Jeszcze kilkanaście lat temu wróble były najpopularniejszymi polskimi ptakami. Bez trudu można je było zobaczyć w każdym mieście, ptaki wydawałoby się pospolite i wszechobecne, zawsze blisko ludzi.
I jak mówią ornitolodzy, właśnie przez człowieka ten mały, szary ptaszek, tak doskonale wpisany w pejzaże polskich miast, miasteczek i wsi, jest gatunkiem o silnym spadku liczebności. W ciągu ostatnich 10 lat populacja wróbli spadła o co najmniej 20 procent! Mamy więc o jedną piątą wróbli mniej. Nie wiadomo, co dokładnie jest przyczyną zmniejszania liczebności; najprawdopodobniej wchodzi w grę splot kilku czynników, wśród których wymienia się:
mniejsza ilość miejsc lęgowych, spowodowana renowacją budynków lub ocieplaniem elewacji
„teoria worków foliowych” – człowiek szczelnie opakowuje swoje śmieci i ptaki mają trudniejszy dostęp do potencjalnego źródła pokarmu
głównym wrogiem w walce o pożywienie w mieście dla wróbli są gołębie. Te, dużo większe ptaki przeganiają wróble
epidemie chorób i pasożytów
ubytek ilości owadów wskutek stosowania pestycydów oraz większej intensywności zabiegów rolniczych i ogrodniczych
usuwanie i wycinanie krzewów w miastach pozbawia wróbli naturalnego środowiska, gdzie mogą się schronić
W Polsce wróble oraz ich siedliska są objęte ścisłą ochroną przez cały rok. Co więcej, Ministerstwo Środowiska zapobiega szkodzie przyrodniczej, nakładając na inwestorów ocieplająceych budynki obowiązek założenia skrzynek lęgowych, umożliwiających wróblom i innym zagrożonym wyginięciem ptakom rozmnażanie. Dodać warto jeszcze trzeba, że niestety spadek występowania wróbli, jest tendencją ogólnoświatową. Ornitolodzy mierzą wielkość ptasich populacji liczbą par, ponieważ ptaki najłatwiej liczy się w sezonie lęgowym, kiedy wysiadują jaja lub karmią młode. Wtedy nie tylko są mniej płochliwe, ale też pozostają dłużej w pobliżu gniazda i dzięki temu spada ryzyko kilkakrotnego policzenia tych samych osobników.
Nie wszyscy są świadomi jak ważną rolę w przyrodzie pełnią wróble. Musimy chronić te małe ptaki, ponieważ są bardzo ważnym elementem środowiska. W połowie XX wieku w Chinach miało miejsce pewne zdarzenie, którego skutki zaskoczyły wyjątkowo boleśnie. Nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawy, a mianowicie wodzowie dawnego komunizmu upatrywali klęski produkcji rolnych w populacji wróbli, które rzekomo miały wyjadać plony. Zdecydowano o wyeliminowaniu tego gatunku. Efekty okazały się katastrofalne, a skutki tej decyzji odczuwalne są do dzisiaj. Efektem eksterminacji wróbli było mnożenie się szarańczy, która zniszczyła całe uprawy i przez następne lata szybko się mnożyła. Chińczycy byli zmuszeni do stosowania środków ochrony roślin na masowa skalę, co z kolei spowodowało wyginięcie pszczół. Jedną, niemądrą decyzję Chińczycy przypłacili latami głodu, a nawet dziś są w Chinach tereny, które muszą być zapylane ręcznie. Wyeliminowanie wróbli z jednego obszaru Chin spowodowało zniszczenie plonów przez szarańczę, wyginięcie pszczół oraz trwający kilka lat głód, który spowodował śmierć kilkudziesięciu milionów ludzi.
Artykuł powstał dzięki wsparciu WFOSiGW
Poglądy autorów i treści zawarte w artykule nie zawsze odzwierciedlają stanowisko WFOŚiGW we Wrocławiu.
O 20%? Chyba 20% tylko zostało. Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem wróbla
We Wrocławiu wróble nie mają łatwego życia , ponieważ masowo wycina się specyficzne krzewy w terenie i pod domami które dawały schronienie i były wiecznie zielone oraz gęste . Wycina się bądź przerzedza krzewy które co ciekawe nie rosną już od wielu lat a nagle zaczęły komuś przeszkadzać i nawet te które nie zasłaniają okien. Dla przykładu krzewy pod domem posadzone dawno temu które osiągnęły maksymalną wysokość np. 20 lat temu – nagle zaczynają przeszkadzać i w to czasach gdzie jak wiadomo jest postępująca zmiana klimatu i zieleń w tym drzewa ,krzewy odgrywają korzystną rolę w bilansie klimatycznym . Niestety urzędnicy z miejskiej zieleni nie sprzyjają ptakom , natomiast są zbyt wyrozumiali do osób którym krzewy z różnych powodów przeszkadzają lub te osoby chcą zrobić na złość innym na zasadzie muszę zaistnieć i być ważnym w decydowaniu . Niektóre osoby mają tendencje pieniacze ,roszczeniowe kierując swoje negatywne i destrukcyjne zaangażowanie i działanie na zieleń . Niektórzy nie chcą grabić liści ,więc wycinają lub robią drzewa w kształcie zapałek . Dlatego też szukają jakiekolwiek pretekstu do usuwania i upiększają tern za pomocą wycinek a na ich miejsca sadzą jakieś rachityczne i drobne roślinki lub nic nie sadzą . Tzw. „betonoza ” w wielu miastach gdzie zabetonowuje się centrum miast i wycina wszystko jak leci jest coraz częstszym zjawiskiem, gdzie człowiek nie ma się gdzie schować przed upałem . Żar od słońca odbity o nagrzanego betonu potęguje upał ,gdzie i parasol kawiarniany nie pomoże a drzewek liściastych nie ma i trawy nie ma a jak są to w donicach . Ludzie jak lemingi głośno się mówi o wzroście temperatury na ziemi i o smogu i widać gołym okiem zmiany klimatyczne ale i tak będą brnęli do przepaści aby się unicestwić nie widząc teraz zagrożeń i destrukcyjnego działania na przyrodę i zieleń.