Anatol Sawicki „Młot” : katowany i torturowany do tego stopnia, że nie mógł już sam chodzić

Anatol Sawicki pochodził z rodziny o tradycjach szlacheckich. Jego przodkowie wywodzili się z Litwy, gdzie pięczętowali się herbem Lubicz. Jednak pod koniec XVIII wieku Sawiccy osiedli na Zamojszczyźnie. Posiadali niewielki majątek ziemski pod Zaklikowem (obecnie województwo podkarparckie).

Swój los postanowił związać z wojskiem. Został zawodowym żołnierzem, służył w artylerii konnej. Jednocześnie rozwijał się – w Rembertowie był słuchaczem szkoły dla podoficerów artylerii (1919 r.), we Lwowie zdał maturę (1921 r.), wreszcie w Bydgoszczy ukończył szkołę oficerską (1924 r.). Pod koniec sierpnia 1924 roku otrzymał promocję oficerską i został dowódcą plutonu w Przemyślu. W okresie międzywojennym dalej awansował, dosłużył się stopnia kapitana.

Pełnił funkcję komendanta obwodu ZWZ-AK w Krasnymstawie, następnie dowodził obwodem w Chełmie. W latach 1943-1944 w rejonie Lwowa prowadził walki z Niemcami i Ukraińcami, chroniąc polską ludność przed UPA. Otrzymał awans na majora, a pod koniec wojny na podpułkownika. Walczył w Akcji „Burza” jako dowódca zgrupowania „Wschód”.

Gdy ziemie polskie zostały opanowane przez Sowietów, postanowił się nie ujawniać i nie składać broni. Nadal działał w konspiracji poakowskiej, wpierw w Organizacji NIE, a następnie organizując Eksterytorialny Okręg Lwowski WiN. Podpułkownik miał pod sobą około 1200 ludzi, którzy działali na obszarze południowo-zachodniej Polski, od Krakowa po Poznań. Sawicki ewakuował część swoich podkomendnych na teren państwa polskiego. Wreszcie w grudniu 1945 roku, ścigany przez NKWD, sam opuścił terytorium ZSRS. Przybył wpierw do Krakowa, a następnie wyjechał na Ziemie Odzyskane. Na Dolnym Śląsku zamieszkał w Lubaniu. Pracował w Urzędzie Ziemskim i jako księgowy w Banku Gospodarstwa Spółdzielczego.

Jednak w marcu 1948 roku „Młot” wpadł w ręce bezpieki i trafił do aresztu we Wrocławiu. Trwające kilka miesięcy śledztwo było brutalne. Podpułkownik był katowany i torturowany do tego stopnia, że nie mógł już sam chodzić. Wreszcie w nocy z 8 na 9 sierpnia 1948 r. doszło do tragedii.

Według jednej z wersji Sawicki wykorzystał moment nieuwagi ubowców i wyskoczył przez okno i niebawem zmarł. Według innej hipotezy został przez okno wyrzucony przez swoich katów. Jest również możliwe, że funkcjonariusze UB przesadzili i po prostu zakatowali podpułkownika, a historyjka o samobójstwie została sfabrykowana w celu uniknięcia odpowiedzialności za spowodowanie śmierci ważnego więźnia. I to ta ostatnia wersja jest najbardziej prawdopodobna. Potwierdzają ją bowiem relacja żony, która widziała ciało, oraz oględziny szczątków, przeprowadzone po ekshumacji w latach 80.

Jakkolwiek było, jedno nie ulega najmniejszej wątpliwości – bohater nie dał się złamać i niczego nie ujawnił oprawcom. Jego ciało zostało wydane rodzinie i pochowane – wpierw we Wrocławiu, a następnie przeniesione do Wielunia.

Sawicki został pośmiertnie zrehabilitowany jeszcze w okresie komunizmu. Uczynił to Sąd Wojewódzki we Wrocławiu w 1965 roku. Przywrócono też wszystkie medale i odznaczenia, przede wszystkim Krzyż Virtuti Militari V Klasy. W 2009 roku prezydent Lech Kaczyński odznaczył podpułkownika pośmiertnie Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Anatola Sawickiego upamiętniają tablice we Wrocławiu, Wieluniu, Zielonej Górze i Lubaniu.

Artykuł powstał dzięki wsparciu programu przez Gminę Wrocław