Sławomir Nowak nie wykonał swojego obowiązku jako minister. Nie skontrolował spółek OLT bezpośrednio po notatce ABW. To zaniechanie. Wciąż jesteśmy przed zakończeniem przesłuchań w tzw. wątku lotniczym, a po ich zakończeniu postawimy kropkę nad „i”. Każdy może zadać sobie pytanie, analizując powyższą chronologię zdarzeń, czy pan minister w ogóle ma prawo twierdzić, że zrobił cokolwiek. Powiedzmy sobie uczciwie: minister Nowak nie dopełnił swoich obowiązków.
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl, przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold, poseł Małgorzata Wassermann.
wPolityce.pl: Sławomir Nowak w trakcie przesłuchania przed komisją śledczą kreował siebie na ministra, który jako jedyny w rządzie Donalda Tuska podjął walkę z Marcinem P. i OLT i to on rzekomo „załatwił” firmę lotniczą Marcina P. Jak to się ma do ustaleń komisji i w świetle dokumentów, które zgromadziliście i upubliczniliście w trakcie obrad?
Małgorzata Wassermann (PiS): To co powiedział pan minister Nowak pozostaje w całkowitej sprzeczności do faktów i do dokumentów, którymi dysponuje komisja. Zacznijmy od początku. Zgodnie z ustawą o prawie lotniczym, minister transportu i budownictwa sprawuje nadzór nad prezesem Urzędu Lotnictwa Cywilnego oraz nad całym lotnictwem cywilnym w Polsce. Z tej ustawy oraz z aktów niższego rzędu wynika szereg obowiązków ministra w stosunku do ULC. M.in. stały i bieżący nadzór, wychwytywanie problemów i rozwiązywanie ich. Obowiązkiem ówczesnego ministra Sławomira Nowaka było też pozyskiwanie, przynajmniej raz w roku, raportu z działalności prezesa ULC.
Czy Sławomir Nowak wywiązywał się ze swoich obowiązków?
W dokumentach nie istnieje ślad, by z powyższe obowiązki były przez ministra Nowaka wykonywane do wybuchu afery Amber Gold. Mało tego, Sławomir Nowak nie pozostawił po sobie żadnego dokumentu, który by wskazywał, iż jest zainteresowany tym co się dzieje w ULC. 24 maja 2012 roku Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przesyła do sześciu najważniejszych osób w państwie, w tym ministra Nowaka oraz premiera Tuska i prezydenta Komorowskiego, notatkę, w której znajduje się ostrzeżenie przed działalnością firm związanych z Marcinem P. Minister Nowak twierdzi, że zapoznał się z tą notatką dopiero 12 czerwca 2012 roku (niemal trzy tygodnie od jej pozyskania – red.).Jak to jest możliwe, że w trybie artykułu 18, tj. o powiadomieniu ze strony ABW o tym, iż istnieje realne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, on twierdzi, że zapoznał się tak późno. Jedyną reakcją na zapoznanie się z tą notatką, jest wysłanie 14 czerwca 2012 pisma do ULC , w którym minister Nowak pyta o jedną ze spółek OLT. Chce wiedzieć, czy wszystkie dokumenty tej spółki zostały złożone do ULC zgodnie z prawem.
Otrzymał pisemną odpowiedź?
Prawdopodobnie otrzymał odpowiedź ustną, gdyż nie istnieje żaden dokument pisemny w aktach, którymi dysponujemy, że wszystko jej w porządku. Na tym pan minister zakończył sprawę. Dochodzi do pierwszej upadłości OLT Express 27 lipca 2012 r., następna spółka OLT upada 31 lipca 2012 r., 13 lipca dochodzi do upadłości Amber Gold. Tymczasem minister Nowak, dopiero 16 sierpnia 2012, podpisuje upoważnienie do kontroli Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
Ale spółki OLT już ogłosiły upadłość i nie da się zrobić już nic, by zablokować działania oszusta na rynku lotniczym.
Dokładnie. Pieniądze zostają wyprowadzone, wszystkie spółki ogłosiły swoje bankructwo.
Dziś twierdzi, że zrobił bardzo dużo.
Każdy może zadać sobie pytanie, analizując powyższą chronologię zdarzeń, czy pan minister w ogóle ma prawo twierdzić, że zrobił cokolwiek. Powiedzmy sobie uczciwie: minister Nowak nie dopełnił swoich obowiązków. Na ministrze ciążyły konkretne obowiązki. Musimy pamiętać o tym, że gdyby wcześniej do ULC weszła kontrola ministerstwa i wystąpiła o akta spółek OLT, to ministerstwo wiedziałoby, że te spółki nie spełniają warunków do tego, by funkcjonować. Wtedy można byłoby wydać natychmiastową decyzję o odebraniu im koncesji. Taka decyzja, w ciągu jednego dnia, przecięłaby działalność spółek OLT.
Czy dlatego ABW przesłała tę notatkę już w maju na niemal dwa miesiące przed upadkiem spółek OLT?
Szef ABW miał świadomość, że minister Nowak ma narzędzia, które pozwoliłyby na natychmiastowe zakończenie tej oszukańczej działalności. Tymczasem pan minister Nowak do 16 sierpnia 2012 r.,nie decyduje się na wysłanie kontroli, a gdy się decyduje to jest już po wszystkim. A co do kontroli, to rozpoczyna się ona 20 sierpnia 2012 r. i kończy 14 września 2012 r. W międzyczasie, pod koniec sierpnia 2012 r., czyli jeszcze w trakcie przeprowadzanej kontroli, ale przed jej zakończeniem, Sławomir Nowak jest proszony o wyjaśnienia przed sejmową komisją infrastruktury. Pytany jest o funkcjonowanie lotnictwa cywilnego i o to, czy firmy OLT spełniały wymagania, by otrzymać stosowną koncesję. Minister Nowak, o czym przypomniała posłanka Możdżanowska, w sposób stanowczy i jednoznaczny stwierdza w Sejmie, że ULC działał absolutnie zgodnie z prawem, a wszelkie koncesje wydane zostały prawidłowo. Posłom Prawa i Sprawiedliwości zarzuca, że ich pytania i wątpliwości są atakiem politycznym na ówczesny rząd. Przypominam, że w czasie wystąpienia ministra Nowaka przed komisją infrastruktury, wciąż trwa ta spóźniona kontrola ministerialna w ULC.
Ukrywał więc prawdę przed posłami? Skąd twierdzenie Nowaka przed komisją sejmową, że wszystko jest w porządku, skoro wciąż trwa kontrola?
Nie wierzę, by do ministra Nowaka nie docierały informacje z trwającej kontroli. Jeżeli kontrola trwała, to minister powinien powiedzieć posłom komisji sejmowej, że nie są jeszcze gotowe wnioski pokontrolne i jaki jest stan rzeczywisty. Woli atakować posłów PiS i twierdzić, że w ULC wszystko przebiegało w porządku.
Jak ostatecznie wyglądały wyniki spóźnionej kontroli Nowaka w ULC?
23 listopada 2012 r. powstaje wystąpienie pokontrolne, w którym minister Sławomir Nowak opisuje szereg nieprawidłowości ze strony działania ULC. Nie wyłapano wszystkich, ale szereg z nich zaprezentowano w wystąpieniu pokontrolnym. Konkluzja jest taka, że spółka OLT Regional nie powinna otrzymać koncesji i nie powinna funkcjonować na polskim rynku lotniczym. Jest też sporo zastrzeżeń do spółki OLT Poland.
Co z wystąpieniem pokontrolnym?
Sławomir Nowak, z niewiadomych przyczyn, nie powiadamia o wynikach kontroli prokuratury. W międzyczasie dochodzi do roszad personalnych w ULC, ale Sławomir Nowak nie wyciąga konsekwencji wobec siebie, ale wobec pracowników ULC. Szyki ministra Nowaka krzyżuje Najwyższa Izba Kontroli.7 stycznia 2013 r. zostaje wystawione upoważnienie do kontroli w ULC i do weryfikacji, czy licencje i koncesje dla spółek OLT były wydane zgodnie z prawem. Dopiero w tym momencie Sławomir Nowak kieruje do prokuratury doniesienie o nieprawidłowościach w ULC – 17 stycznia 2013 roku (niemal pół roku po wybuchu afery Amber Gold – red.). To zawiadomienie kierowane jest do prokuratury rejonowej, a ta przygotowuje notatkę, z której wynika, że sprawa jest bardzo trudna, wielowątkowa i istnieje konieczność zgromadzenia szeregu dokumentów, przesłuchania wielu świadków i prosi Prokuraturę Okręgową w Warszawie o to by, ta przejęła tę sprawę.
Efekt prac Prokuratury Okręgowej w Warszawie okazuje się jednak opłakany.
Prokuratura Okręgowa podziela stanowisko prokuratury rejonowej, przejmuje sprawę doniesienia ministra Nowaka i przekazuje ją prokuratorowi Wojciechowi Łuniewskiemu, który był przesłuchiwany w tym tygodniu przed komisją śledczą. Jedyną czynnością jaką podjął prokurator Łuniewski była decyzja o odmowie wszczęcia postępowania.
Czy minister Nowak, autor doniesienia, złożył zażalenie na decyzję prokuratora Łuniewskiego? Przecież przysługuje mu takie prawo. Śledczy, de facto, wyrzucił kontrolę i doniesienie Nowaka do kosza!
Minister Sławomir Nowak nie zdecydował się na zażalenie w tej sprawie. Sprawa została zamknięta. Tak więc w rzeczywistości wygląda rzeczywista kontrola i działania ministra Nowaka w sprawie OLT i nieprawidłowości w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego.
A jak wyglądały losy kontroli Najwyższej Izby Kontroli ze stycznia 2013 roku?
Kluczowa kontrola NIK kończy się sformułowaniami brzmiącymi w ten sposób, iż minister Nowak, w całym badanym okresie, nie sprawował należytej kontroli nad lotnictwem cywilnym w Polsce oraz prezesem Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Następnie wymieniane są obowiązki ministra Sławomira Nowaka i konkluzja, że tych obowiązków nie wykonywał. Nie wyegzekwował nawet rocznego sprawozdania ULC. Są też zarzuty, dotyczące faktu, że na 60 aktów prawnych – 55 zostało wydanych po terminie, a opóźnienia sięgają nawet dwóch lat. Jest też zapis mówiący o tym, że jedno z najważniejszych rozporządzeń dotyczących lotnictwa jest wydane sprzecznie z prawem lotniczym.
Czy pani wierzy w tłumaczenia Nowaka, że nie zajął się notatką ABW we właściwym czasie, bo był pochłonięty przygotowaniami do Euro 2012?
Po pierwsze kwestia związana z bezpieczeństwem infrastruktury była najważniejszą sprawą dotyczącą Euro 2012. Tłumaczenia ministra są więc absurdalne. Organizacja Euro2012 sprowadzała się w dużej części do sprawy przemieszczania się kibiców i gości po Polsce i do ich bezpieczeństwa. Jeśli w wyniku kontroli okazało się, że miażdżąca większość koncesji wydawanych przez prezesa ULC, dotyczących lotnisk były wydane z naruszeniem procedur, a co za tym idzie, narażano bezpieczeństwo, to pytanie czym naprawdę zajmował się minister Nowak. Jego obowiązkiem, szczególnie w okresie Euro 2012, było dbanie o prawidłowe działanie ULC i innych instytucji związanych z transportem w Polsce. Jest jeszcze jedna, ważna w tym kontekście sprawa. Pan minister twierdzi, że z notatką ABW z 24 maja 2012 r. zapoznał się dopiero 12 czerwca. A gdyby w tej notatce napisano, że w związku z Euro 2012, grozi nam zamach terrorystyczny np. na lotnisku? Tłumaczenia ministra Nowaka nie wytrzymują konfrontacji nie tylko z dokumentacją, ale także zasadami logiki i zdrowego rozsądku.
Analizując zachowanie resortu kierowanego przez Sławomira Nowaka można wysnuć wniosek, że świadomie bądź nie, Nowak reprezentował interesy Marcina P., a po części, stał się ich gwarantem.
Nie wykonał swojego obowiązku jako minister. Nie skontrolował spółek OLT bezpośrednio po notatce ABW. To zaniechanie. Wciąż jesteśmy przed zakończeniem przesłuchań w tzw. wątku lotniczym, a po ich zakończeniu postawimy kropkę nad „i”.
Skoro jesteśmy przy lotniskach, w zeznaniach Jarosława Frankowskiego, byłego dyrektora zarządzającego OLT Express, pojawia się ważny wątek związany z prezesem spółki zarządzającej lotnikiem w Gdańsku Tomaszem Kloskowskim – pupilem Platformy Obywatelskiej na Pomorzu. Okazało się, że to pan prezes Kloskowski wprowadził na salony biznesu lotniczego pana Marcina P. oraz Michała Tuska. To na lotnisku w Gdańsku ważni samorządowcy i osoby związane z PO ciągnęły później samolot OLT Express.
Tak wynika z dokumentacji. Osobą, która pozyskała i rekomendowała dla Marcina P. Michała Tuska i Jarosława Frankowskiego był właśnie Tomasz Kloskowski.
Ważny urzędnik i menager lotniska w Gdańsku był jednocześnie kadrowym Marcina P.?
Paradoks całej tej sytuacji został ujawniony na początku zeznania Jarosława Frankowskiego. Zeznał on, że jeszcze przed uruchomieniem lotów OLT Express 1 kwietniu 2012 r., uczestniczył on w spotkaniu na lotnisku w Gdańsku, w którym brali udział właśnie Kloskowski i Michał Tusk. Zadaliśmy więc pytanie, czyje interesy reprezentował Michał Tusk na tym spotkaniu. OLT, czy lotniska w Gdańsku?
Tusk występował w podwójnej roli, skoro w trakcie tego spotkania pracował już, przynajmniej nieoficjalnie, dla obu firm jednocześnie.
Frankowski stwierdził, że Michał Tusk reprezentował interesy lotniska i występował przeciwko OLT. Spytaliśmy więc Frankowskiego skąd wie, że Michał Tusk reprezentował interesy lotniska? Nie twierdzę, że taka sytuacja naraża się na sankcję karną wprost. Uważam, że ta sytuacja jest dwuznaczna, dająca pole do stwierdzenia, że doszło do konfliktu interesów.
A czy to nie jest dziwne, że teoretycznie szeregowy pracownik, czy współpracownik marketingowy lotniska, czyli Michał Tusk, bierze udział w poważnych negocjacjach biznesowych między Kloskowskim, a Marcinem P.?
Negocjacje miały miejsce w końcówce marca 2012 r., ale przed 1 kwietnia 2012 roku. Michał Tusk od połowy marca pracował już dla OLT, a z lotniskiem związał się w połowie kwietnia. Kogo więc tak naprawdę przedstawiał prezes lotniska?
W zeznaniach Frankowskiego pojawia się niepokojące zdanie, z którego wynikało, że Marcin P. bał się, iż zakończy współpracę z Michałem Tuskiem. Czego bał się ten przebiegły oszust?
On się bał odmówić jego zatrudniania. Tak to odebrałem. Trzeba cofnąć się do maila z grudnia 2011 roku. Marcin M. pisze w nim do Frankowskiego: chciałem z tobą porozmawiać na temat roli Michała Tuska. Wiesz on może tak samo pomóc i zaszkodzić. Frankowski odpowiada: wiesz, myślałem na ten temat. Myślę, że należy sytuację zostawić tak jak jest.
Nie stali się przypadkiem zakładnikami tej „współpracy” z Michałem Tuskiem?
Trudno mi jest na tym etapie odpowiedzieć.
Trzeba sobie zadać pytanie, dlaczego Marcin P. wyszukał i w jakich okolicznościach, firmę Jet Air. Firmę należącą do pana Wicherka. Proszę ponownie zwrócić uwagę na sekwencję wydarzeń. Pan Wicherek określił swoją firmę, jako „trupa”. Firma miała ogromne problemy finansowe i problemy techniczne floty. W pewnym momencie Marcin P. pisze do prezesa Wicherka maila, w którym wyraża swoje zainteresowanie podupadającą linią. Dochodzi do spotkania, po którym rozpoczyna się proces przelewania 10 milionów złotych z Amber Gold do Jet Air.
Bez jakiejkolwiek umowy, czyli „na gębę”.
Nie było żadnego umocowania w dokumentach. Możliwe, że odpowiedzią na pytanie „dlaczego” jest zeznanie pana Wicherka, który na pytanie: kogo zna w branży lotniczej, odpowiada, że zna Krzysztofa Kapisa – dyrektora w ministerstwie Sławomira Nowaka, który odpowiada za lotnictwo, Gromosława Czempińskiego i zna również pracowników ULC. Czy to jest przypadek, że Marcin P. wziął pod uwagę właśnie firmę Wicherka? Jak siła zadziałała, że Jet Air, nie spełniając szeregu wymogów, mogła działać bez przeszkód?
Czy te powiązania, szczególnie polityczne, nie były powodem nerwowego zachowania tak Sławomira Nowaka, jak i posła PO Krzysztofa Brejzy w trakcie przesłuchań przed komisją?
Oczywiście, ale zwróćmy też uwagę na zachowanie mediów sprzyjających opozycji. Przez ostatnie miesiące nie zajmowały się sprawą prac komisji. Od momentu ustalenia listy świadków, na której znalazł się Sławomir Nowak i Michał Tusk, nieustannie uderzają w komisję.
A sprawa dziwnego układu między Portami Lotniczymi, a OLT?
Komisja ujawniła dokument, z którego wynika, że państwowe przedsiębiorstwo ”Porty Lotnicze”, znajdujące się pod nadzorem ministra Nowaka, w sposób( wszystko na to wskazuje) świadomy, pozwoliły spółce OLT bezpłatnie „korzystać z lotniska”, a szkoda powstała z tego tytułu wyniosła 1 390 000 złotych. Ta szkoda została wytworzona w okresie od czerwca do lipca 2012 roku, czyli w okresie, w którym Sławomir Nowak miał wiedzę z notatki ABW. Pracownicy „Portów Lotniczych” zadecydowali najpierw, że spółki OLT muszą płacić za usługi portów gotówką, a następnie pojawia się przedziwna notatka z 27 lipca 2012 r., która w konkluzji mówi: „podjęto wspólnie decyzję o braku jakichkolwiek dalszych działań restrykcyjnych wobec OLT Express Poland do czasu spotkania z przedstawicielami grupy, nawet jeżeli nie będzie on (OLT Express Poland – red.) regulował opłat za wykonywanie na bieżąco usług lotniczych. Jak to wytłumaczyć? Istnieje uzasadnione podejrzenie, że doszło do działania na niekorzyść spółki Porty Lotnicze na powyższą kwotę. Spółki będącej ówcześnie pod nadzorem ministra Nowaka.
Czy te okoliczności mogą sprawić, że komisja śledcza będzie powiadamiała prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędników ULC, Portów Lotniczych, czy wręcz samego Sławomira Nowaka? Takie doniesienie złożyliście w sprawie działań gdańskich prokuratorów po pierwszym etapie przesłuchań.
Ustaliliśmy, że po zakończeniu wątku lotniczego komisji, nastąpi posiedzenie, na którym podejmiemy decyzję co zrobimy z ujawnioną wiedzą. Normalnie zrobilibyśmy to po przygotowaniu ostatecznego raportu końcowego z prac komisji, ale ze względu na biegi przedawnień i na fakt, że komisja ma jeszcze do przesłuchania ok. 100 świadków, podjęliśmy decyzję, że każdy wątek kończymy konkluzją. W przypadku Urzędu Lotnictwa Cywilnego można się domyślać jakie będą konkluzje. Trudno odrzucić jednak tezę, że potrzebna będzie szeroka współpraca z organami sprawiedliwości, które posiadają realne możliwości wyciągnięcia konsekwencji. W momencie, w którym występuje postawienie zarzutów, bardzo często pamięć ludzka zaczyna działać lepiej. Mamy do czynienia z milionami zł strat. W prawie karnym mamy art. 46 Kodeksu Karnego, który daje możliwość w procesie karnym, złożenia wniosku o nałożenie przez sąd obowiązku naprawienia szkody.
Ta „groźba” może polepszyć pamięć niektórych świadków, a w przyszłości możliwe, że także oskarżonych.
Osobom, które śmieją się na posiedzeniach komisji, może przestać być do śmiechu. Każdy ma prawo składać zeznania takie, jakie uznaje za stosowne. Podobnie jest z reakcjami. Trzeba jednak mieć świadomość, że komisja śledcza będzie współpracowała bardzo sprawnie z prokuraturą. Tego wymaga sprawiedliwość, ale nie tylko. Każdy kolejny urzędnik musi mieć świadomość, że nie może bezkarnie nie dopełniać swoich obowiązków.
źródło: wpolityce.pl