Wrocławskie osiedle (a dawniej osobna wieś) Strachowice powszechnie kojarzy się z Portem Lotniczym im. Mikołaja Kopernika. Tymczasem przed siedmioma wiekami wznosiła się tam ufortyfikowana budowla.
W 1330 roku rycerz Jan Plessel sprzedał wrocławskiemu mieszczaninowi Janowi Markgrafowi folwark w Strachowicach o powierzchni 7 wolnych łanów, a także „Bergfried” (po łacinie: „propugnaculum”). Co to takiego, opowiemy za chwilę. W niewyjaśnionych okolicznościach majątek przeszedł w ręce rycerza Konrada von Czirn, który w 1349 roku sprzedał go Pawłowi Daumlose, również mieszczaninowi wrocławskiemu.
Łacińskie słowo „propugnaculum” oznacza „obwarowanie”, „umocnienie”, „warownię”, „fortyfikację”, „murowaną basztę”. Natomiast niemiecki termin Bergfried w fachowej literaturze tłumaczony jest w jako „stołp”. To tzw. wieża ostatecznej obrony — miejsce, w którym zamykali się obrońcy zamku, gdy wszystko inne zawiodło. Stołp jest zatem czymś zasadniczo odmiennym od tzw. donżonu, czyli wieży mieszkalnej.
Oczywiście, średniowieczni pisarze nie byli świadomi kryteriów stworzonych przez żyjących dużo później badaczy. Pewne jest, że w połowie XIV wieku w Strachowicach znajdowała się jakaś budowla obronna. Prawdopodobnie chodziło o siedzibę mieszkalną feudała, na co wskazuje wzmianka o folwarku. Być może miała ona postać murowanej wieży na stożkowatym kopcu (tzw. motte).
Nie jest chyba przypadkiem, że podwrocławskie Strachowice znajdowały się w orbicie zainteresowania wrocławskich elit. Miejscy patrycjusze często aspirowali do stanu rycerskiego, starali się o uzyskanie pasowania na rycerza (takim „uszlachconym” mieszczaninem był zresztą wspomniany powyżej Plessel). Konieczne było również posiadanie majątku wiejskiego, a istnienie w nim ufortyfikowanej siedziby było zapewne wyznacznikiem prestiżu w oczach średniowiecznego społeczeństwa.
Robert Sikorski