Słuchaj Program Audycje Patronat Młodzież Dzieci Jesteś tutaj:Strona główna/Informacje/Polska/„Nasz Dziennik”: Znak Polski Walczącej i tablica upamiętniająca Żołnie… fot. https://twitter.com/WSkurkiewicz „Nasz Dziennik”: Znak Polski Walczącej i tablica upamiętniająca Żołnierzy Wyklętych nie wrócą do Ministerstwa Klimatu. Resort tłumaczy się remontem korytarza i „niegodną” formą upamiętnienia

Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie przywróci w swej siedzibie znaku Polski Walczącej i tablicy upamiętniającej Żołnierzy Wyklętych – dowiedział się „Nasz Dziennik”. Resort tłumaczy się remontem korytarza i rzekomo „niegodną” formą upamiętnienia kombatantów.

Poseł Michał Woś, były minister środowiska, który podejmował wraz z innymi parlamentarzystami interwencję poselską w tej sprawie na początku roku, uważa, że to dyskredytacja władz resortu.

„Ukrywają własną kompromitację. W pierwszych dniach po znieważeniu znaku Polski Walczącej kłamali, że chodzi o remont pomieszczeń. Teraz, gdy już wszyscy wiedzą, że kłamali – wymyślili nowe kłamstwo” – komentuje polityk dla „Naszego Dziennika”.

Według resortu środowiska forma wykonania tego memoriału mogłaby urazić uczucia kombatantów.

„Plastikowy, przyklejony bezpośrednio do ściany znak Polski Walczącej w miejscu niedostępnym dla odwiedzających budynek (w strefie ograniczonego dostępu dla pracowników) nie może wrócić w to samo miejsce, ponieważ w formie, w jakiej został wykonany (nietrwały materiał, sposób jego wykonania i przytwierdzenia), mogłoby to urazić uczucia kombatantów i stanowić naruszenie powszechnie obowiązujących przepisów” – stwierdza w odpowiedzi na pytania „Naszego Dziennika” Wydział Komunikacji Medialnej Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

Profesor Wiesław Wysocki, wiceprezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, uznaje tłumaczenia ministerstwa za skandaliczne.

„Oczywiście można go było wymienić z plastikowego na złoty czy choćby pozłacany, ale wymienić, a nie zrywać w tak brutalny sposób” – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” historyk.

W ocenie Krystyny Szyszko – wdowy po prof. Janie Szyszko, ministrze środowiska, z którego inicjatywy znak Polski Walczącej, wraz z tablicami ku czci leśników zamordowanych podczas II wojny światowej, pojawił się w gmachu resortu – to tylko nieudolne próby uzasadnienia decyzji o zdjęciu tablic i znaku.

„Gdyby oficjalnie o tym poinformowano, to można by zakładać, że są tu jakieś dobre intencje, ale skoro to zrobiono potajemnie i szuka się argumentów i wytłumaczenia, to cel jest zupełnie inny” – obawia się rozmówczyni „Naszego Dziennika”.

Krystyna Szyszko zaznacza, że przecież instalacja tablic upamiętniających Żołnierzy Niezłomnych i znaku Polski Walczącej w resorcie środowiska miała głębokie uzasadnienie i nie była samowolką.

„To upamiętnienie zostało wykonane w takiej formie, jaka została zatwierdzona przez osobę kompetentną, m.in. konserwatora zabytków. Na pewno nikt tego sobie nie zrobił ot tak, bo miał taki »kaprys«” – mówi wdowa po śp. prof. Janie Szyszko.

W ocenie naszej rozmówczyni argument, że forma upamiętnienia może obrażać kombatantów z racji wykonania go z kiepskich materiałów, jest mocno wątpliwy.

„Zawsze można powiedzieć, że jest to niedobre, ponieważ wykonane z plastiku czy drewna. Należy to jednak uznać za szukanie argumentów tłumaczących postępowanie, którego tak naprawdę nie da się obronić, obojętnie jakby nie było ono tłumaczone. Oczywiście zawsze można coś poprawić. Natomiast tutaj wyraźnie nie o to chodziło” – zauważa Krystyna Szyszko.

Remont korytarza?

Według Ministerstwa Klimatu i Środowiska zdjęcie tablic upamiętniających Żołnierzy Wyklętych i symbolu Polski Walczącej nastąpiło w związku z remontem korytarza.

„Wyszarpane ze ścian tablice poświęcone Armii Krajowej, polskim żołnierzom podziemia niepodległościowego znajdują się głęboko w piwnicach MKiŚ; znaku Polski Walczącej nie odnaleźliśmy” – informował w mediach społecznościowych poseł Dariusz Matecki, który też uczestniczył w interwencji poselskiej.

W odpowiedzi na pytania dziennikarzy resort tłumaczy, że nie planuje powrotu upamiętnień.

„Jakakolwiek ingerencja w miejsce upamiętnienia musiałaby zostać poprzedzona opinią, czy będzie zgodna z przepisami prawa – budynek jest wpisany do rejestru zabytków. Elementy zdemontowane na czas remontu z niedostępnego dla odwiedzających budynek miejsca nie mogą zostać zamontowane w miejscu historycznego upamiętnienia Bohaterek i Bohaterów II wojny światowej” – podsumowuje Wydział Komunikacji.

Poseł Michał Woś nie ma wątpliwości co do prawdziwych intencji kierownictwa ministerstwa.

„Znak i tablice były w strefie chronionej ministerstwa, w miejscu, gdzie pracuje wielu delegowanych funkcjonariuszy. Dla każdego Polaka to święte symbole, dla mundurowych tym bardziej. Ale czego oczekiwać od koalicji, w skład której wchodzą postkomuniści, spadkobiercy PZPR, którzy nienawidzili Żołnierzy Niezłomnych, podziemia antykomunistycznego nienawidzili” – zauważa Michał Woś.

Jak dodaje, ta sprawa dotyka go bardzo osobiście.

„Za mojego urzędowania odbywały się w tym gmachu różne uroczystości, w których brałem udział. Pamiętam zaangażowanie pracowników, zwykłych urzędników, którzy naprawdę z dumą patrzyli, że państwo polskie odzyskuje godność, że zaszczytem jest uczestniczyć w tych uroczystościach. Składano tam kwiaty z myślą czy to o Żołnierzach Niezłomnych, czy o tych wszystkich, którzy ponieśli śmierć za Ojczyznę” – zwraca uwagę.

Krystyna Szyszko zauważa, że zdemontowanie tablic jest wyjątkowo oburzające, ponieważ dzięki takim bohaterom mamy wolną Polskę.

„To plan, w którym idzie o wyrwanie Polaków z polskości, z patriotyzmu. Chce się wychować bezwolne pokolenia, które będą podatne na wszystko” – podnosi Krystyna Szyszko.

Pod prawną ochroną

Profesor Wiesław Wysocki przypomina, że znak Polski Walczącej jest pod ochroną prawną.

„Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej wystosował protest w tej sprawie i zapowiadane zostało wszczęcie ewentualnych kroków prawnych” – mówi historyk.

„Mając taką odpowiedź ministerstwa, zastanawiam się nad podjęciem interwencji, być może należałoby wytoczyć powództwo” – dodaje rozmówca „Naszego Dziennika”.

Zaznacza, że kombatanci powinni się konsekwentnie zajmować takimi antypaństwowymi działaniami władzy.

„Jej przedstawiciele zaczynają coraz bardziej szkodzić Polsce na wszystkich odcinkach. To jest moralny nakaz, żeby tę sprawę wyjaśnić, nie możemy tego odpuścić. To jest nasza tożsamość, to jest nasz etos, którego musimy wiernie strzec” – wyjaśnia historyk.

Krystyna Szyszko wspomina czas, gdy tablice umieszczano w gmachu MKiŚ.

„Mąż wówczas zaprosił przedstawiciela IPN-u, który mówił właśnie o Wyklętych, mówił o wielkim poświęceniu leśników” – akcentuje Krystyna Szyszko.

Takie miejsca powinny być dla nas szczególnym symbolem.

„Nie można takich miejsc niszczyć, zamazywać pamięci, żeby młodego pokolenia nie wychowywano w duchu patriotyzmu i wiedzy o wielkich dokonaniach, wielkich czynach Polaków, w okresach tych najtrudniejszych, wojny czy tuż po niej” – podsumowuje wdowa po prof. Janie Szyszko.

Na frontach II wojny światowej walczyło ok. 11 tys. leśników, w Katyniu zamordowano ich 734. Leśnicy zasilili również szeregi Żołnierzy Wyklętych.

Poseł Michał Woś stwierdza, że odradza się to, co było tak bardzo głęboko zakorzenione, i czemu musimy się przeciwstawić.

„Tym bardziej powinno nam wszystkim zależeć, żeby wróciły normalne czasy, żeby ten rząd odszedł jak najszybciej w zapomnienie i żebyśmy rzeczywiście znowu te wartości ważne dla Polaków stawiali w centrum życia publicznego” – uważa rozmówca „Naszego Dziennika”.

Radio Maryja

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj