Zarówno „Inka”, jak i „Zagończyk” byli ludźmi, którzy chwycili za broń, by walczyć o wolność swojego kraju (…). Ich śmierć nadała wielki sens ich życiu. Słowa „Inki” przekazane w grypsie skierowanym do sióstr Mikołajewskich o treści: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba” stały się swoistym imperatywem, ideą przewodnią dla pokolenia dzisiejszej młodzieży, dla tych, którzy armię podziemną wydobywali i wydobywają na powierzchnię – powiedział prof. Wiesław Jan Wysocki, historyk, w środowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.
Dokładnie 78 lat temu komunistyczne władze zamordowały Danutę Siedzikównę „Inkę” oraz podporucznika Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”. Ich pogrzeb odbył się dopiero 14 lat temu. W Gdańsku odbyły się uroczystości upamiętniające „Inkę” oraz „Zagończyka”.
– Zarówno „Inka”, jak i „Zagończyk” byli ludźmi, którzy chwycili za broń, by walczyć o wolność swojego kraju. W przeciwieństwie do tych, którzy poszli na współpracę i stawali się najbardziej sumiennymi sługami okupantów, byli ludźmi niezłomnymi (…). Ich śmierć nadała wielki sens ich życiu. Słowa „Inki” przekazane w grypsie skierowanym do sióstr Mikołajewskich o treści: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba” stały się swoistym imperatywem, ideą przewodnią dla pokolenia dzisiejszej młodzieży, dla tych, którzy armię podziemną wydobywali i wydobywają na powierzchnię – mówił prof. Wiesław Jan Wysocki.
Podczas egzekucji Danuty Siedzikówny i Feliksa Selmanowicza stanęły naprzeciwko siebie dwa światy: świat zdrajców w postaci komunistów oraz świat prawdziwych Polaków.
– To były dwa światy. Pierwszym z nich był świat morderców i okupantów, bo przecież popełniony został mord sądowy, w którym uczestniczyli zarówno funkcjonariusze bezpieki, jak i pracownicy sądowi wyznaczeni do procesu, ale także ci z plutonu egzekucyjnego. Z drugiej strony był świat „Łupaszki”, „Inki” oraz „Zagończyka”. To był świat ludzi walczących o ideały, ludzi szlachetnych – oznajmił gość „Aktualności dnia”.
Historyk przypomniał, że „Inka” w czasie wojny kształciła się w szkole sióstr salezjanek w Różanymstoku k. Dąbrowy Białostockiej.
– To jest przeciwwaga dla wszystkich oskarżeń odnoszących się do szkół katolickich, że kształtują niedobry wzorzec. Niech to będzie swoistym zadośćuczynieniem za wszystkie zarzuty, które są teraz kierowane pod adresem zakonników i sióstr zakonnych – podsumował prof. Wiesław Jan Wysocki.
radiomaryja.pl