PROF. P. CZARNEK: KOMISJA DS. WYBORÓW KOPERTOWYCH JEST PO TO, ŻEBY ROBIĆ SOBIE ŻARTY Z WYSOKIEJ IZBY

Ta komisja jest po to, żeby robić sobie żarty z Wysokiej Izby, ta komisja jest po to, żeby się odbyć, a przecież wszystko w tej sprawie wiemy: mianowicie wybory nie odbyły się, bo zostały zablokowane przez pana Trzaskowskiego, przez panią Kidawę-Błońską, przez pana Budkę – mówił w środowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja prof. Przemysław Czarnek, poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz były minister edukacji i nauki, komentując funkcjonowanie sejmowej komisji śledczej ds. wyborów korespondencyjnych z 2020 roku. Polityk zwrócił uwagę, że komisja nie pozwala swobodnie wypowiadać się świadkom oraz nie przesłuchuje osób, które mają realny związek ze sprawą.

Prof. Przemysław Czarnek jest jednym z członków komisji śledczej ds. wyborów kopertowych z 2020 roku. Zdaniem polityka obrady komisji nie odbywają się – mówiąc delikatnie – w należyty sposób. Komisji przewodzi poseł Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej.

– Przypomnę: ten sam człowiek, który parę lat temu twierdził, że powstanie warszawskie wybuchło w 1988 r., więc trudno oczekiwać jakichś rewelacji, ale przynajmniej powinno mieć miejsce minimum zasad w prowadzeniu tej komisji – zaznaczył poseł PiS.

W środę komisja przesłuchiwała m.in. wiceministra aktywów państwowych sprzed czterech lat, Tomasza Szczegielniaka.

– Któremu po pierwsze nie pozwolono na swobodną wypowiedź, po drugie – nie pozwolono na korzystanie z notatek, po trzecie – nawet nie pozwolono na mówienie o faktach związanych z tamtymi wydarzeniami. Krótko mówiąc, uniemożliwiono mu składanie wyjaśnień przed komisją śledczą. Więc pytanie, po co jest ta komisja? Ta komisja jest po to, żeby robić sobie żarty z Wysokiej Izby, ta komisja jest po to, żeby się odbyć (pewnie raport końcowy jest już napisany), a przecież wszystko w tej sprawie wiemy: mianowicie wybory nie odbyły się, bo zostały zablokowane przez pana Trzaskowskiego, przez panią Kidawę-Błońską, (…) przez pana Budkę, którzy nie chcą być świadkami komisji, a większość sejmowa nie chce ich na tych świadków powołać. Jest to więc komisja bez sensu – mówił gość „Aktualności dnia”.

Działanie komisji pochłania miesięcznie kilkaset tysięcy złotych z kieszeni podatników.

Prof. Przemysław Czarnek przypomniał, dlaczego tak naprawdę zmarnotrawione zostało 70 mln złotych na wybory, które się nie odbyły.

– Mówimy o przygotowaniach do wyborów, które musiały się odbyć 10 maja. Przygotowywały je Ministerstwo Aktywów Państwowych i Kancelaria Prezesa Rady Ministrów pod ustawę, jaka była uchwalona 6 kwietnia i została zablokowana przez Senat. Mówimy więc o wykonywaniu obowiązków państwowych. Wybory się nie odbyły, więc i przygotowania były zmarnotrawione – wskazał rozmówca Radia Maryja.

Polityk przypomniał, że winni zablokowania wyborów są senatorzy ówczesnej opozycji (a obecnie większości parlamentarnej), włodarze większych miast z Rafałem Trzaskowskim na czele oraz politycy tacy jak Małgorzata Kidawa-Błońska, która sama chwaliła się, że „wywaliła” wybory korespondencyjne.

W środę komisja ds. wyborów kopertowych przesłuchała również posła Jacka Sasina, byłego ministra aktywów państwowych. Polityk, podobnie jak wspomniany wcześniej Tomasz Szczegielniak, nie miał szansy na swobodną wypowiedź. [czytaj więcej]

W audycji poruszony został również temat ważności mandatów poselskich Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Posłowie nie wzięli udziału w dzisiejszych obradach Sejmu, ponieważ aby to zrobić, musieliby zgłosić się po jednorazowe przepustki, a to – zgodnie z zapowiedzią marszałka Szymona Hołowni – oznaczałoby uznanie, że nie są posłami. Bez wspomnianych przepustek nie zostali przepuszczeni na pilnie strzeżoną Salę Plenarną.

Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości obaj politycy pozostają pełnoprawnymi parlamentarzystami.

– To są posłowie, którzy mają mandat poselski, jakim zostali obdarzeni przez wyborców (…). Te mandaty nie zostały wygaszone. Orzekła o tym Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw publicznych Sądu Najwyższego – podkreślił prof. Przemysław Czarnek.

Zupełnie innego zdania są przedstawiciele obozu rządzącego. Wiceminister kultury, Joanna Scheuring-Wielgus. posunęła się nawet do stwierdzenia, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik są „nikim”.

Radio Maryja

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj