Politycy Prawa i Sprawiedliwości udali się w piątek z kontrolą poselską do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji ws. działań aktywistów w strefie buforowej oraz podrzucania Polsce migrantów przez niemieckie służby. Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS, podkreślił, że aktywiści ustanawiają siebie samych pełnomocnikami migrantów i występują o ochronę międzynarodową, a więc traktują Straż Graniczną niczym przedsiębiorstwo taksówkowe, które ma podwozić migrantów w określone miejsca.
Politycy chcą dowiedzieć się m.in. dlaczego min. Tomasz Siemoniak oraz podległe służby wyrazili zgodę, aby aktywiści mogli działać w strefie buforowej, a rząd nie reaguje, gdy łamią prawo, przemycając migrantów.
Mariusz Błaszczak powołał się w tym kontekście na informacje medialne, z których wynika, że aktywiści kontaktują się z migrantami, gdy ci są jeszcze po Białoruskiej stronie.
– Pomagają im przekroczyć granicę, wskazując miejsce, w którym nie ma strażników granicznych i żołnierzy. Następnie ustanawiają siebie samych pełnomocnikami migrantów i występują o ochronę międzynarodową, a więc traktują Straż Graniczną niczym przedsiębiorstwo taksówkowe, które ma podwozić migrantów w określone miejsca – tłumaczył Mariusz Błaszczak.
To skandal – dodał Mariusz Błaszczak. Podobnym skandalem – jak powiedział polityk – są kolejne informacje o tym, że władze niemieckie podrzucają migrantów do Polski.
– Jest to wyraz tego, w jaki sposób traktowany jest rząd Donalda Tuska, to jest wyraz podejścia Niemiec do tej sprawy, do kryzysu migracyjnego, który narasta w naszym kraju z powodu wieloletniej polityki niemieckiej i zapraszania migrantów do Europy – wskazał szef klubu PiS.
Mariusz Błaszczak podkreślił, że konieczne jest wezwanie ambasadora Niemiec w Warszawie i przedstawienie mu protestu. Polityk podkreślił też, że niezbędne są bardzo ostre działania na granicy z Białorusią. Jednym z nich jest zaminowanie granicy przy użyciu min przeciwpiechotnych.
RIRM/TV Trwam News