Tego z pewnością nie wymyśliłby Michael Houellebecq. Może wpadłoby to do głowy twórcom „South Park”, choć i autorzy najbardziej bezkompromisowej satyry współczesnej popkultury uznaliby, że zbyt naciągają żarty z lewaków.
A jednak rzeczywistość prześciga największe absurdy „Nowego Wspaniałego Świata”. Jak donosi Sunday Express Alice Bah Kuhnke, minister ds. Kultury i Demokracji Szwecji domaga się, by bojownicy najbardziej krwawej terrorystycznej organizacji na świecie ISIS dostawali od szwedzkiego rządu…pomoc socjalną. Wszystko po to by zintegrować ich ze Szwedami.
Tak drogi czytelniku. Nie przewidziało ci się. Nie ściemniam. Nie oszukuję. Nie jestem rasistą antylewackim demonizującym współczesnych „postępowców”. Autor tego tekstu nie najarał się „włoszczyzny Holandii”, co w dniu możliwego triumfu antyislamskiej partii byłoby i tak nonsensem. Pani ministra, czy jak tam postępowo się zwie dziś ministrów w spódnicach, chce by bojownikom Państwa Islamskiego szwedzcy podatnicy fundowali darmowe mieszkania, edukację i pomoc finansową. Wszystko w imię integracji. Pani minister oczywiście odcina się od bojowników ścinających głowy niewiernym. „Jeżeli istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa, trzeba je zbadać. Wszystkie przestępstwa powinny być karane”- mówi pani minister, której ojcem jest Gambijczyk.
Tym, którym władze Szwecji nie udowodnią zbrodni w Syrii mają zaś dostać zasiłki, darmowe mieszkanie i dostęp do edukacji. Jak służby mają sprawdzać możliwość popełnienia przestępstwa przez bojowników ISIS? Tego pani minister nie wyjaśniła. Według szwedzkich służb ponad 300 osiadłych w Szwecji imigrantów wyruszyło budować Państwo Islamskie na Bliskim Wchodzie. Powrócić miało już około 150 bojowników. Według pani minister około 30 bojowników już dostało wsparcie rządu. „Wciąż za mało”- dodała.
W tym miejscu zaczynałem pisać komentarz do słów pani minister. Jednak nie zamierzam tego robić. Jaki jest sens rozbudowywania komentarza do słów minister ds. Kultury i Demokracji Szwecji? Mniej zatruci politpoprawnymi bredniami szwedzcy politycy, jak liberał Jan Björklund nazywają jej wypowiedź przykładem „ignorancji”. Ja użyję innego słowa. Pani Kuhnke jest albo skończoną idiotką ( już nawet nie pożyteczną) albo jej działania celowo prowadzą do wyhodowania w Szwecji przyczółku ISIS. Zbyt mocne słowa? Jeżeli pani minister nie zdaje sobie sprawy, że radykalny islamista nie zmieni się pod wpływem zasiłku, to można uznać, że stopień jej inteligencji jest równy wzrostowi Papy Smerfa. Jeżeli mówi to z wyrachowania, to ma jakiś ukryty cel w swoim stanowisku.
Premier Szwecji Stefan Löfven odciął się od jej słów, podkreślając, że jego podwładna została źle zrozumiana. Czyżby? Obserwując rozwój dyktatury poprawności politycznej wcale nie zdziwiłbym się, gdyby takie pomysły krążyły po głowach europejskich liderów. No chyba, że ludzie pokroju Alice Bah Kuhnke są agenturą Trumpa, Wildersa i Le Pen. Miałoby to przynajmniej jakiś sens.
źródło: wpolityce.pl