Były premier RP, Mateusz Morawiecki, wezwał obecny rząd, aby zamroził ceny energii elektrycznej do momentu, gdy inflacja nie spadnie do celu założonego przez Narodowy Bank Polski. Zespół Pracy dla Polski prowadził analizy na temat skutków podwyższenia od 1 lipca cen prądu dla gospodarstw domowych, przedsiębiorców i samorządów.
Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że w przypadku niektórych firm, wzrost kosztów może wynieść nawet 100 procent. Najbardziej dotknie to małe podmioty.
Mateusz Morawiecki domaga się od koalicyjnego rządu jasnych deklaracji ws. działań osłonowych dla obywateli.
– Będzie tam ujęty obowiązek rządu do wspierania samorządów na takim poziomie, na jakim wspieraliśmy samorządy lub wyższym. Prawo i Sprawiedliwość oczywiście poprze ewentualne wyższe propozycje, bo chcemy, aby samorządy miały środki. Będziemy „cisnąć” rządzących, żeby nie uciekali w to, co najlepiej potrafią, czyli w nic nierobienie i mówienie, że „pieniędzy nie ma”. Jak się okazało, pieniądze były, ponieważ w budżecie, który przekazaliśmy naszym następcom, znalazły się jeszcze dodatkowe środki. Oni sami powiększyli ten deficyt, który otrzymali od nas o kolejne 20 miliardów złotych – podkreślił Mateusz Morawiecki.
Były premier przypomniał, że rząd Zjednoczonej Prawicy podjął szereg działań, aby zmniejszyć skutki wysokiej inflacji spowodowanej napaścią Rosji na Ukrainę.
Poprzedni rząd zamroził m.in. ceny energii elektrycznej, wprowadził dodatek energetyczny oraz zerowy VAT na żywność. To ostatnie rozwiązanie obowiązuje do końca marca. Niewykluczone, że w tym tygodniu poznamy decyzję ws. przyszłości zerowej stawki podatku na podstawowe produkty.
RIRM