Rosnące zanieczyszczenie Bałtyku zagrożeniem dla fauny i flory

Morze Bałtyckie jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych akwenów, czego głównym sprawcą niestety jest człowiek. Nad brzegami morza znajduje się aż 60 dużych aglomeracji miejskich oraz wiele zakładów przemysłu rafineryjnego i chemicznego.

Jeden z portali o ekologii bardzo szczegółowo to przedstawia, a mianowicie: „Dziesięć zakładów celulozowych w Szwecji zlokalizowanych jest wzdłuż wybrzeża a kolejne dwa na brzegach wód śródlądowych. Większość fińskich papierni leży nad Zatoką Fińską. Zaś huta miedzi w Rönskär, zakład produkcji dwutlenku tytanu w Pori i huta metali w Harjavalta są najważniejszymi punktowymi źródłami metali ciężkich i kwasów nieorganicznych na obszarze Zatoki Botnickiej. Z kolei St. Petersburg dziennie generuje do atmosfery blisko 100 tys. kilogramów związków chemicznych. Większość emisji pochodzi z ruchu komunikacyjnego. Dodatkowo każdego dnia wypływa z miasta około 4 mln metrów sześciennych ścieków. Szlam, który zawiera mniej więcej 2 tys. ton związków chemicznych, wpływa do Newy bez jakiegokolwiek oczyszczenia! Nie lepiej przedstawia się sytuacja w Kaliningradzie. Miasto wciąż nie ma oczyszczalni ścieków. W efekcie ścieki 400 tys. mieszkańców wpadają wprost do morza. Niechlubne miejsce wśród trucicieli Bałtyku zajmuje także Estonia. Intensywne przetwórstwo łupku naftowego stanowi główne źródło metali ciężkich i fenoli. Każdego roku ulatuje do atmosfery mniej więcej 200 tys. ton lotnego popiołu, który zawiera ołów, cynk, miedź, kadm i rtęć.”

Naukowcy twierdzą, że przez ostatnie sto lat stan Morza Bałtyckiego dramatycznie się pogorszył i dalsze prognozy, w związku z powyższym nie zapowiadają się optymistycznie. Na dnie morza jest coraz więcej miejsc, gdzie zalega cuchnący, pozbawiony tlenu i życia muł. Naukowcy te miejsca nazwali „strefami śmierci na Bałtyku” i przypuszczają, że zajmują one aż 60 tysięcy km kwadratowych. Martwe strefy opuściły prawie wszystkie gatunki fauny morskiej, w tym mięczaki i pierścienice. Przy brzegu naszego kraju również znajduje się jedna z tych stref na przykład w Głębi Gdańskiej. Podsumowując, dno naszego Bałtyku nie nadaje się do życia. Podobnie coraz więcej roślinności nie ma odpowiednich warunków do bytowania, ponieważ woda nie jest wystarczająco przejrzysta. A przecież rośliny są głównym pożywieniem i schronieniem dla całej populacji ryb.

Morze Bałtyckie jest prawie całkowicie zamknięte, w bardzo niewielkim stopniu miesza się z wodami innych mórz. W związku z tym jest bardzo mało zasolone i oczyszcza się w niewielkim stopniu. Zasolenie wynosi 7 promili, a zasolenie na przykład Morza Północnego – aż 35. Z kolei wiele rzek spływających do Bałtyku niesie ze sobą mnóstwo zanieczyszczeń, spowodowanych głównie przez rolników, którzy masowo wysypują na pola nawozy, spływające potem do wód gruntowych i do rzek.

Na dnie morza Bałtyckiego znajdziemy także inne niespodzianki, a mianowicie tony amunicji i broni chemicznej zatopionej przez wojska różnych państw podczas II wojny światowej i tuż po niej.

Według badaczy, są bardzo marne szanse, by uratować to, co już zostało zdegradowane, ale trzeba pamiętać o tych obszarach, które jeszcze zostały i dbać o nie, aby nie spotkał ich taki sam los.

https://www.ekologia.pl/srodowisko/ochrona-srodowiska/baltyk-bomba-z-opoznionym-zaplonem,14964.html

Materiał powstał dzięki wsparciu WFOSiGW

 

 

Poglądy autorów i treści zawarte w artykule nie zawsze odzwierciedlają stanowisko WFOŚiGW we Wrocławiu.