Sejm przegłosował projekt ustawy, będący jednym ze sztandarowych projektów Prawa i Sprawiedliwości. Nowym podatkiem zostaną objęte banki, firmy ubezpieczeniowe i inne instytucje finansowe.
Podatek od posiadanych aktywów, jeżeli ich wartość przekracza 4 miliardy złotych, zacznie obowiązywać już od lutego. Dla banków stawka ta będzie wynosiła 0,39%, zas dla firm ubezpieczeniowych 0,6%. Podatek będzie naliczany co rok, a wpływy do budżetu z tego tytułu mają wynosić od 5 do 6 miliardów złotych rocznie.
Według Krystiana Mieszkały specjalizującego się w budżecie i finansach:
-Uchwalony podatek od niektórych instytucji finansowych potocznie określany jako podatek bankowy wprowadza w Polsce opodatkowanie aktywów instytucji finansowych. Należy podkreślić, że instytucje finansowe podlegają już opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób prawnych. Jednakże skuteczność tego opodatkowanie jest niska, ponieważ opodatkowaniu podlega dochód, czyli różnica między przychodami a kosztami. Zatem kiedy instytucje finansowe np. udzielały nowych kredytów (składnik aktywów), to nie generowały dochodów. Dlatego wprowadzony podatek opodatkowuje sumę aktów instytucji finansowych. Obowiązek płacenia podatku nie dotyczy podatników, u których aktywa są niższe lub równe cztery miliardy złotych. Oznacza to, że drobne instytucje finansowe lub podmioty wchodzące na rynek o małych aktywach nie muszą płacić podatku bankowego.
Mieszkała uważa, że uchwalony podatek nie powinien być przerzucany na klientów banków z powodu dużej konkurencji na rynku oraz jego zróżnicowania. Banki konkurując o pozyskiwanie depozytów nie obniżą oprocentowania lokat. Ponadto koszty prowadzenia kont indywidualnych w Polsce należą do najwyższych w Europie. Jednakże nie sposób wykluczyć wzrostu kosztów kredytów dla firm, ponieważ mechanizm konkurencji nie stanowi w tym przypadku skutecznej tamy.
Za przyjęciem ustawy głosowali posłowie Prawa i Sprawiedliwości, Polskiego Stronnictwa Ludowego i ruchu Kukiz’15. Projekt nieoczekiwanie poparł też Paweł Pudłowski z Nowoczesnej. Pozostali posłowie partii Ryszarda Petru i Platformy Obywatelskiej byli jednak przeciw. Powoływali się przy tym na opinie ekspertów, którzy przewidują negatywne skutki wprowadzenia ustawy. Mówili oni na przykład o tym, że banki pokryją poniesione straty poprzez podwyżki cen świadczonych usług. Przedstawiciele PiS-u przekonują jednak, że tego typu rozwiązania są stosowane w innych krajach unii europejskiej. Oczywiście najczęściej są one kojarzone z reformami wprowadzonymi na Węgrzech przez Victora Orbana, ale podobne przepisy funkcjonują np. w Wielkiej Brytanii czy w Niemczech.