytany m.in. o informacje o rzekomym podsłuchiwaniu polityków przed wyborami. Rzecznik PiS zaznaczył w odpowiedzi, że „już wielokrotnie padały komunikaty w tej sprawie, są to insynuacje i kompletna nieprawda, jeśli chodzi o kwestie jakichś rzekomych podsłuchów”. „Nie raz mieliśmy do czynienia z takimi fejkami medialnymi po to tylko, aby rozpętać określoną burzę medialną” – dodał.
Senator Krzysztof Brejza mówił w niedzielę, że „służby policyjne” miały inwigilować polityków opozycji. Zaznaczył, że informacja, którą posiada dotyczy „tego, że najwięcej podsłuchów może być uruchomionych, paradoksalnie, po utracie władzy przez PiS”. W ten sposób odniósł się do słów byłego szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Pawła Wojtunika, który w sobotę spytał publicznie Mariusza Kamińskiego, szefa MSWiA, ministra koordynatora służb specjalnych, o to, czy służby tuż przed wyborami dostały dyspozycje, by inwigilować polityków opozycji. Przekazał, że z kilku źródeł otrzymał informacje o spotkaniu w ośrodku szkoleniowo-konferencyjnym CBA w Lucieniu (woj. mazowieckie), podczas którego miały zapaść decyzje o masowym stosowaniu kontroli operacyjnej wobec przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych. Podsłuchy miałyby być zakładane na pięć dni – co zgodnie z prawem można zrobić bez kontroli sądu, jedynie za zgodą prokuratora generalnego.
Na słowa Wojtunika zareagował minister Kamiński, który przekazał, że CBA kieruje zawiadomienie o zniesławieniu przez Wojtunika. Zapewnił, że CBA ani żadna inna podległa mu służba nie inwigilowała opozycji. Także komendant Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości nadinsp. Adam Cieślak opublikował w poniedziałek komentarz, w którym zaprzecza, że „służby policyjne, wydział cyberprzestępczości” podsłuchiwały polityków.
„Rozumiem, że dziś środowisko PO próbuje wrzucać tego typu kamyczki do ogródka, po to żeby w jakiś sposób podważyć zaufanie do potencjalnych koalicjantów, rozmów, bo przecież takie rozmowy wiemy doskonale, że z tym środowiskiem politycznym też na różnym szczeblu się toczą” – ocenił zaś we wtorek Bochenek pytany o tę sprawę.
Zdaniem Bochenka stąd wynika „nerwowość po stronie polityków PO i Donalda Tuska, bo pali im się grunt pod nogami”. „Dlatego tak mocno cisną i zaklinają rzeczywistość, że Donald Tusk powinien być premierem” – mówił Bochenek.
Jak podkreślił „w Polsce są określone przepisy, jest konstytucja, są zwyczaje konstytucyjne, które od wielu lat były niepodważalne – partia zwycięska otrzymywała prawo do formułowania rządu, kandydat z tej partii był desygnowany przez głowę państwa na premiera”. „Uważamy, że tak to się powinno również w tym przypadku odbyć” – wskazał rzecznik PiS. (PAP)