Po zakończeniu II Wojny Światowej, w 1946r. w Gdańsku na placu przy ulicy Pohulanki zebrało się tak wiele osób, że nie było gdzie wsadzić nawet szpilki. Ludzie szukali miejsca nawet na dachach okolicznych domów, czy na drzewach. Na środku tego placu rozpoczęły się przygotowania, przygotowania do egzekucji. Ustawiono 5 wielkich szubienic. Czekały one na 11 osób, które przybyły na miejsce ze związanymi z tyłu rękoma – było to pięć kobiet oraz sześciu mężczyzn, wszyscy byli oprawcami z niemieckich obozów śmierci.
Po pojawieniu się tych postaci cały stojący tłum się obruszył. Słuchać było okrzyki: „Mordercy!”, „Do piekła!”, „Za naszych braci!”, „Za nasze dzieci!”
W tym dniu, czyli 4 lipca 1946r. publiczna egzekucja, gdzie zostali straceni zbrodniarze wojenni nie była pierwszą. Wcześniej podobne już się odbywały. Jednak, każda z tych egzekucji poprzedzona była solidnym i sprawiedliwym procesem sądowym. Przedstawione dowody były niepodważalne, bezspornie wskazujące na winę sprawców, tak aby nikt nie miał wątpliwości czy skazana osoba na pewno jest winna.
Tym razem, osobami skazanymi na karę śmierci byli:
• Elisabeth Becker – nadzorczyni SS, która wyróżniała się dużym okrucieństwem. Ona sama prowadziła ludzi do komór gazowych.
• Jenny Wanda Barknamm – kobieta niezwykłej urody, przez co była nazywana „Pięknym Widmem”. Jej zadaniem było oddzielanie matek od dzieci, aby następnie kierować je do komór gazowych.
• Ewa Paradies – na swoim koncie miała zastrzelenie kilkudziesięciu więźniów. Z upodobaniem znęcała się nad więźniarkami, wyprowadzając je nagie na mróz, następnie polewając wodą.
• Wanda Klaff – była znana z sadyzmu i okrucieństwa. Na procesie chwaliła się swoimi wyczynami, mówiąc: „lubiłam bić przynajmniej dwie więźniarki dziennie”.
• Gerda Steinhoff – znana ze swej brutalności morderczyni oraz szefowa strażniczek.
• Johann Pauls – szef Waldkolonne – grupy więźniów, pracujących przy wyrąbie lasów. Była to jedna z największych mordowni na terenie całego obozu. Śmiertelność w tej grupie wynosiła ponad 60 procent.
• Józef Reiter, Wacław Kozłowski, Tadeusz Kopczyński, Franciszek Szopiński i Jan Breit – niestety, wszyscy byli Polakami. Pełnili w obozie funkcję kapo, zasłynęli z okrucieństwa i bestialstwa.
Tego dnia zakłady pracy skróciły swoim pracownikom dzień roboczy, aby wszyscy chętni mogli brać udział w tym makabrycznym „reality show”. Ludzie byli żądni zemsty za tyle lat cierpienia, straty bliskich i tego całego piekła, jakie niemieccy oprawcy im zgotowali. Statystyki podają, że 4 lipca 1946r. na gdańskiej Wysokiej Górze zjawiło się ponad 150 tysięcy ludzi. Dla porównania, podobną ilość ludzi udało się zgromadzić prawie czterdzieści lat później, podczas wizyty Jana Pawła II.
Do każdego skazanego przydzielony był jeden człowiek ubrany w tzw. Pasiak. Wszystkie te osoby przeżyły wojnę w obozie koncentracyjnym, były świadkami okrucieństw, jakich dopuścili się skazani. To właśnie oni mieli założyć pętle na szyję zbrodniarza bądź zbrodniarki. Na to wydarzenie sprowadzono również księdza, który podszedł do każdego z nich i udzielił ostatniego namaszczenia. Następnie, po dość niedługim czasie na szubienicach zawisło 11 ciał, które następnie przewieziono do Gdańskiej Akademii Medycznej. W Zakładzie Anatomii i Neurobiologii posłużyły jako materiał poglądowy.
Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź