Po stronie rosyjskiej mamy do czynienia ze zdemoralizowanym społeczeństwem autorytarnym. Są wątpliwości, by myśleć, czy Rosjanie są w ogóle społeczeństwem. A co mamy po naszej stronie, po stronie Zachodu? Mamy społeczeństwa demokratyczne, które też są zdemoralizowane. Mam na myśli wyniki badań w Polsce i innych krajach, które pokazują, że względnie nieduża część młodzieży (z niektórych badań wynika, że nie więcej niż 25-27 proc.) jest gotowa do służby ojczyźnie w przypadku wojny. Naprzeciw zdemoralizowanego autorytaryzmu stają zdemoralizowane demokracje, które utraciły busolę moralną – mówił we wtorkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja prof. Andrzej Zybertowicz, socjolog, doradca prezydenta RP ds. bezpieczeństwa państwa.
Prezydent Andrzej Duda zapewnił, że Polska jest gotowa do przyjęcia broni jądrowej. Nasz kraj wyraził zainteresowanie dołączeniem do programu Nuclear Sharing, w ramach którego Stany Zjednoczone udostępniają swoim sojusznikom określoną liczbę głowic jądrowych. W związku z tym ze strony Moskwy już słychać pomruki.
– Rosyjscy politycy i propagandyści są specjalistami od pomruków i stosują je tym chętniej, że niestety znaczna część zachodniej opinii publicznej (a my jesteśmy przecież częścią Zachodu) reaguje na te pomruki niemal przerażeniem, traktuje te pomruki jako coś więcej niż propagandowe zagrywki. W polityce mówi się o tzw. komunikacji strategicznej, gdy słowa wcale nie muszą znaczyć tego, co głoszą, ale mogą być sygnałem czegoś innego. W tym przypadku Rosja ma powody, żeby się niepokoić, ponieważ przekazanie na teren Polski części uzbrojenia jądrowego nie oznaczałoby żadnego zagrożenia dla Rosji, ale zwiększyłoby stopień zaangażowania Stanów Zjednoczonych i innych krajów NATO, (…) zwiększyłoby stopień odstraszania Rosji przed możliwą agresją – mówił prof. Andrzej Zybertowicz.
Temu też służy wtorkowa wizyta premiera Wielkiej Brytanii, Rishiego Sunaka, i sekretarza generalnego NATO, Jensa Stoltenberga.
– To jest przekaz z poziomu komunikacji strategicznej do Rosji, że NATO będzie bardziej stanowczo niż dotąd wspierało Ukrainę i bardziej stanowczo wspierało swoich członków – wskazał doradca prezydenta RP ds. bezpieczeństwa państwa.
Obawy Zachodu co do Rosji są słuszne, choć przewyższa on Federację Rosyjską pod względem potencjału gospodarczego i militarnego.
– Patrząc na tabelki z liczbami uzbrojenia, z wykazami PKB, z informacjami o przewadze technologicznej, zapomina się często o wymiarze etycznym całej sprawy. Co mam na myśli? Po stronie rosyjskiej mamy do czynienia ze zdemoralizowanym społeczeństwem autorytarnym, w istocie ze zbiorowością. Jak kiedyś zauważył socjolog, prof. Piotr Gliński, są wątpliwości, by myśleć, czy Rosjanie są w ogóle społeczeństwem, a nie zlepkiem rozmaitych grupek interesów. Z jednej strony mamy zdemoralizowane autorytarne społeczeństwo, a co mamy po naszej stronie, po stronie Zachodu? Mamy społeczeństwa demokratyczne, które też są zdemoralizowane. Mam na myśli wyniki badań w Polsce i innych krajach, które pokazują, że względnie nieduża część młodzieży (z niektórych badań wynika, że nie więcej niż 25-27 proc.) jest gotowa do służby ojczyźnie w przypadku wojny. Naprzeciw zdemoralizowanego autorytaryzmu stają zdemoralizowane demokracje, które utraciły busolę moralną – stwierdził socjolog.
Zdaniem gościa „Aktualności dnia”, jeśli Władimir Putin rzeczywiście rozważałby atak na Zachód, to nie będzie brał pod uwagę gospodarki czy ilości sprzętu wojskowego tych krajów, ale patrzeć będzie na determinację przywódców oraz społeczeństw do obrony wolności i demokracji. Kreml już teraz jest ośmielony do kontynuowania swojej imperialnej ekspansji poprzez nieudolność niektórych państw Zachodu w kwestii pomocy Ukrainie.
– Gdyby nastąpił upadek Ukrainy, to Rosja wyciągnęłaby z tego wniosek, iż Zachód jest tak słaby, że nawet nie potrafił bez ryzyka krwi własnych obywateli tak wzmocnić Ukrainę, by przeciwstawiła się skutecznie tej wojnie – powiedział prof. Andrzej Zybertowicz.
Zdaniem rozmówcy Radia Maryja nie można jednoznacznie przewidzieć, czy Moskwa zdecyduje się zaatakować Polskę lub jakiekolwiek państwo Zachodu, czy nie. Z tego powodu pod uwagę brać należy również czarne scenariusze.
– Poważnie brać pod uwagę czarne scenariusze to poświęcić część zasobów naszego państwa (…) na działania obronne, ale to musi odbywać się kosztem jakości życia. To trzeba sobie otwarcie powiedzieć. Po co te działania obronne? (…) Potencjalny agresor uważnie obserwuje nasze przygotowania wojenne. (…) Funkcję odstraszająca agresora pełnią nie tylko systemy militarnego przygotowania społeczeństwa do obrony, a więc ilość wojska, stopień jego wyszkolenia, nowoczesność broni, synchronizowanie współpracy z innymi krajami natowskimi, sprawność wywiadu i kontrwywiadu. Funkcję odstraszającą pełnią też postawy społeczne, stopień gotowości społeczeństwa do działania na rzecz wolności swojego kraju i – w sytuacjach skrajnych – do oddania życia. Agresor analizuje, co wynika z badań, co wynika z zachowań – mówił prezydencki doradca.
Elementem odstraszania jest również pogłębianie współpracy w ramach sojuszy militarnych, na co zwracał uwagę prezydent Andrzej Duda.
radiomaryja.pl