Mamy ostry marsz w kierunku samodzierżawia, władzy jednostki. To jest bolszewizacja struktur państwa
— mówił w „Faktach po Faktach” w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską. Jego zaniem skarga Prokuratora Generalnego na wybór sędziów TK sprzed siedmiu lat to „element doskonalenia orbanizmu w Polsce”,a Julia Przyłębska nie jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego.
Zapytany o wniosek Prokuratora Generalnego, który chce, by Trybunał Konstytucyjny zbadał uchwały Sejmu z 2010 r. w sprawie wyboru trzech sędziów TK odpowiedział:
Każdy z tych trzech sędziów został wybrany indywidualnie w głosowaniu przez Sejm
W jego ocenie tamto głosowanie – wbrew opinii Prokuratora Generalnego – wcale nie miało charakteru en bloc, czyli zbiorczego.
Siła poparcia każdego z kandydatów była różna, to dodatkowo pokazuje, że to były zupełnie różne głosowania
— tłumaczył.
To element dalszego doskonalenia orbanizmu w Polsce
— stwierdził. Dodał, że TK najpewniej zajmie się skargą Ziobry, „i to błyskawicznie”, choć nie chciał przesądzać, jakie będzie ostateczne rozstrzygnięcie w tej sprawie.
Rzepliński ocenił też, że Julia Przyłębska nie jest jego zdaniem prezesem Trybunału Konstytucyjnego.
Jest tą panią, która najpierw była (przez jeden) dzień komisarzem politycznym Trybunału, a potem uzurpatorem tej funkcji
— mówił rozmówca FpF.
Tłumaczył, że w jego ocenie została ona wybrana „niezgodnie z konstytucją, niezgodnie z ustawą, która była w tym obszarze oczywiście niekonstytucyjna”.
Dla każdego prawnika w Europie jest oczywiste, że urzędującym prezesem Trybunału personalnie obecnie jest pan prof. (Stanisław) Biernat (wiceprezes TK – red.)
—mówił Rzepliński.
Prowadząca program przypomniała, że wiceprezes Biernat został kilka dni temu wysłany przez nową prezes na „przymusowy urlop”.
Prezes Trybunału nie może być wysłany na urlop. To jakieś kompletne dziwactwo. Równie dobrze ktoś mógł wysłać prezydenta na urlop
— uznał b. prezes.
Były prezes TK ocenił, że uznawanie przez rząd PiS tylko wybranych wyroków Trybunału Konstytucyjnego stanowi „element destrukcji i zdrady państwa”.
Jak ten, który rządzi Polską, używa takich pojęć, to ja też będę używał: to jest zdrada państwa
— mówił prof. Rzepliński.
Oni nie traktują poważnie naszego państwa
— mówił o partii rządzącej.
To jest dla nich swoiste żerowisko na stanowiska, na władzę. Na absolutną, osobistą władzę
— podkreślił.
Mamy kontrrewolucję, ostry marsz w kierunku samodzierżawia, władzy jednostki
— dodał. W jego ocenie cofamy się do czasów sprzed Konstytucji 3 maja.
Ona wyraźnie wprowadziła trójpodział władzy. Ówcześni twórcy naszej konstytucji napisali, że (sądownictwo – red.) to ma być władza niezawisła i odrębna. A tego już nie ma, to jest bolszewizacja struktur państwa w kierunku władzy jednostki, bez odrębnej władzy sądowniczej
— tłumaczył były prezes TK. Jak mówił, sędziowie i posłowie są dziś „straszeni kryminałem”.
To jest dla mnie realna Targowica. To jest parcie na Wschód. Tak jak wtedy, gdy zdrajcy parli na Wschód pod parasol rosyjski
— przekonywał, mówiąc o działaniach partii rządzącej.
Gość „Faktów po Faktach” był też pytany o ewentualny wniosek opozycji, która planuje zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego ustawę budżetową przyjętą 16 grudnia w Sali Kolumnowej.
To nie jest Trybunał
— stwierdził prof. Rzepliński. Przekonywał, że sędziowie TK wybrani w 2015 roku przez Sejm głosami PiS zostali wyłonieni „bez żadnej merytorycznej kontroli”.
Niektórzy z nich nie ujawnili istotnych dla posłów informacji na temat swoich karier zawodowych
—stwierdził gość „Faktów po Faktach”. Jak mówił, nie wie też jaki stosunek do „nowych” mają „starzy” sędziowie Trybunału, czy zgodzą się wspólnie orzekać.
Losy takiego wniosku będą w sumie kabaretowe
— ocenił Rzepliński. Dodał, że w sprawie budżetu może zostać formalnie przeprowadzona rozprawa i wydane orzeczenie. – Tylko zaufanie do tego orzeczenia będzie równe temu, jakie mamy do trybu przyjęcia ustawy o budżecie państwa
—powiedział były prezes TK. Jego zdaniem podczas głosowania w Sali Kolumnowej powinny być zainstalowane specjalne urządzenia zliczające głosy posłów.
Jeśli nie było czytników elektronicznych na wyposażeniu Sejmu, to odpowiada za to marszałek (Marek Kuchciński – red.), bo to on rządzi
— przekonywał Rzepliński.
Każdy głos musi być policzony, na tym polega demokracja
— mówił.
źródło: wpolityce.pl
fot:uoutube