Dziennikarze „Głosu Szczecińskiego” ukazali, ile szczerości jest w inicjatywach PO. Radny tej partii Jan Posłuszny, za przykładem pozostałych kolegów, wziął udział w akcji sadzenia drzew, co miało być wyrazem sprzeciwu wobec lex Szyszko. Problem w tym, że sam natychmiast skorzystał z regulacji.
Jestem członkiem PO. Jeśli moi koledzy mieli taką akcję, no to…to byłem
— tłumaczył się reporterom „Wiadomości”.
„Głos Szczeciński” poinformował, że gdy tylko pojawiła się możliwość, radny skorzystał z nowej ustawy i drzewa na swojej posesji… wyciął.
Ja w dalszym ciągu jestem przeciwny nowemu prawu Szyszki, czyli de facto prawu PiS-u
— podkreślał Posłuszny.
Radny znajduje dosyć kuriozalne tłumaczenia swojej niekonsekwencji.
Poprzednio było to pod kontrolą, jakby gmina decydowała, co można wyciąć, a czego nie
— próbował się bronić.
Jego przykład nie jest zresztą odosobniony. Politycy Platformy podkreślają w ostatnim czasie, że dobro lasów leży im na sercu, ale gdy Piotr Gociek na antenie Polskiego Radia zapytał Tomasza Siemoniaka o to, ile drzew sadzą Lasy Państwowe, ten zaniemówił.
Nie wiem, nie interesuję się tak bardzo… (…) Ale… sadzą je w lasach
— wykrztusił wiceprzewodniczący PO.
Dla przypomnienia: Lasy Państwowe sadzą 1000 drzew na minutę. Tego zapewne politycy Platformy nie uwzględnili w swoim przekazie dnia.
źródło: wpolityce.pl