Straty II Rzeczpospolitej poniesione wskutek wojny wywołanej 1 września 1939 roku przez Niemcy są nie do odrobienia. Raport, przygotowany przez posła Arkadiusza Mularczyka mówi o szkodach demograficznych, terytorialnych, gospodarczych, ekonomicznych, intelektualnych i kulturalnych. Wyliczenia są zaniżone, bowiem wielu utraconych dóbr nie da się policzyć.
Niemcy dzisiaj nie przyjmują do wiadomości ani kwoty (6 bln 220 mld 609 mln zł), która byłaby zadośćuczynieniem, ani swojego udziału w wywołanej przez siebie II wojnie światowej. Tłumaczą, że wojna była dawno, i oni z nią nie maja nic wspólnego. Nadto ich retoryka obraca się wokół nazizmu, nazistów i nieistniejącego państwa nazistowskiego. Propaganda niemiecka stara się oddzielić Niemców od Niemców-najeźdźców z 1939 roku.
Bez względu na niemiecką interpretację, swoją drogą skuteczną, bowiem w świecie, zwłaszcza za Oceanem wiedza o sprawstwie Niemców w ludobójstwie w czasie II wojny światowej jest bardzo mała, a nawet żadna.
Niemcy doprowadzili do sytuacji, że to Polakom przypisuje się Holokaust i ludobójstwo? Obozy koncentracyjne budowali na naszym terytorium, wystarczyło tylko w mediach rozpowszechniać informację o polskich obozach. Starannie dobierano słowa, treść nie mogła zawierać zdań, z których można było się dowiedzieć, że więźniowie byli systemowo mordowani min. cyklonem B, albo spalani często półżywi w piecach krematoryjnych, albo wykorzystywani do eksperymentów medycznych, nadto głodzeni i zmuszani do wycieńczających prac, które miały ich czynić wolnymi (arbeit macht frei).
Dzisiaj Niemcy grożą narodowi polskiemu nowym Poczdamem. Mówią o „nowym nożu w plecy”. Ich politycy sugerują, że mamy do czynienia z „niewyobrażalną sumą”, zaś rozmowy nt. reparacji wojennych otworzą drogę do nowych ustaleń o granicach a wtedy cały zachodni pas będzie „z powrotem” niemiecki! Dziennik „Die Welt” zadaje pytanie, dlaczego Polska nie domaga się reparacji od Rosji? To znowu odwrócenie uwagi, typowe dla goebbelsowskiej propagandy. Wątek zadośćuczynienia na kwotę ponad 1,3 bln euro nie został podjęty, natomiast niemiecki rząd i media rozprawiają o zbliżającej się w Polsce kampanii parlamentarnej i samorządowej. Niemcy, dyskusję o swoich zbrodniach, okupacji, obozach koncentracyjnych, kradzieży dóbr kultury i zaniechaniu naprawienia szkód przekierowują na politykę polsko-rosyjską i polsko-ukraińską.
Generalnie prasa niemiecka od czasu opublikowania Raportu zarzuca Polakom „język wojenny”, a rządowi podsycanie antyniemieckich nastrojów, nadto w opinii niemieckiej społeczności słyszymy: „minęło tyle czasu, moim zdaniem to bez sensu”; „kiedy słyszę biliony, to pytam się, skąd je wziąć, my też nie mamy pieniędzy”; „myślę, że Niemcy żałują, ale nasze pokolenie i młodsze pokolenie, które skorzystałoby z tych pieniędzy, nie mają z tym nic już wspólnego”; „nie jest możliwe stawianie publicznych żądań i ich nagłaśnianie, praktycznie nie ma podstaw do negocjacji”; „Polska jest też w UE i otrzymuje odpowiednie dotacje”.
Niemieckie myślenie doskonale przekazuje „Frankfurter Allgemeine Zeiung”, który trzy tygodnie po ogłoszeniu Raportu napisał o „zagrożeniu spójności europejskiej”. Reparacje zdaniem dziennika „to nie tylko prawnie nie do utrzymania, ale to wręcz afront” i najbezczelniej FAZ przywołuje słowa biskupów polskich do biskupów niemieckich, „którzy byli o krok dalej” od rządu Prawa i Sprawiedliwości. Niemiecka gazeta pisze o przebaczaniu.
Źródło: sejm.gov.pl; ciekawostkihistoryczne.pl; dw.com.pl
Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź