Ameryka uważnie obserwuje rozwój sytuacji w Polsce, która jest cennym sojusznikiem w NATO – powiedział w czwartek rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price, odnosząc się w ten sposób do zarzutów wobec przywódczyni Strajku Kobiet Marty Lempart i projektu ustawy o podatku medialnym.
Sprawę skomentował wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz, który stwierdził, że nie ma powodów do niepokoju. – Relacje ze Stanami Zjednoczonymi oparte są przede wszystkim o nasze wspólne interesy, naszą wspólną percepcję wyzwań i zagrożeń, ale jak to między sojusznikami może dochodzić do różnego rodzaju dyskusji czy innego rozumienia pewnych tematów – stwierdził.
– Sprawa zarzutów wobec liderki Strajku Kobiet jest sprawą natury czysto prawnej, zupełnie pozbawionej kontekstu politycznego. Zupełnie nie widzę tutaj żadnych podstawy do obaw. Z kolei kwestia podatku medialnego to kwestia natury finansowej z kolei. Jesteśmy w trudnym czasie pandemii. Należy dzielić się przychodami. Wiemy, że większość rzeczy życia publicznego przeniosła się do Internetu, z tym także reklamy. Jesteśmy otwarci na dialog, jeśli Komisja Spraw Zagranicznych Stanów Zjednoczonych chciałaby zgłębić swoją wiedzę na temat tych rozwiązań, to z całą pewnością taką wiedzę możemy przekazać
– zaznaczył.
– Rozumiem, że mogą być inne rozumienia i próba realizacji także interesów amerykańskich gigantów, amerykańskich firm. Dyplomacja również takie ma zadania. My też wspieramy polskie firmy w ich funkcjonowaniu zagranicą, ale nie może się to odbywać z pominięciem regulacji prawnych, w formule jakichś prób zmiany podejścia danego państwa. Polska ma tutaj prawo do regulowania tego. Będziemy starali się jako polska dyplomacja, jeśli takie pytania spłyną ze strony amerykańskiej, póki co kanałami dyplomatycznymi ja na przykład nie otrzymałem żadnych obiekcji Waszyngtonu. Jeśli się one będą pojawiać w naszym bezpośrednich rozmowach, będziemy starali tłumaczyć się całościowy kontekst
– powiedział Marcin Przydacz.
Źródło: Siódma9, Niezależna.pl