Media: Rosną ceny energii elektrycznej, ciepła i gazu

Rosną ceny energii elektrycznej, ciepła i gazu. Od 1 lipca rachunki będą wyższe nawet o kilkadziesiąt procent.

Dzięki mrożeniu cen energii elektrycznej, ciepła i gazu rachunki Polaków były niższe niż przewidywały to ceny rynkowe. Mimo apeli Prawa i Sprawiedliwości, rząd Donalda Tuska zlikwidował to wsparcie. Zmianie ulegają stawki za prąd. Maksymalna cena dla gospodarstw domowych nie będzie już uzależniona od zużycia. Zamiast dwóch progów (412 i 693 złotych za MWh) wprowadzono jedną stawkę – 500 zł netto.

– To rozwiązanie sprawi, że część gospodarstw domowych, która do tej pory przeskakiwała przez pierwszy próg i wchodziła na drugi próg, przez co płaciła dużo więcej za energię elektryczną, będzie miała niższe rachunki – przekonywał rzecznik Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Hubert Różyk.

Rząd utrzymał maksymalne ceny prądu dla tzw. odbiorców wrażliwych na poziomie 693 zł netto za MWh. Chodzi o szpitale, szkoły, samorządy, spółdzielnie mieszkaniowe oraz małe i średnie firmy. Na wysokość rachunku wpłynie jednak podwyższona opłata dystrybucyjna. Zmianie uległa też maksymalna cena za gaz – z 200 do prawie 240 zł netto za MWh. Tu także wzrosła opłata dystrybucyjna. Wbrew zapewnieniom rządu domowe rachunki znacząco wzrosną – zaznaczył ekonomista Paweł Dołkowski.

– Wzrosty błękitnego paliwa  to będzie wzrost nie mniej niż średnio o 20 proc., prądu nie mniej niż średnio 40 procent – zwrócił uwagę Paweł Dołkowski.

Minister klimatu, Paulina Hennig Kloska, stwierdziła, że rząd uchronił Polaków przed podwyżkami. Wskazała przy tym, że dotychczasowe prognozy wzrostu cen przesyłane przez firmy energetyczne są zawyżone i to z winy prezydenta.

– W wielu przypadkach nie uwzględniają nowych regulacji, które zostały wprowadzone ustawą podpisaną bardzo późno przez pana prezydenta Andrzeja Dudę. (…) Prognozy będą korygowane – powiedziała minister Paulina Henning-Kloska.

Szef klubu Prawa i Sprawiedliwości, Mariusz Błaszczak, zauważył, że lipcowe podwyżki nie będą jedynymi.

– Wzrastają ceny energii, a potem – 1 stycznia przyszłego roku – kolejna podwyżka, więc w sezonie grzewczym dotknie bardzo mocno polskie gospodarstwa domowe – powiedział Mariusz Błaszczak.

Zamiast mrożenia cen prądu rząd wprowadza bon energetyczny, czyli jednorazowy dodatek. Jego wysokość wyniesie od 300 do 600 zł, w zależności od liczby domowników i dochodu. Próg dla jednoosobowego gospodarstwa to 2,5 tys. zł. Wieloosobowego to 1700 zł na osobę. Powyżej progu wsparcie będzie malało na zasadzie złotówka za złotówkę. To ograniczona pomoc – przyznał wiceminister klimatu, Mikołaj Dorożała.

– Około 3,5 mln gospodarstw domowych (…) otrzyma wsparcie – powiedział na antenie RMF24 wiceminister Mikołaj Dorożała.

– Czyli 20 procent – dodał dziennikarz.

Aby skorzystać z bonu, trzeba będzie złożyć wniosek w okresie od 1 sierpnia do 30 września. Formalność będzie można załatwić przez internet lub w urzędzie miejskim. To wygeneruje problemy, dlatego wsparcie powinno być przyznawane   automatycznie, tak jak to było w przypadku mrożenia cen energii – wskazała prof. Halina Kruczek-Pawlak, ekspert ds. energetyki.

– To jest kłopot dla bardzo wielu rodzin i ludzi, w szczególności dla ludzi starszych, którzy zostali w mieszkaniach sami – podkreśliła prof. Halina Kruczek-Pawlak.

Co ważne, wsparcie nie będzie natychmiastowe. Środki zostaną wypłacone pod koniec tego roku. Prawo i Sprawiedliwość zaapelowało o dalsze mrożenie cen, jednak obywatelski projekt, który podpisało ponad 140 tysięcy Polaków, wciąż czeka na prace parlamentu. W rządzie nie ma chęci do procedowania projektu i utrzymania niższych cen.

– Projekt trafi gdzieś do komisji i będzie w komisji leżał. W związku z tym domagamy się, żeby rząd koalicji 13 grudnia rozpatrzył obywatelski projekt ustawy – powiedział Mariusz Błaszczak.

Eksperci wskazali, że podwyżki cen energii i gazu przełożą się na wzrost inflacji.

TV Trwam News/ radiomaryja.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj