Nigdy nie było mowy o 24, lecz o 16, a docelowo o 32 śmigłowcach uderzeniowych. Słyszałem w mediach, że mają być 3 śmigłowce za 2 lata, nijak się to ma do rzeczywistości. Wielozadaniowe będą niezwłocznie, w pierwszym możliwym terminie, w jakim uda nam się je pozyskać a śmigłowce uderzeniowe trochę później. One muszą być w momencie, kiedy będą chociażby zalążki obrony powietrznej
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl wiceszef MON Bartosz Kownacki.
wPolityce.pl: TVN nakręca histerię, że MON nie dotrzymuje słowa, bo miały być 24 śmigłowce uderzeniowe dla polskiej armii, a ponoć mają być tylko 3, a zamiast tysięcy dronów jedynie 25. To prawda?
Minister Bartosz Kownacki: Widać, że ktoś tu błądzi w oparach absurdu i w swojej nienawiści do ministerstwa i ministra Macierewicza wykazuje się skrajną niekompetencją. Mówię tu zarówno o posłach, którzy chyba nie bardzo rozumieli, co słyszeli na wczorajszej komisji obrony i trzeba się zastanowić, czy takie osoby powinny pełnić swój mandat, jak również o tych dziennikarzach, którzy łykają jak gęsi wszystko, co im się poda. To są tak rozbieżne i nieprawdziwe informacje, że można się tylko uśmiechnąć.
Jakie są więc prawdziwe?
Cały czas funkcjonujemy w obszarze informacji niejawnych, dlatego nie mogę wszystkiego powiedzieć, jedynie to, co nie naruszy interesów państwa. Po pierwsze, trzeba powiedzieć, że na programy modernizacji technicznej do 2022 roku mamy przewidziane wydanie ponad 60 miliardów złotych, a w przeciągu najbliższych 3 lat ponad 24 miliardy złotych. Dodatkowo poza programami operacyjnymi planujemy wydatek kolejnych 17 miliardów złotych. Oczywiście musimy zaplanować to w sensie pewnych priorytetów, co uważamy za najważniejsze i które zakupy są najpilniejsze. Sformowane są więc następujące priorytety, tj. obrona powietrzna, marynarka wojenna, cyberbezpieczeństwo, wojska pancerne i Obrona Terytorialna. To jest pięć najważniejszych projektów, które pochłoną do 2022 roku ok. 60 procent wydatków na modernizację.
Informacje podane przez TVN są więc kaczką dziennikarską?
To kompletna bzdura. Dokładnie 3,2 miliarda zł przeznaczamy na lekkie uzbrojenie, które w pełni wystarczy na potrzeby Obrony Terytorialnej. To nie są przecież wozy pancerne czy pociski rakietowe dalekiego zasięgu. Ta kwota sama mówi za siebie ile można kupić karabinów, wozów, bezzałogowców. Pojawiły się zarzuty, że mamy kupić tylko 25 dronów. To liczba z księżyca! Nigdy taka się nie pojawiała. Widać, że ktoś w ogóle nie rozumie, czym są drony uderzeniowe i nie odróżnia ich od dronów obserwacyjnych czy od takich, które są podwójnego zastosowania. I stąd używa różnych danych, które daleko odbiegają od rzeczywistości. To wczoraj wyraźnie było widać na komisji obrony. Posłowie z opozycji nie bardzo rozumieją, co to jest okręt podwodny i czym zajmują się nadbrzeżne dywizjony rakietowe.
To w końcu ile tych dronów będzie miała polska armia?
Do 2019 roku mamy zamiar kupić grubo ponad 200 różnego rodzaju dronów obserwacyjnych. Takie wymagania są rzeczywiście potrzebne, nie potrzeba nam dronów obserwacyjnych więcej bo wiem, jakie mamy możliwości i jak chcemy pokryć ewentualny konflikt działań zbrojnych. Odróżnić należy od nich drony uderzeniowe, o których nie było do tej pory mowy, bo one są dzisiaj w procesie przygotowywania do produkcji. Mam nadzieje, że w okresie krótszym nawet niż rok ich produkcja będzie mogła być uruchomiona. Taki dron w produkcji nieseryjnej kosztuje ok. 40 tys zł, więc w produkcji seryjnej będzie prawdopodobnie o połowę tańszy.
One będą produkowane w Polsce?
Tak. Mamy już prototyp tego drona. Teraz jest kwestia przygotowania do możliwości produkcji seryjnej i jej uruchomienie. Mam nadzieję, że w czasie krótszym niż rok będą mogły być już dostarczone pierwsze drony tego rodzaju dla polskich sił zbrojnych. Kwota jest niska, więc rzeczywiście tych dronów można kupić tysiące. Ten rodzaj broni jest nie tylko tani, ale również bardzo skuteczny i bardzo groźny dla przeciwnika. Nie mam pojęcia, skąd wzięła się informacja o 25 dronach. Współczuję dziennikarzowi, któremu jakiś poseł ją sprzedał. Na jego miejscu więcej już nie rozmawiałbym z takim posłem. Jeżeli natomiast chodzi o śmigłowce, to też trzeba odróżnić tu śmigłowce wielozadaniowe, w tym m.in. śmigłowce morskie, które będą również realizowane w ramach pilnej potrzeby operacyjnej od śmigłowców uderzeniowych. Zakup tych śmigłowców musi być skorelowany z zakupem obrony przeciwpowietrznej. Z prostego względu.
Jakiego?
To jest drogie uzbrojenie. By śmigłowiec za ok. 500 mln zł mógł polatać kilka minut w powietrzu w pierwszej kolejności musimy zapewnić sobie obronę powietrzną, której dziś w Polsce nie ma. To jest nasz priorytet. Postępowanie na śmigłowce uderzeniowe jest już w końcowej fazie. W tej chwili są dwa podmioty, które spełniałyby nasze wymagania operacyjne. Dla zapewnienia konkurencyjności chcemy jednak by tych podmiotów było więcej, bo wtedy ta cena jest niższa i są lepsze warunki dla kupującego. Rozmawiamy również ze stroną włoską na poziomie rządowym. Została przez nich złożona propozycja wspólnych rozmów na temat zakupu i projektu śmigłowców uderzeniowych, by wpisać się w europejski system bezpieczeństwa i wspólne projekty europejskie. Na przełomie grudnia i stycznia spotkają się delacje obu państw i ustalą czy istnieje tutaj możliwość współpracy.
Ale czy dalej jest mowa o 24 śmigłowcach uderzeniowych?
Nigdy nie było mowy o 24, lecz o 16, a docelowo o 32 śmigłowcach uderzeniowych. Słyszałem w mediach, że mają być 3 śmigłowce za 2 lata, nijak się to ma do rzeczywistości. Wielozadaniowe będą niezwłocznie, w pierwszym możliwym terminie, w jakim uda nam się je pozyskać a śmigłowce uderzeniowe trochę później. One muszą być w momencie, kiedy będą chociażby zalążki obrony powietrznej.
A propos obrony powietrznej. Został właśnie podpisany list intencyjny w sprawie systemu obrony powietrznej średniego zasięgu „Wisła”. Co on gwarantuje?
To umowa w sprawie Sanoka, żeby w przypadku, kiedy zdecydujemy się na zakup systemu Patriot część produkcji na potrzeby tego systemu była realizowana w zakładach w Sanoku, które kupiliśmy. To jest rzeczywiście program, który pochłonie lwią część programu polskiej modernizacji, bo będzie kosztował ok. 30 mld zł. To są ogromne pieniądze, ale jednocześnie nie możemy z tego programu zrezygnować, bo Polska jest dzisiaj bez systemu obrony powietrznej. Jak ktoś stawia tego rodzaju zarzut, to przecieram oczy ze zdziwienia. Mógłbym wywnioskować z wczorajszego posiedzenia komisji, a tym bardziej z materiału w TVN, gdzie jest krytykowany, bądź pomijany najważniejszy program modernizacyjny polskiej armii, że ktoś postuluje abyśmy nie kupowali w Polsce systemu obrony przeciwpowietrznej. To jest nowa informacja, nie wiedziałem, że opozycja taką proponuje sformułować. Jest ona również niepokojąca dla bezpieczeństwa państwa polskiego, bo to by oznaczało rozbrojenie państwa polskiego.
Niedawno słyszeliśmy, że MON planuje zakup pocisków manewrujących JASMM–ER dla F-16. Kiedy trafią do Polski?
Dostaliśmy zgodę Departamentu Stanu USA na sprzedaż nam tych pocisków. Mam nadzieję, że umowa zostanie podpisana w połowie grudnia. Ich proces produkcji jest dość długi, nie powiem więc panu, kiedy pierwsze pociski trafią do Polski. Wszystko zależy od tego, jak ustawimy się w kolejce. Ale też często jest tak, że Amerykanie szybciej kończą, to jest bardzo skomplikowany proces zakupu. Może się okazać, że dowiemy się, iż będą za dwa lata, a dadzą nam je za rok. Czasami jest tak, że wychodzi taniej.
Co z innymi zakupami dla armii. Planujecie zakup Rosomaków?
Tak ten program będzie realizowany, są dostosowane możliwości zakładów do naszych potrzeb. Jeśli chodzi o programy morskie warto powiedzieć, że jeżeli wszystko dobrze pójdzie to w przyszłym roku będziemy realizować pierwsze zlecenie dla polskiej stoczni. Mamy niemalże przygotowaną dokumentację, więc pierwsze zlecenia będą podpisywane. Przy czym musimy mieć gwarancję, że będziemy je realizować w oparciu o dwie polskie stocznie. Oczywiście stoczniach prywatnych też są realizowane zlecenia, chociażby okręt Kormoran, który mamy nadzieję, że na początku przyszłego roku zostanie odebrany. Gdy to się stanie rozpoczniemy zakup kolejnego Kormorana. Inne zlecenia będą dotyczyć Miecznik czy Czapli. Jeżeli natomiast chodzi o okręty podwodne, to jest to dużo poważniejsze przedsięwzięcie. Ale też de facto jesteśmy tutaj już w końcowej fazie. Warto w tej sprawie rozmawiać z Norwegami.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
źródło: wpolityce.pl
fot: youtube