Profesor Suleja jest historykiem i wykładowcą akademickim, był pracownikiem naukowym Instytutu Historycznego UWr., a także prezesem wrocławskiego IPN. Interesuje się najnowszą historią Polski. Swoje wypowiedzi opiera o dokumenty. Jest autorem licznych publikacji o totalitarnym systemie i trudnych relacjach Polski i Rosji w czasach Polski Ludowej i obecnie. Przy okazji obchodów tragicznych wydarzeń na terenach II Rzeczypospolitej przypomina o systemowym mordowaniu Polaków przez Czerwoną Armię, które zaczęło się we wrześniu 1939 roku.
Niemal osiem dekad mija od zbrodni NKWD w lasach katyńskich, starobielskich i ostaszkowskich a także na Ukrainie i Białorusi, a Polacy nadal nie mają dokumentów sowieckiej zbrodni. Federacja Rosyjska nie udostępnia nam swoich akt, zatem nie możemy zamknąć śledztwa katyńskiego.
Jak mówi Profesor podobnej zbrodni – w najnowszej historii dziejów – nie było, zwłaszcza, że dotyczyła oficerów, żołnierzy i funkcjonariuszy państwowych, którzy mieli umowami międzynarodowymi gwarantowany statut więźniów politycznych. Rosjanie wymordowali przeszło 24 tysiące reprezentantów intelektualnej elity, zdolnej do stworzenia ruchu oporu (…) operacja udana, bo w społeczeństwie pozbawionym głowy, łatwo wprowadzać swoje rządy, a to zobaczyliśmy w 44 i 45 roku.
Zbrodnia katyńska jest terminem umownym, wiemy o trzech obozach, w których przebywali jeńcy ale byli też mordowani w więzieniach na Ukrainie, czy na Białorusi. Na pewno nie znamy precyzyjnej liczby ofiar, tym samym nazwisk, miejsc pochówków, a raczej dołów śmierci. Zwłaszcza brakuje listy białoruskiej. Jak wiadomo jeńców zabijano strzałem katyńskim, w tył głowy, jeńcy wpadali do dołów śmierci. Jeszcze wiele z nich jest do odkrycia.
Dla Polski i Polaków, sprawą istotną jest zachowanie pamięci o zamordowanych żołnierzach i funkcjonariuszach państwowych na terenie dzisiejszej Rosji, Ukrainy i Białorusi ale także wielu ofiar tzw. polskiej władzy, czyli żołnierzy AK i Wyklętych, już po wojnie, mordowanych w ubeckich katowniach. Na cmentarzu Brudnowskim w Warszawie i na cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu pracownicy IPN odkrywają szczątki w bezimiennych dołach. Wiemy o Ince, i te cudem, jak mówi sam prof. Szwagrzyk w ostatniej chwili odnalezione szczątki, dodały zapału do poszukiwań.
I właśnie teraz widać teraz fałsz historyczny, wobec dotychczas prowadzonych odkryć prof. Szwagrzyka. Co innego jest w opisie akt, co innego wykazują badania szkieletów. Tam się nic nie zgadza. Żaden zapis w dokumentach nie potwierdza oficjalnych informacji. Za wszelką cenę próbowano zatrzeć wszelkie ślady zbrodni. Teraz, mozolnie, krok po kroku odzyskujemy nazwiska, odzyskujemy pamięć. Prof. Włodzimierz Suleja podkreśla, że to jest bardzo ważne zadanie, zaniedbane i trzeba wszystko zrobić aby przywrócić cześć bohaterom, bo jesteśmy winni szacunek ofiarom zbrodniczego systemu.
Program wspierany przez Fundacje KGHM Polska Miedź
