Ujawniliśmy dzisiaj szereg faktów, które są bardzo smutne. Nie pozostawiają one wątpliwości jak ta prokuratura funkcjonowała. Pozostaje pytanie, czy działała tak w każdej sprawie, czy może Marcin P. był traktowany w sposób wyjątkowy.
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł Małgorzata Wassermann przewodnicząca komisji ds. Amber Gold. Dziś przed komisją stawili się prokuratorzy z Gdańska, którzy niegdyś dmówili wszczęcia postępowania w spawie Marcina P.
wPolityce.pl: Jaki obraz prokuratury rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz jawi się po dzisiejszych zeznaniach jej byłego szefa Witolda Niesiołowskiego?
Małgorzata Wassermann: To nie jest czas na podsumowanie. Przesłuchaliśmy dopiero dwójkę prokuratorów. Gdy przesłuchamy wszystkich i przeanalizujemy cały materiał, wtedy przyjdzie czas na ocenę działalności tej prokuratury. Ujawniliśmy dzisiaj szereg faktów, które są bardzo smutne. Nie pozostawiają one wątpliwości jak ta prokuratura funkcjonowała. Pozostaje pytanie, czy działała tak w każdej sprawie, czy może Marcin P. był traktowany w sposób wyjątkowy.
Dziś usłyszeliśmy, że to Marcin P. decydował jakie dokumenty przekazywać prokuraturze. Co ciekawe przekazywał je policjantce bez udziału prokuratora. Oznaczać to może, że na pierwszym etapie postępowania, to właśnie Marcin P. miał na nie największy wpływ.
Ten wątek ciągnęliśmy dziś dość mocno. Z tego postępowania wynika, że prokuratura dopiero w lipcu 2011 roku zdecydowała się na wydanie postanowienia o zabezpieczeniu dokumentów, a przez okres od wpłynięcia zawiadomienia do lipca 2011 roku, to Marcin P. decydował, które dokumenty przyniesie do prokuratury, a które nie. Sama prokuratura nie miała nad tym żadnej kontroli.
Czy pani prokurator spotkała się kiedyś z taką bezradnością i skalą zaniechań w kontekście pracy śledczych? Chodzi o brak nadzoru prokuratora Niesiołowskiego nad prokurator Barbarą Kijanko.
To jest pytanie do prokuratorów. Prokurator Niesiołowski powiedział w pewnym momencie, że on ustnie nakazywał pani prokurator Kijanko wykonanie pewnych czynności, ale ona go nie słuchała. Niech pan zapyta jakiegoś prokuratora funkcyjnego, czy spotkał się z sytuacją, w której prosi on referenta,by wykonał taką lub inną czynność, a referent go w ogóle nie słucha i robi sobie co chce. To jest tak śmieszna opowieść, że trudno to nawet komentować.
Skąd u prokuratora Niesiołowskiego tak nagły zanik pamięci, jeśli chodzi o zeznania przed komisją śledczą. Słuchając go dzisiaj, miało się wrażenie, że niewiele on pamięta.
To już jest kwestia ocenna, a ja się wystrzegam ocen na tym etapie. Dopiero po przeprowadzeniu wszystkich dowodów przyjdzie czas na podsumowanie. Świadkowie z różnych względów, mówią, że czegoś nie pamiętają. Wydaje mi się jednak, że daliśmy panu prokuratorowi dokumenty źródłowe, z których mógł zapoznać się z owocami pracy prokuratora, który mu podlegał.
Pani poseł użyła wobec prokurator Marzanny Majstrowicz określenia, z którego wynika, że ona jako jedyna, została ukarana w tej sprawie. Co miała pani na myśli?
W stosunku do większości prokuratorów, chociaż nie wszystkich, zostały wszczęte postępowania dyscyplinarne i w wyniku tych postępowań wszyscy ci prokuratorzy, włącznie z prokurator Kijanko, zostali uniewinnieni. Jedyną osobą, która poniosła sankcję była pani prokurator Majstrowciz, chociaż w postępowaniu dyscyplinarnym także została uniewinniona. Natomiast w wyniku działania Prokuratora Generalnego została ona odwołana przed upływem swojej kadencji.
Skąd taka pobłażliwość sądu dyscyplinarnego wobec tych prokuratorów, szczególnie w świetle ujawnionych dzisiaj uchybień i nieprawidłowości?
Według mnie zarzuty stawiane prokuratorom były z góry skazane na niepowodzenie. Przy tak sformułowanych zarzutach, co zresztą sądy dyscyplinarne wytykały rzecznikowi dyscyplinarnemu, wyniki tych postępowań były w dużej mierze przesądzone,
Czy może pani przybliżyć czytelnikom, na czym polegało formułowanie tych zarzutów?
Na tym etapie nie mogę ujawnić tych informacji.
Kto będzie przesłuchiwany przez komisję w następnej kolejności?
Następną osobą będzie policjantka, która prowadziła tę sprawę oraz prokuratorzy prokuratur okręgowej i apelacyjnej. Są to osoby, które na pewnym etapie, były w tę sprawę zaangażowane.
Słuchając dzisiejszych zeznań miało się wrażenie, że ta policjantka rzetelnie wykonywała czynności związane z postępowaniem.
Ta policjantka została wezwana nie na mój wniosek. Uwzględniłam wniosek innych posłów. Znam reguły rządzące postępowaniem karnym i wiem, że policjant wykonuje polecenia prokuratora nadzorującego. Sprawa wezwania policjantki była moim kolejnym,niedocenionym, gestem w stronę posłów opozycji zasiadających w komisji. Staram się wszystkie wnioski uwzględniać. Odrzucam jedynie te, które są absolutnie nieuzasadnione.
Dziś, w ostatnich minutach posiedzenia komisji, poseł Krzysztof Brejza próbował wnioskować w jednej z kwestii. Na czym polegał wniosek posła Platformy Obywatelskiej?
Posłowi chodziło o to, byśmy zwrócili się o uzupełniające dokumenty do Prokuratury Krajowej. Z naszych ustaleń wynikało, że prokuratura przekazała nam już wszystko. Okazało się jednak, że w wyniku kolejnej kwerendy, znaleziono jeszcze kilka dodatkowych dokumentów, które nam przekazano. Pan poseł wyciąga z tego wniosek, z którego wynika,że ktoś go wprowadza w błąd. Nie zapominajmy, że w sprawie Amber Gold prowadzono dziesiątki postępowań przez różne prokuratury i to w czasie, gdy w Prokuraturze Generalnej nie zasiadali dzisiejsi prokuratorzy z Prokuratury Krajowej, którzy nieustannie przeszukują rejestry prokuratury w poszukiwaniu tych dokumentów. Nie są one zgromadzone w jednym miejscu, tylko rozsiane są po różnych jednostkach i różnych departamentach. Prokurator odpowiada nam, że wciąż te kwerendy trwają i jeśli coś się odnajdzie, to zostanie nam to przekazane. Nie ma w tym żadnej złej woli. Mówimy o dziesiątkach postępowań karnych,o postępowaniach dyscyplinarnych i wyjaśniających. Tego jest naprawdę bardzo dużo.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
źródło: wpolityce.pl
fot: youtube