Oskar Kon: w zamian za życie musiał oddać fabrykę Göringowi

Oskar Kon urodził się 20 maja 1870 r. w Łodzi jako Oszer w rodzinie chasydów. Jego ojciec Lewi Iccak był kupcem, a także tkaczem u Juliusza Heinzla. Zapewnił on synowi solidne wykształcenie, albowiem marzył, żeby syn został rabinem. Nie tylko posłał go do chedery, ale także wynajął prywatnych nauczyciel, którzy uczyli Oszera przedmiotów świeckich. Młody Kon uczył się matematyki, języków, a także poznał technikę tkactwa i wzornictwo.

Dużą zasługę w jego edukacji miał wuj, Salomon Smuniewski-Kalchstein. W dowód wdzięczności Oszer po II wojnie światowej postawił mu pomniki w Argentynie i Paragwaju. Kon szybko ożenił się ze starszą od siebie Miriam, która urodziła mu sześcioro dzieci.
Początkowo Kon miał być rabinem, ale ostatecznie plany zmieniły się. W 1890 r. wraz ze wspólnikiem otworzył wytwórnię „Nalken i Kon”, a po odejściu wspólnika sam oraz z ojcem. Ponadto prowadził skład towarów wełnianych Towarzystwa Akcyjnego Juliusza Heinzla i Juliusza Kunitzera.

Zaczynał tam jako zwykły urzędnik, ale szybko awansował zostając dyrektorem do spraw sprzedaży. W myśl zasady „Bogaty Żyd Przestaje być Żydem” postanowił zmienić imię na Oskar. Po śmierci Kunitzera pomógł zięciowi Heinzla – Giuseppe Tanfaniemu przejąć zakład, a po jego rezygnacji wskoczył na fotel prezesa.

Inwestował również w nieruchomości, m.in., nabył akcje Grand Hotelu, a w 1894 r. wybudował przy ul. Piotrkowskiej 43 kamienicę czynszową, a także nabył inną przy ul. Piotrkowskiej 271. Z kolei sam zamieszkał w pałacyku przy ul. Targowej, który wyremontował i urządził według własnego uznania.

Kon handlował również w Manufakturze w Widzewie. W 1897 r. został jednym z dyrektorów manufaktury. Z kolei po I wojnie światowej został udziałowcem większościowym „Widzewskiej Manufaktury”. Oskar doskonale rodził sobie na stanowisku, gdyż był człowiekiem wybitnie przedsiębiorczym i skutecznym. Nawet kryzys ekonomiczny nie był w stanie zniweczyć jego interesów. Manufaktura cały czas bardzo dobrze funkcjonowała. Widzewska Manufaktura zyskała międzynarodowe uznanie, a po latach ocaliła życie Konowi i jego żonie.

Po zajęciu ziem polskich przez nazistów postanowili oni upomnieć się o stworzony przez Oskara konglomerat. W grudniu 1939 r. do pałacu przy ul. Targowej 61 przybyli luksusowym Horchem dwaj oficerowie SS. Kon, który przed wybuchem wojny był właścicielem posiadłości teraz pracował tam jako stróż, dostał przykaz, aby w ciągu godziny spakować się. Wysłano go w podróż do Genewy, gdzie w banku miał zdeponowane akcje Widzewskiej Manufaktury. Miał je otrzymać nowy właściciel – Hermann Göring. Po wszystkim Kon i jego żona zostali puszczeni przez Niemców. Stracili majątek, ale zachowali życie, co nie udało się niestety dzieciom Oskara. Mimo zapewnień Göringa, że zostaną uwolnieni i zawiezieni do Szwajcarii, zginęli w getcie.

Po zakończeniu wojny Kon zamieszkał w Meksyku, a ostatecznie osiedlił się w Argentynie, gdzie doczekał śmierci.

Kon niewątpliwe był wprawnym przedsiębiorcą. Nie szło to jednak w parze z tym jakim był pracodawcą. Słynął z chytrości i wyzysku. Pracownicy otrzymywali w jego zakładach najniższe możliwie pensje. Potrafił jednak sprawiać wrażenie filantropa. W czasie kryzysu obiecał, że wspomoże fundusz budowy politechniki łódzkiej kwotą 50 mln. Na obietnicach skończyło się, albowiem Kon dopilnował, aby komitet budowy nie powstał.

Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj