A tak dzielnie Ryszard Petru pracował na wizerunek poważnego i merytorycznego polityka. A tu okazuje się, że woli garnitury niż poselskie ławy i sam przyznaje się do tego, że nie jest posłem zawodowym.
Ryszard Petru zrezygnował z kierowania sejmowym klubem .Nowoczesnej. Obowiązki przekazał Katarzynie Lubnauer. Petru tłumaczył, że musi mieć więcej czasu na kierowanie partią. „Fakt” pyta wprost, czy tu przypadkiem nie chodzi o pieniądze.
Przez swoje rozliczne sejmowe i partyjne obowiązki Szef Nowoczesnej przestał zasiadać w radzie nadzorczej spółki EUCO.
Teraz o mały włos nie stracił drugiej – w radzie nadzorczej Vistuli. Akcjonariusze chcieli go stamtąd odwołać. To byłaby dla niego spora strata – w zeszłym roku zarobił tam aż 104 tys. zł. To niemal tyle samo, ile ma jako poseł!
—informuje „Fakt”.
Te informacje musiały mocno zdenerwować Ryszarda Petru, bo na Twitterze napisał:
Pragnę przypomnieć, że w przeciwieństwie do większości posłów nie jestem posłem zawodowym i nie pobieram wynagrodzenia za pracę w Sejmie.
Pragnę przypomnieć, że w przeciwieństwie do większości posłów nie jestem posłem zawodowym i nie pobieram wynagrodzenia za pracę w Sejmie.
— Ryszard Petru (@RyszardPetru) 29 kwietnia 2017
Oj, coś się przez przypadek wydało? Chciał być zawodowcem, przyznał się, że jest amatorem…
źródło: wpolityce.pl