Wspaniała mowa Beaty Szydło w polskim Sejmie odbija się większym echem na Zachodzie niż w kraju. Bez cienia propagandy można powiedzieć, że światowy Internet oszalał. W pozytywnym znaczeniu tego słowa, oczywiście.
Wygląda na to, że najbardziej emocjonalnie w pochwały dla polskiej premier zaangażowali się Amerykanie. To zrozumiałe. Właśnie wróciłem stamtąd i wrażenie na mnie zrobiła ilość powiewających tam na wietrze flag z „pasami i gwiazdami”. Większość właścicieli prywatnych posesji eksponuje ten najważniejszy narodowy symbol codziennie, ponieważ stanowi dla nich powód do dumy. Dlatego zdrowa, patriotyczna wrażliwość Amerykanów natychmiast odkryła wagę i znaczenie słów szefowej gabinetu polskiego rządu. Sądzę, że co bystrzejsi obywatele USA doskonale rozumieją kontekst bezsilności europejskich elit wobec terrorystycznych ataków. Sparaliżowani politpoprawnością i skrępowani zasadami obrony tzw. „praw człowieka” za wszelka cenę, jedynie co mają do zaoferowania, to przyzwyczajenie się do regularnych rzezi na ulicach miast naszego kontynentu. Używam specjalnie cudzysłowu do frazy prawa człowieka albowiem co ma wspólnego z nimi choćby wyrzucenie radykalnych imamów poza granice Europy? To niezbędne minimum na drodze do walki z islamską przemocą. Stąd słowa Beaty Szydło:
Mam odwagę zadać elitom politycznym pytanie: dokąd zmierzacie? Dokąd zmierzasz, Europo? Powstań z kolan, Europo, bo będziesz opłakiwała codziennie swoje dzieci!”
Można je porównać do ostatniej tak wielkiej mowy, właściwie expose, które zostało wygłoszone przez ministra spraw zagranicznych pułkownika Józefa Becka z mównicy sejmowej w dniu 5 maja 1939 roku, a więc w przededniu wybuchu II Wojny Światowej. Zawierało ono dwa kluczowe momenty dzięki, którym przeszło do historii przez duże „H”. Pierwszy dotyczył kwestii niemieckich zakusów na Wolne Miasto Gdańsk:
…z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną dn. 26 marca wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduje się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań – to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da!
Jak czas pokazał Polska od Bałtyku odepchnąć się nie dała. I drugi ważny, chyba najmocniejszy fragment (końcowy) mowy Becka, przypominający temperaturą wypowiedź dzisiejszej premier:
Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor.
Podobnie jak u min. Becka, o pojęciu honoru traktowały zacytowane słowa premier Beaty Szydło. Zamiast narzucać nam jakieś kwoty i straszyć karami finansowymi za nieprzyjęcie imigrantów lepiej „powstańcie z kolan”. Polska nie ugnie się i zapomnijcie o tym. Nie ugięła się w gorszej sytuacji 1 września 1939 roku i nie ugnie się dziś! „Bo to nie nasze wojny, nie nasza kultura, nie nasza wiara i nie nasi imigranci” – jak powiedziała młoda Polka na kilkudziesięciotysiecznym wiecu w dniu Święta Niepodległości 2016 roku. Polska odzyskuje swoją dumę, co pokazała szefowa Rady Ministrów w swoim przemówieniu. Jakżesz blado, niczym ujadanie wiejskiego kundla, wypadają przy jej słowach takie wypowiedzi jak publicysty „oszołomskiej” opozycji Jacka Żakowskiego:
Droga Pani Beato, Szanowna Pani Premier, niech Pani już sobie pójdzie. Niech Pani przestanie dewastować powagę urzędu premiera RP i niszczyć, kompromitować, degenerować siebie, nas, Polskę Europę, zachodnia wspólnotę, naszą przyszłość
– stwierdziła gwiazda antyrządowej propagandy z Radia TOK FM.
Szkoda, że krytyk nie pochylił się nad zachowaniem się na brukselskim szczycie swego uwielbianego i wychwalanego pod niebiosa lidera, prezydenta Europy Donalda Tuska. Kiedy z zacięciem prowincjonalnego chłopka roztropka starał się umizgiwać do prezydenta USA Trumpa, wygłaszając żenujące słowa „to miejsce nazywają Tusk Tower”. W swojej zakompleksionej parafiańszczyźnie nie zauważył nawet, że mówi do człowieka, który w najdroższym miejscu świata – na Manhattanie postawił 3 takie wieżowce i to za własne pieniądze. Ale nasz „oświecony” szef rady Europejskiej brnął dalej. Skakał wokół Trampa, pochylał się i siedząc nadstawiał ucha wpatrzony jak w obrazek, usiłując zrozumieć angielski prezydenta USA. W końcu spotkał go niewybredny afront ze strony, z której się najmniej spodziewał.
My tu mamy dwóch prezydentów
— Tusk starał się „zagadać” do Trumpa, nawiązując do pomylenia jego osoby przez przywódcę Ameryki z Junckerem.
O jednego za dużo
— wypalił, wskazując palcem na „króla Europy”, jak zwykle zadowolony z siebie szef Komisji Europejskiej.
To jest dopiero ciemniactwo, filisterstwo, małomiasteczkowość i przysłowiowa wiocha. Było mi autentycznie wstyd. Oczywiście jednostronna empatia Jacka Żakowskiego nie zauważa takich szczegółów. Ideologia do tego stopnia zaćmiła umysł i wzrok redaktora, że prawdopodobnie nie zauważyłby nawet gdyby Donald Tusk zaczął ściągać spodnie w obecności kamer i przedstawicieli Szczytu NATO. Drugim symbolem małości, zakłamania i umysłowości kołtuna, stojącym w kontrapunkcie do dumnej mowy Beaty Szydło jest ex-premier Ewa Kopacz. Tak dokładnie wraz z rosyjskimi towarzyszami „przekopywała ziemię na metr w głąb”, że dziś w jednej trumnie polskiego generała odkryto przy okazji ekshumacji szczątki 7 innych ofiar katastrofy smoleńskiej. Odpowiem więc słowami redaktora Żakowskiego:
Droga Pani Ewo, Szanowna Pani ex-Premier, niech Pani już sobie pójdzie. Niech Pani przestanie dewastować powagę urzędu premiera RP i niszczyć, kompromitować, degenerować siebie, nas, Polskę Europę, zachodnia wspólnotę, naszą przyszłość.
Dotyczy to również całej rzeszy koleżanek i kolegów pani Ewy z Szydłowca zarówno z Platformy Obywatelskiej jak i bliźniaczej Nowoczesnej.
źródło: wpolityce.pl