Frantz Kutschera z pochodzenia Niemiec sudecki był zbrodniarzem nazistowskim, który przybył do Warszawy na polecenie Himmlera, aby poskromić niepokornych Polaków. Kutscherę bardzo trafnie podsumowała Teodora Żukowska ps. „Milena”, która w znacznym stopniu przyczyniła się do pomyślności akcji, której celem było wykonanie wyroku na „kacie Warszawy”, jak określano esesmana. Według jej słów stanowił on element grupy esesmanów, którzy nie odznaczali się bystrością umysłu, czy wykształceniem, ale za to byli bezwzględni i z powodzeniem stosowali terror. Sam Kutschera z wyglądu również nie przypomniał typowego przedstawiciela doskonałej rasy aryjskiej, która miała zapanować nad światem. Niski, krepy, o śniadej cerze i ciemnych włosach wyglądał na podoficera, a nie wysokiego rangą oficera Rzeszy. Niemniej jednak brak przymiotów wizualnych, czy intelektualnych z powodzeniem nadrabiał zbrodniczym usposobieniem.
Mianowany na dowódcę SS i Policji na dystrykt warszawski Generalnego Gubernatorstwa w okupowanej Polsce szybko przystąpił do wyznaczonego mu zadania. Po przybyciu Kutschery w mieście zapanował niespotykany do tej pory terror. Masowe egzekucje stały się tłem życia okupowanej Warszawy, której mieszkańcy byli coraz bardziej przerażenia, a działania polskiego podziemia były skutecznie torpedowane. Z rozkazu kata mogło zginąć nawet 5 tysięcy ofiar. Wyrok na Kutscherę wydał Dowódca Kedywu płk August Emil Fieldorf ps. „Nil”.
Jeszcze przed wydaniem wyroku na jego trop wpadł przez przypadek Aleksander Kunicki „Rayski”, szef komórki wywiadu „Agat”, który zmienił nazwę na „Pegaz”. To on namierzył niemieckiego oficera, który zjawiał się codziennie o określonych godzinach w dzielnicy policyjnej. Udało mu się ustalić jego tożsamość, stopień wojskowy oraz adres zamieszkania. Nieocenioną role w identyfikacji „kata Warszawy” odegrała także Teodora Żukowska „Milena”, agentka polskiego podziemia pracująca w urzędzie gubernatora dystryktu warszawskiego. To ona zdobyła dane potwierdzające tożsamość niemieckiego zbrodniarza. Po trwającym blisko miesiąc rozpoznaniu terenu oraz śledzeniu Kutschery, zebrano informacje, które pozwoliły oddziałowi „Pegaz” na przystąpienie do akcji.
Kutschera mieszkał przy al. Róż, a jego dom był oddalony zaledwie 140 m od budynku dowództwa SS. Pierwszą próbę unicestwienia niemieckiego zbrodniarza podjęto 28 stycznia 1944 r., jednakże wyjątkowo tego dnia samochód wożący esesmana do pracy nie pojawił się, więc o 9:30 zapadła decyzja o przerwaniu akcji. Kolejny atak zaplanowano na 1 lutego 1944 r. Luksusowy Opel Admiaral prowadzony przez osobistego szofera nazisty zotał nagle zatrzymany, gdyż niepodziewanie drogę zablokował mu samochód Michała Issajewicza „Misia”. Do Opla esesmana podbiegli Bronisław Pietraszkiewicz „Lot” oraz Zdzisław Poradzki „Kruszynka”, którzy otworzyli ogień raniąc Kutscherę. Ostatecznie „kata” dobił „Miś” oddając śmiertelny strzał. Z miejsca zamachu zabrano jedynie pistolet i teczkę Niemca, gdyż nie zdołano znaleźć przy nim żadnych dokumentów. Cała akcja trwała może 3 minuty. W tym czasie zza okien siedziby dowództwa SS oraz okolicznych budynków zaczęły padać strzały, które przybierały na sile, wobec czego zamachowcy zaczęli pospiesznie wycofywać się. Atak, choć niewątpliwie udany, przyniósł straty w oddziale „Pegaza”, bowiem życie straciły cztery osoby.
W odwecie za śmierć Kutschery Niemcy rozstrzelali dzień później 100 zakładników w pobliżu miejsca zamachu, a na Warszawę i gminy powiatu warszawskiego nałożono 100 mln zł kontrybucji.
4 lutego odbyły się uroczystości pogrzebowego Franza Kutschery połączone z ceremonią zaślubin. Przed zamachem bowiem esesman przygotowywał się do ślubu z ciężarną Norweżką, Jean Lilian Steen. Ślub po śmierci esesmana odbył się, aby nienarodzone dziecko mogło otrzymać nazwisko ojca.
Akcji zamachu na Kutscherę poświęcono obraz filmowy pt. „Zamach” w reżyserii Jerzego Passendorferaoraz również widowisko historyczne „Zamach na Kutscherę”, które zostało zorganizowane przez IPN. Ponadto w ramach serii wydawniczej „W imieniu Polski walczącej” wydano komiks opowiadający o ataku na niemieckiego zbrodniarza.
Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź