– Należy się zastanowić, czy ten gest Poroszenki to nie czysta polityka i propaganda, bo co innego on mówi na swoim ukraińskim podwórku – dodawał, komentując złożenie przez prezydent Ukrainy kwiatów przed pomnikiem upamiętniającym ofiary rzezi wołyńskiej na stołecznym Żoliborzu.
Płużański zaznaczał, że polskie władze popełniły błąd nie zajmując konkretnego stanowiska i nie nazywając rzezi wołyńskiej ludobójstwem.
– Jest jeden taki dzień, który wszyscy uważają za najważniejszy – to 11 lipca, krwawa niedziela, kiedy nastąpił zmasowany atak na polskie kościoły – stwierdził. – Tu jest pewien problem polityczny – wielka chwała Senatowi RP, że ten dzień był w stanie godnie upamiętnić, prezes Jarosław Kaczyński również mówił o ludobójstwie (CZYTAJ WIĘCEJ…), ale nie wiem, czy nie lepiej, żeby takie słowa padły z ust prezydenta, premier i na pewno powinien się tym zająć Sejm. Uchwała została wycofana, politycy zrobili krok wstecz. Chyba nie przypadkowo stało się to kontekście NATO i przyjazdu Poroszenki, ale uważam to za duży błąd – podkreślał.
O rozważne podejście do tej sprawy apelował prof. Grzegorz Motyka dyrektor Instytutu Studiów Politycznych PAN.
– Powinniśmy się uzbroić w cierpliwość i przyjąć życzliwie gest prezydenta Poroszenki – stwierdził. – To pierwszy taki gest w ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat, gdzie bez żadnych zastrzeżeń został złożony hołd pomordowanym – dodawał.
Zdaniem prof. Motyki, powinniśmy dążyć do zsychronizowania polsko-ukraińskiej polityki pamięci. – Potrzebne jest upamiętnienie tych, którzy zostali pomordowani. (…) Jest możliwe, żeby przestał istnieć problem symetrii stawianej przez stronę ukraińską w tej sprawie. Ale możemy też próbować zrozumieć Ukraińców, dlaczego wybrali takich bohaterów – podkreślał. – Niemal wszyscy żołnierze UPA zginęli w walce z Sowietami. Poparcie ludności cywilnej dla UPA było większe nićż antypolskich czystek. Ukraińcy obserwowali ten mord z przerażeniem, ale potem poddawali to mistyfikacji – tłumaczył.
źródło: Telewizja Republika
fot: Telewizja Republika