W roku 1658 najwybitniejsi przedstawiciele starszyzny kozackiej oraz elit państwowych Rzeczypospolitej wdrożyli rozwiązanie zamykające wojnę domową i gwarantujące pomyślną przyszłość. Była to Unia Hadziacka zawarta 16 września 1658 roku.
Zamieniała ona dotychczasową Rzeczpospolitą Obojga Narodów na Rzeczpospolitą Trzech Narodów. Obok dotychczasowego Wielkiego Księstwa Litewskiego pojawiało się Wielkie Księstwo Ruskie utworzone z województw kijowskiego, bracławskiego i czernichowskiego. Ukraińcy uzyskiwali tu taki sam samorząd, jakim dotąd w Wielkim Księstwie Litewskim cieszyli się Litwini i Białorusini. Starszyzna kozacka uzyskiwała prawa szlacheckie. To był wielki i piękny moment we wspólnej historii Polski i Ukrainy, a szkoda, że wkrótce Unia Hadziacka upadła. Dziś należy o niej przypominać, gdy na nowo budujemy sojusz i braterstwo między naszymi narodami.
Jest gorzkim paradoksem, że na mocy Unii Hadziackiej z roku 1658 Ukraina uzyskała dokładnie te prawa, których w roku 1648 bezskutecznie domagał się Bohdan Chmielnicki. Gdyby władze państwa udzieliły wówczas tych praw, w ogóle nie musiałoby dochodzić do wojny domowej. Po dziesięciu latach w Hadziaczu mieliśmy już za sobą morze przelanej krwi oraz morze wzajemnej nienawiści, zaś wysiłek relatywnie wąskiej grupy światłych przywódców nie był w stanie odwrócić swego rodzaju grawitacji ciągnącej kraj do przepaści. Większość szlachty oraz większość kozackiej „czerni” była nastawiona do Unii Hadziackiej wrogo, bądź to przez szlachecką pogardę dla kozactwa, bądź przez obawy Kozaków, iż będą na nowo zamieniani w chłopów pańszczyźnianych. Gdy więc wydarzenia potoczyły się niepomyślnie, zabrakło środowisk chcących utrwalać Unię Hadziacką. Stała bowiem za nią jedynie zbyt wąska grupa wybitnych wizjonerów i mężów stanu.
Wprawdzie przywódca Kozaków, hetman Iwan Wyhowski, w bitwie pod Konotopem z roku 1659 pokonał atakujące wojaka rosyjskie, jednak w międzyczasie agenci Moskwy podburzyli przeciw niemu masy kozackie, a tym samym obalono władzę ukraińskiej strony chcącej tworzyć Wielkie Księstwo Ruskie. Gdy armia polska w roku 1660 pod Cudnowem pokonała kolejny najazd rosyjski, już nie było partnera ukraińskiego, a hetmani Stanisław Potocki i Jerzy Lubomirski wykorzystując sposobność zmusili Kozaków do podpisania niekorzystnej dla nich ugody cudnowskiej, która zlikwidowała Wielkie Księstwo Ruskie. Nastąpiły kolejne walki Rzeczypospolitej i Moskwy, które przez obydwie zmęczone strony zostały zakończone Rozejmem Andruszowskim z roku 1667. O Hadziaczu już wówczas nikt nie pamiętał.
Szczęśliwie, wśród szlachty ta pamięć odrodziła się z dobie Powstania Styczniowego 1863 roku. Godło powstania miało trzy pola odpowiadające trzem częściom Rzeczypospolitej wedle Unii Hadziackiej: orzeł symbolizował Koronę, Pogoń symbolizowała Wielkie Księstwo Litewskie, a św. Michał symbolizował Wielkie Księstwo Ruskie, czyli Ukrainę. Powstanie Styczniowe przegrało, ale trójpolowy herb utrwalił się w ludzkiej pamięci. Do tego w roku 1920 nawiązywali Józef Piłsudski oraz Symon Petlura, gdy zawierali partnerstwo Polski i Ukrainy.
W jakiej kondycji jesteśmy dzisiaj, Polacy i Ukraińcy, mogący na nowo ustanawiać między nami partnerstwo? Czy owo partnerstwo pozostanie jedynie dziełem zbyt wąskiej grupy wybitnych wizjonerów i mężów stanu, zaś większość obywateli odnosić się do niego będzie obojętnie, zainteresowana jedynie tym, aby się indywidualnie wzbogacać w ramach krótkowzrocznie projektowanych tanich interesików? Czy staniemy się „czernią” łatwą do manipulowania ze strony globalnych graczy biznesowych i politycznych? Nie jest trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym wygrywa rywalizacja polsko- ukraińska, zaś, jak za prezydenta Poroszenki, ukraińskie elity władzy ślepo wykonują polecenia przychodzące do nich z Berlina? Z kolei Polacy już się zmęczą swym wsparciem dla Ukraińców, zaś jakaś nacjonalistyczna siła polityczna zacznie straszyć społeczeństwo bezrobociem wymuszanym przez tanią ukraińską siłę roboczą. Może się zdarzyć, że za Hadziaczem na nowo przyjdzie Cudnów i Andruszów. A po jakimś czasie powtórzą się rozbiory, choć tym razem, być może, w wariancie soft, gdy nawet nie zauważymy, jak staliśmy się niewolnikami.
Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź