Atak na Wołkowysk i utrata tego ważnego węzła kolejowego dla Tuchaczewskiego to było wielkim zaskoczeniem, bo sądził iż całość polskich sił jest skoncentrowana pod Grodnem. Bolszewicy skierowali do kontruderzenia na Wołkowysk swoją odwodową 27 Dywizję Strzelców. Ta doświadczona i dobrze przygotowana formacja 24 września uderzyła na Wołkowysk i po całym dniu ciężkich walk odbiła miasto.
Mimo powyższej porażki grupa generała Junga dobrze wykonała swoje zadanie i odegrała istotną role w całej operacji poprzez to, że zdekomponowała formowane oddziały sowieckie oraz związała walką najlepsze siły odwodowe. To pozwoliło odciążyć polskie natarcie na innych odcinkach. Dywizja generała Berbeckiego zwyciężyła w bitwie o Brzostowicę i opanowała Mosty. A ze względu na uderzenie Śmigłego-Rydza na bolszewickie zaplecze, całość ich wojsk przeszła do odwrotu, zaś 25 września wspomniana 27. Dywizja Strzelców sama otrzymała rozkaz opuszczenia Wołkowyska.
Tutaj trzeba się przenieść właśnie do działań Grupy Manewrowej Śmigłego-Rydza. Właśnie za sprawą ruchliwości oraz manewrów uniknęła ona spotkania z trzema bolszewickimi dywizjami wysłanymi przeciw niej, a za to zderzała się z sowieckimi kolumnami wycofującymi się na wschód, zadając duże straty, jak dywizja płk. Dąb-Biernackiego uczyniła pod Raduniem. Dywizja generała Rządkowskiego idąc na Lidę, nad rzeką Lebiodą koło Papierni zaatakowała duże siły wycofującej się bolszewickiej 3. Armii łącznie ze sztabem jej dowódcy, Władimira Łazariewicza. Rozgorzała walka, która przeszła do historii jako Bój pod Krwawym Borem. Była to bitwa o przeprawę na rzece Lebiodzie, gdzie słabsze oddziałały polskie utrudniały przemarsz będącego w fazie odwrotu silniejszego przeciwnika, gdy zaś następował zmasowany atak bolszewików, nieco się cofały i przyjmowały bój właśnie w tym Krwawym Borze. Walki toczyły się tu 27 i 28 września. Ich owocem była znaczna dezorganizacja sowieckiego odwrotu i jego opóźnienie, co pozwoliło innym siłom generała Śmigłego-Rydza opanować Lidę i zagrodzić bolszewikom drogę odwrotu na wschód. Te siły to 1. Dywizja Piechoty Legionów oraz 4. Brygada Jazdy.
To zagrodzenie drogi odwrotu odbyło się, rzecz jasna, za cenę krwi. Samo zajęcie Lidy nastąpiło 28 września rano i wówczas poprzedzone było jedynie krótką walką. Jednak już po paru godzinach do Lidy dotarły pułki bolszewickiej 5. Dywizji Strzelców. Przełamały one polska obronę, wdarły się do centrum miasta, zaś w Lidzie rozgorzały walki uliczne, w których obie strony ponosiły duże straty. Polska artyleria prowadziła na tych ulicach ogień na wprost. Ostatecznie polski kontratak zmusił nieprzyjaciela do opuszczenia miasta, zaś wycofujące się dalsze siły rosyjskie musiały omijać Lidę od południa.
W wyniku walk stoczonych pod Lidą i samym mieście Polacy wzięli do niewoli około 10 tys. jeńców. W ręce Polaków wpadło 25 dział, 52 karabiny maszynowe, 2 tys. wozów taborowych i 137 koni. Straty własne 41 zabitych i 205 rannych. W wyniku zwycięstwa pod Lidą, mimo nierozgromienia przez 2 Armię polską sił 3 Armii bolszewickiej, bitwa miała ogromny wpływ na operację nad Niemnem.
Sukces pod Lidą umożliwił przystąpienie do kolejnego etapu operacji, dwustronnego okrążenia wojsk Frontu Zachodniego Tuchaczewskiego w rejonie Baranowicz. W rejonie Pińska 26 września Grupa Kawalerii generała Franciszka Krajowskiego z 3. Armii zagroziła bolszewikom podwójnym okrążeniem. 27 września oddziały 4 Armii zajęły Pińsk, odcinając 4 Armię sowiecką od reszty sił Frontu zachodniego. Zmusiło to bolszewików do szybkiego odwrotu. 4 Armia polska wkrótce dotarła do Szczary. 28 września 4 Armia zgrupowała swe dywizje do natarcia na ważny węzeł kolejowy Baranowicze. W rejon Słonima wyszły dywizje 14. i 15., a za nimi w odwodzie 16 Dywizja Piechoty. 29 września rozpoczęto uderzenie prawego skrzydła 4 Armii Skierskiego wzdłuż szosy słuckiej w kierunku na Baranowicze. Od północy miasto atakował 15 pułk ułanów. Gdy do tego doszły jeszcze siły 2. Armii, pierścień okrążenia się zamknął, a same Baranowicze zostały opanowane 30 września.
Od Bitwy nad Niemnem trudno mówić o wojnie z Armią Czerwoną – był to już tylko pościg za jej maruderami.
Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź