Ponieważ nic na tym świecie nie jest idealne, każda krytyka istniejącego stanu rzeczy jest uzasadniona. Rzecz jednak w tym, aby była to krytyka rzeczowa i konstruktywna, to znaczy wskazywała drogi do poprawy istniejącego stanu, a nie skupiała się na przysłowiowym szukaniu belki w krytykowanym górnictwie, a jej pomijaniu we własnym oku.
Tymczasem proste, aby nie napaści na polskie górnictwo w krajowych mediach wykorzystują sytuację braku społecznego rozróżnienia górnictwa węgla kamiennego, od reszty znacznie ważniejszego górnictwa choćby rud miedzi, czy materiałów budowlanych, bez których całe budownictwo krajowe przestałoby istnieć. W tej konwencji, tak krajowe media, jak i politycy, mówiąc o katastrofie górnictwa węglowego, utożsamiają je z sytuacją całej tej branży twierdząc, że ponury jest bilans polskiego górnictwa w UE i najwyższa pora jest przyznać się do błędów. Nie zauważa się jednocześnie zależności, że przyznanie się niczego nie poprawia, jeśli nie ma się koncepcji naprawy tej sytuacji. Mało tego, za zły stan górnictwa węglowego oskarża się tych co są akurat najmniej winni a więc górników, którzy z narażeniem życia wydobywają ten pod każdym względem deficytowy węgiel.
O tych, którzy to tolerują, a nawet popierają i organizują, dyskretnie się milczy, gdyż do nich należy władza i środki finansowe państwa, a tym lepiej się nie narażać. Tymczasem media muszą zauważać i reagować na to, co się dzieje w kraju. Ich atak na najmniej winnych jest zawsze bezpieczny, bo ci nawet nie mają szansy na odpowiedź. Niesympatycznym skutkiem takiego ataku na polskie górnictwo jest fakt, że poza zainteresowanymi, wszystkim innym to odpowiada. Do jednego worka krytyki górnictwa węglowego wrzuca się wszystkich innych, miedź, ropę naftową i gaz, surowce chemiczne, ceramiczne, budowlane i wszelkie inne, które nie mają tych problemów, jakie ma węgiel kamienny Jest to czysta demagogia, która źle służy polskiej gospodarce, To pomylenie i zafałszowywanie sytuacji w polskim górnictwie wynika z wielu powodów. Jednym z nich jest brak wiedzy na jego temat. Ten brak wynika z bardzo popularnych przesłanek politycznych, jego nadmiernej rozbudowy w czasach PRL, co skończyło się upadkiem tej formacji.
Jej utożsamianie się z górnictwem krajowym, jako całością, teraz odwróciło się w równie szkodliwą i totalitarną do niego wrogość. Czy da się to zmienić? Oczywiście, o całej tej branży potrzebna jest rzetelna informacja. Nie wszystko dzieje się tam dobrze, jak choćby w węglu kamiennym, ale też eksploatacja innych surowców przynosi znaczne dochody i daje zatrudnienie dziesiątkom tysięcy ludzi. Tu przypomina się rola Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG) w Warszawie, który dzięki swojemu wydawnictwu, promującemu krajowe i zagraniczne osiągnięcia surowcowe, przyczyniał się do bardziej zrównoważonych pod tym względem ocen tak mediów, jak i polityków. Teraz jest ono nastawione tylko na naukowe publikacje interesujące bardzo zamknięte grono specjalistów. Przyznanie dla PIG kilkunastu milionów złotych na tego rodzaju zawodowe i popularno naukowe wydawnictwa miałoby szansę na bardziej wyważone opinie o krajowym górnictwie. Te zaś przekładałyby się na również bardziej celowe nakłady inwestycyjne, rozwojowe i modernizacyjne w polskiej polityce surowcowej, co dałoby miliardowe zyski, zamiast węglowych strat. Po prostu społeczeństwo musi mieć niezależny i suwerenny dostęp przynajmniej do elementarnej wiedzy na ten temat. Przy tej okazji przypomnieć trzeba postulat polskiego filozofa dobrej roboty, który twierdził, że trzeba wiedzieć coś o wszystkim i wszystko o czymś. Postulat ten nigdy nie był zakwestionowany, ale też w polityce surowcowej nie jest realizowany, ze szkodą tak dla państwa jak i jego obywateli.
autor: Adam Maksymowicz