Instytut Yad Vashem z Jerozolimy notuje historyczne przypadki ratowania Żydów przed zagładą ze strony Niemców w latach drugiej wojny światowej. Wśród ratujących najliczniej reprezentowaną narodowością są Polacy i jest ich tam wymienionych blisko 7000 osób. Są uhonorowani medalami Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Według oceny historyków, liczba Polaków, którzy z narażeniem życia nieśli Żydom pomoc, jest znacznie większa. Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów w Markowej prowadzi swą własną statystykę, choć terytorialnie ograniczoną tylko do Podkarpacia. Na stronie https://muzeumulmow.pl/pl/historia/ratujacy/podkarpackie/ zestawionych jest 1205 osób, na co jest potwierdzenie w dokumentach lub wiarygodnych relacjach świadków. Pomoc obejmowała m.in.: ukrycie, dostarczanie żywności, przekazywanie pieniędzy, wyrabianie fałszywych dokumentów, organizowanie ucieczek z gett.
O tym, jak trudno uchwytny jest zasięg pomocy, świadczy przykład mojej babci, Ewy Oktaba, mieszkającej w Tomaszowie Lubelskim przy ul. Rogozieńskiej, wówczas w zaciszu na skraju miasteczka. Przez pewien czas na noc jej stodoła zapełniała się żydowskimi kobietami i dziećmi. Mężczyźni nocowali w swych mieszkaniach, świadomi że brak ich obecności może skusić złodzieja. I tak to trwało, aż do pewnego pechowego jesiennego poranka, gdy jedna z żydowskich kobiet stwierdziła brak swego metalowego półlitrowego kubka i oskarżyła moją babcię, że ta ukradła jej kubek. Na to babcia w gniewie zapowiedziała, że odtąd nikogo nie będzie przyjmowała na noc. Do wiosny krowa zjadła całe siano i wówczas odnalazł się ten kubek. Niestety, dzielnica żydowska w międzyczasie pozostała już bez mieszkańców, wymordowanych całkiem niedaleko, w odległym o 6 kilometrów obozie zagłady w Bełżcu. Nikt z naszej rodziny nigdy nie zgłaszał tego historykom, bo też żadna osoba nie została ocalona od śmierci. Jednak nie można twierdzić, że brakło starań, aby pomóc Żydom. U różnych osób objawiało się to w różnych formach i różnych stopniach.
Choć byli i tacy, którzy denuncjowali do Gestapo fakt iż ktoś ukrywa Żydów, stawali się oni obiektem wyroków śmieci ze strony Armii Krajowej.
Moja własna historia rodzinna może też posłużyć za dobre wyjaśnienie dla takich, którzy zarzucają, jakoby Polacy pozostawali bezczynni wobec zagłady Żydów. Otóż brat mojego ojca, mający lat 17, został aresztowany przez Gestapo a następnie zamordowany w Auschwitz. Obaj moi dziadkowie, obydwaj urzędnicy z Tomaszowa Lubelskiego, w czerwcu 1940 zostali aresztowani w ramach niesławnej AB-aktion, gdy Niemcy starali się wymordować wszystkich wykształconych. Po przejściu przez Rotundę Zamojską i Zamek Lubelski spędzili miesiąc w Sachsenhausen-Oranienburg, po czym szczęśliwie zostali zwolnieni, gdy same lokalne władze okupacyjne domagały się urzędniczej siły roboczej. Po jakimś czasie jeden z dziadków i tak zaczął się ukrywać, przeczuwając iż może być ponownie aresztowany, i tak było aż do nadejścia Sowietów w roku 1944. Czy w takich warunkach Polacy rzeczywiście mieli możliwość by przeciwdziałać temu, ze Niemcy mordują Żydów?
Zrobiliśmy co mogliśmy wcześniej, we wrześniu 1939, bohatersko przeciwstawiając się wrogiemu najazdowi, a musieliśmy ulec wobec ogromnej przewagi połączonych przeciwników, Hitlera i Stalina. W toku walk z września 1939 poległ z bronią w ręku brat mojego dziadka; do dziś nikt z rodziny nie wie, gdzie spoczęły jego zwłoki.
Gdy w roku 1968 komuniści wyrzucali z Polski Żydów, w środowiskach żydowskich na Zachodzie pojawiło się ogromne wzburzenie skierowane przeciwko Polsce i trwa ono do dziś, choć jakby obrywamy za grzechy nie nasze, lecz komunistów, naszych własnych ciemiężycieli. W ramach tego szerzą się po świecie bzdury o „polskich obozach koncentracyjnych”, podczas gdy wówczas nie było Polski, a jedynie okupacja naszego kraju przez Niemców, którzy są sprawcami holokaustu.
Ponieważ 6 km od Tomaszowa był obóz zagłady w Bełżcu, mój ociec, jak mi opowiadał, każdego dnia widział przechodzące przez rynek transporty Żydów, jednak w asyście złożonej głównie z żydowskich policjantów. Ci policjanci pewnie zdołali przeżyć, a ich synowie i wnukowie rozpowszechniają po świecie kłamstwa na temat Polski.
autor: MO/RO