„Niezależnie, kiedy ta władza upadnie, podziały społeczne zostaną z nami na bardzo długo” – mówi Agnieszka Holland w wywiadzie dla „Polityki”.
W obszernym wywiadzie dla „Polityki” Agnieszka Holland tradycyjnie już atakuje Prawo i Sprawiedliwość oraz personalnie Jarosława Kaczyńskiego. Nie zabrakło również krytycznych słów pod adresem Kościoła i katolików.
Gdy władza myśli, że jest właścicielem Polski – tak jak PZPR myślała, że jest właścicielem Polsku Ludowej – wtedy ma poczucie, że jej wszystko wolno
— porównuje obecną sytuację w Polsce, do tej z czasów słusznie minionych.
PiS zachowuj się jak ekonom folwarczny. Do tego dochodzi problem osobowościowy. Wiemy, jakie kompleksy i obsesje ma Kaczyński – one rzutują na cały kraj
— mówi. Kiedyś, takie słowa uznalibyśmy za skandaliczne. Dziś, wobec niezliczonej ilości bezpardonowych ataków, tego rodzaju obelgi przechodzą bez echa. Niestety.
Powiedziałam już, w jednym z wywiadów, że osobiście nie czuję się prześladowana. Władza nie zrobiła mi nic złego
— przyznaje reżyserka w odpowiedzi na pytanie o rzekomą cenzurę w Polsce.
Ale innym tak. Weźmy dokumentalistów. Komisje eksperckie w PISF przyznające dotacje na kino dokumentalne zostały obstawione ludźmi prawicy
— dodaje. Oczywiście nie słyszeliśmy krytycznych głosów pani Holland, kiedy dotacje z PISF otrzymywały filmy pokroju „Pokłosia”. Wtedy była zachwycona.
Dalej reżyserka narzeka na traktowanie „ludzi kultury” przez obóz rządzący i porównuje to z sytuacją na Zachodzie. Jakie widzi rozwiązanie? Oczywiście zmianę władzy.
Wybrać władzę, która nie tylko potrafi rozdawać pieniądze, wyczuwać lęki Polaków i grać na ich najgorszych instynktach (…) Nastrój społeczny jest tak demoralizujący, że niezależnie kiedy ta władza upadnie, bo kiedyś na pewno przegra wybory, boję się, że efekty moralne jej rządów, polaryzacja, podziały społeczne zostaną z nami na bardzo długo
— podkreśla. Na jakim świecie żyje Holland? Podziały w Polsce rozpoczęły się według niej w 2015 r.? Trudno uznać, że reżyserka mówi to poważnie. A jeśli tak, to ignoruje wielki spór, który w obecnym kształcie trwa co najmniej od 2005 r.
Platformę Obywatelską też wielokrotnie atakowałam za pustkę aksjologiczną i brak wyrazistych priorytetów
— stara się chyba przekonać sama siebie.
W rozmowie nie mogło zabraknąć również ataku na Kościół.
Tak. Religia jest ludziom potrzebna
— mówi Holland, jednak zaraz dodając, że bardzo negatywnie ocenia „polski katolicyzm”.
Niestety, polski katolicyzm i w ogóle wszelkie monoteizmy ewoluują w stronę wykluczającego fundamentalizmu, agresji wobec niewiernych czy inaczej wierzących. Polski Kościół katolicki, jak gdyby zazdroszcząc islamskim talibom, odwraca się od personalizmu, ducha soboru watykańskiego, zapomina o miłosierdziu bożym i nauce Chrystusa
— stara się analizować reżyserka.
Na koniec Agnieszka Holland pytana jest o to, co jej zdaniem jest „największym zagrożeniem dla wolności mediów” po ostatnim zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości w wyborach.
Jest szereg zagrożeń. Internet wprowadza chaos informacyjny. Jakościowe dziennikarstwo jest bardzo kosztowne, a ludzie nie chcą za nie płacić. Władza uważająca się za właściciela Polski opłaca jedynie wybranych, swoich
— przekonuje. Dodaje również, za prowadzącym rozmowę, że czekają nas „ciężkie czasy”.
Historia uczy nas, jak łatwo uwieść całe narody bezwzględną, kłamliwą propagandą. Mam jednak nadzieję, że Polacy – rodacy Olgi Tokarczuk – na dłuższą metę się temu nie poddadzą
— kończy patetycznie Holland.
Można się domyślać, jakie to przykłady z historii ma na myśli reżyserką. Jednak wywiad bez ataku na Prawo i Sprawiedliwość i bezpośrednio na Jarosława Kaczyńskiego byłby dla Agnieszki Holland wywiadem straconym.
źródło: wpolityce.pl
