SZ. WÓJCIK: EUROPEJSKIE ROLNICTWO JUŻ SIĘ ZWIJA, PRZEZ CO W KONSEKWENCJI STANIEMY PRZED PROBLEMEM NIEDOBORU ROLNIKÓW I ŻYWNOŚCI

owoce

To odpowiedni czas, żeby naciskać dużo mocniej niż do tej pory. Nie może być sytuacji, w której rolnictwo europejskie jest rozbijane przez rolnictwo ukraińskie. Europejskie rolnictwo już się zwija. Za moment staniemy przed problemem niedoboru rolników, żywności. Tłumaczenie, że możemy skorzystać z importu, pozbawia nas bezpieczeństwa żywnościowego i suwerenności. Dbajmy o własnych rolników, produkujmy jak najwięcej, eksportujemy, a nie likwidujmy rolnictwo – zaznaczył Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej, w środowej audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.

Protesty europejskich rolników rozpoczęły się w Niemczech. Potem objęły Francję, Rumunię, Grecję oraz Litwę. Teraz nadszedł czas na Polskę. W blisko 200 lokalizacjach rolnicy dają wyraz sprzeciwu m.in. wobec wprowadzenia kolejnych ograniczeń produkcyjnych czy sposobie funkcjonowania wymiany handlowej artykułów rolno-spożywczych z Ukrainą.

– Dziś rolnicy pokazali swoje zjednoczenie. Wspólnym głosem protestują przeciwko temu, co niedobrego dzieje się względem rolnictwa. A dzieje się wiele niedobrego, np. ze strony Unii Europejskiej, która forsuje ideologiczne zakusy ograniczające rolnictwo. Są też inne przykłady biznesowe jak otwarcie się na produkty rolno-spożywcze z Ukrainy bez kontrolowania ich. One zalewają polski i europejski rynek. Przeciwko temu protestują europejscy rolnicy – wyjaśnił Szczepan Wójcik.

Gość Radia Maryja dodał w kontekście ogólnoeuropejskich protestów, że „wszyscy podlegamy pod te same regulacje unijne, wśród których znalazła się kwestia oddania prawie 10 proc. swoich użytków rolnych. Przy tym mówi się o pomocy ukraińskim rolnikom poprzez ściąganie zboża z Ukrainy, co jest kłamstwem”.

– To zboże z ogromnych przedsiębiorstw rolnych, które często nie należą do Ukraińców. Jedno z największych gospodarstw rolnych na Ukrainie ma ponad 800 tys. hektarów, gdzie średnia w Polsce to kilka-kilkanaście hektarów, w zależności od lokalizacji. Konkurujemy z Ukraińcami, którzy nie muszą spełniać norm jakościowych Unii Europejskiej, a przy tym mają pełny dostęp do rynku europejskiego. (…) Rolnicy sygnalizują swoje niezadowolenie. Protesty rolnicze rozleją się dalej, na inne części Europy. Jeszcze bardziej będziemy się jednoczyć – zapewnił prezes Instytutu Gospodarki Rolnej.

Umowa na bezcłowy handel z Ukrainą ma zostać przedłużona do 2025 roku. Będzie to już trzeci sezon rolny, w którym polscy rolnicy będą musieli liczyć się z wynikającymi z tego problemami.

– To odpowiedni czas, żeby naciskać dużo mocniej niż do tej pory. (…) Od rządu oczekujemy stanowczych działań w stosunku do UE. Nie może być sytuacji, w której rolnictwo europejskie jest rozbijane przez rolnictwo ukraińskie. (…) Europejskie rolnictwo już się zwija. Za moment staniemy przed problemem niedoboru rolników, żywności. Tłumaczenie, że możemy skorzystać z importu, pozbawia nas bezpieczeństwa żywnościowego i suwerenności – zaznaczył Szczepan Wójcik.

– Dbajmy o własnych rolników, produkujmy jak najwięcej, eksportujemy, a nie likwidujmy rolnictwo. Popatrzmy, co się stało w pierwszych miesiącach wojny na Ukrainie – Rosjanie zaatakowali przede wszystkim porty, które służyły do eksportu żywności, a także duże gospodarstwa rolne. Uderzyli w bezpieczeństwo żywnościowe – dodał.

W ostatnim czasie ponownie pojawił się temat likwidacji hodowli zwierząt futerkowych. W tym kontekście Szczepan Wójcik podkreślił, że „jest to pierwszy krok do ograniczenia, a nawet zamknięcia hodowli zwierząt w Polsce”.

– Już jest atak na hodowlę drobiu oraz bydła. Dziś rolnicy muszą się z tym mierzyć. Zwierzęta futerkowe są pierwszym krokiem, żeby zamknąć rolnictwo. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w Holandii czy Niemczech. U nas będzie to samo. Rolnicy mówią więc stanowcze „nie” wobec propozycji rządzących – wskazał.

Ministerstwo Rolnictwa obserwuje aktualną sytuację i nie podejmuje żadnych działań. Prezes Instytutu Gospodarki Rolnej powiedział, że teraz odbywa się „ważenie sił”.

– Nie możemy być zbagatelizowani jako rolnicy. Sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan, a kierownictwo naszego kraju będzie musiało wziąć nasz głos pod uwagę. Różnego rodzaju pomysły, które rodzą się w lewicowych głowach, muszą zostać zduszone w zarodku – zaznaczył gość „Aktualności dnia”.

W trakcie audycji pojawiło się także pytanie o lobby obszarników, czyli ludzi posiadających ogromne gospodarstwa rolne na Ukrainie. W odpowiedzi prezes Instytutu Gospodarki Rolnej zwrócił uwagę na to, że „to są miliardy dolarów, którymi dysponują te ogromne przedsiębiorstwa”.

– Nie ma problemu w tym, żeby procent swoich zysków przeznaczyć na wspieranie NGO czy partii politycznej, która lobbowałaby za sprowadzaniem produktów z Ukrainy (w niezmiennej formie – red.). Uważajmy, kogo słuchamy i dopuszczamy do głosu. Pamiętamy NGOs-y, które bardzo dużo mówią o dobrostanie, a dążą do likwidacji hodowli. Komu jest ona na rękę? Krajom, które ją przejmują, a więc Rosji czy krajom Ameryki Południowej. Nie jest tak, że popyt nagle zniknie. Ludzie dalej będą jedli mięso, ale będzie ono produkowane gdzie indziej – powiedział.

 

 

radiomaryja.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj