Rzeczywiście była obietnica co najmniej 1500 zł do zasadniczego wynagrodzenia, ale na żadnym poziomie awansu – ani dla nauczyciela początkującego mianowanego czy dyplomowanego – tych 1500 zł nie ma. W związku z tym nauczyciele mają prawo czuć się oszukani. Pani minister edukacji, Barbara Nowacka, ośmiela się mówić, że to są najwyższe podwyżki. Wcale tak nie jest. Przez osiem lat zasypywaliśmy przepaść, którą zostawiła nam Platforma Obywatelska. Przypomnijmy, że w 2012 r. zamroziła ona nauczycielom pensje. W ciągu tych ośmiu lat podnieśliśmy pensję dla nauczyciela dyplomowanego o 50 proc., a dla początkującego w różnych kategoriach o 100 procent – powiedziała Anna Zalewska, poseł do Parlamentu Europejskiego, minister edukacji narodowej w latach 2015-2019, w audycji „Aktualności dnia” w Radiu Maryja.
Nauczyciele czują się oszukani. Zgodnie z zapowiedziami rządzącej koalicji mieli dostać 1500 zł do wynagrodzenia zasadniczego, tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna.
– Wszyscy byli przekonani, że to jest 30 procent czy będzie 30 proc. od tego, co już zostało zaplanowane w budżecie. Tymczasem nauczyciele dowiedzieli się, że to będzie tylko 15 proc. do tzw. średniej, a średnia wynagrodzeń to nic innego jak wynagrodzenie zasadnicze ze wszystkimi dodatkami, w tym: 13. i 14. emeryturą, świadczeniem urlopowym, dodatkiem funkcyjnym, dodatkiem za wychowawstwo. Rzeczywiście była obietnica co najmniej 1500 zł do zasadniczego wynagrodzenia, ale na żadnym poziomie awansu – ani dla nauczyciela początkującego mianowanego czy dyplomowanego – tych 1500 zł nie ma. W związku z tym nauczyciele mają prawo czuć się oszukani. Pani minister edukacji, Barbara Nowacka, ośmiela się mówić, że to są najwyższe podwyżki. Wcale tak nie jest. Przez osiem lat zasypywaliśmy przepaść, którą zostawiła nam Platforma Obywatelska. Przypomnijmy, że w 2012 r. zamroziła ona nauczycielom pensje. W ciągu tych ośmiu lat podnieśliśmy pensję dla nauczyciela dyplomowanego o 50 proc., a dla początkującego w różnych kategoriach o 100 procent – mówiła Anna Zalewska.
Gość audycji „Aktualności dnia” odniosła się do zapowiedzi minister edukacji, Barbary Nowackiej, dotyczących niewprowadzania prac domowych.
– Beztroska i infatylizm pani minister edukacji, która nie zna się na edukacji, może spowodować niekończące się awantury w szkołach. Dzieci będą mieć pretensje. Rodzice z kolei będą oceniać czy to, co zostało zadane, to jest zadanie domowe czy też nie. Szkoły nie przygotują nam dzieci i młodzieży do dalszej edukacji i dalszego kształcenia – zauważyła poseł do Parlamentu Europejskiego.
Pani minister Barbara Nowacka jest polityczną aktywistką z bardzo lewicowymi korzeniami, ale i emocjami – zwróciła uwagę Anna Zalewska.
– Mowa jest o podstawach programowych. Nie słyszę, żeby pracowali nad tym eksperci. To bardzo długa i żmudna praca. Zmienialiśmy w 2017 r. postawy programowe, więc wiemy, ilu wybitych ekspertów musiało pracować nad zmianami tych podstaw – zaznaczyła gość audycji „Aktualności dnia”.
Odwołano już wszystkich kuratorów oświaty powołanych przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Tymczasem w tle pojawiają się dyskusje dotyczące ewentualnych planów możliwości zlikwidowania kuratorów oświaty i oddania polskiej szkoły w ręce samorządu lokalnego.
– Nie chce się żadnego nadzoru nad edukacją. Dąży się do tego, żeby to samorządy bez jakiegoś wsparcia mogły decydować, co z tymi szkołami będzie się działo. Był taki pomysł, żeby były firmy zewnętrzne, które będą oceniać szkoły za pieniądze i informować rodziców, która szkoła jest dobra, a która nie (…). Pani minister Lubnauer chce oprócz osłabienia kuratoriów likwidować małe szkoły, prowadzić do centralizacji i trochę odwracać reformę przekształcającą gimnazja – powiedziała Anna Zalewska.
Całą audycję z Anną Zalewską można odsłuchać [tutaj].
radiomaryja.pl