PRL budowała socjalizm wzorując się na bolszewickich metodach

Byli pracownicy organów władzy w PRL krytykują publicystów za rozpowszechnianie „nieprawdziwych informacji” na temat totalitaryzmu w Polsce. Ich zdaniem lata 1944-1989 były okresem względnego spokoju a sowietyzacja narodu polskiego wymysłem inteligencji.

W powojennym czterdziestoleciu władza ludowa budowała socjalizm wzorując się na bolszewickich metodach. Wrogami ludu pracującego miast i wsi miała być inteligencja a Kościół katolicki był pod szczególnym nadzorem. Tam też rozgrywały się ideowe spory, gdy „pozyskano” tzw. księży patriotów.

Naród polski dobrze rozumiał co dzieje się na scenie politycznej i społecznej. Każdy, kto nie myślał jak władza przyniesiona na bagnetach stawała się „elementem, który trzeba zwalczyć. Walka z ideowym wrogiem w zależności od statusu „ofiary” przybierała różne formy. Metoda dziel i rządź była powszechna. Nie ma statystyk, albo jeszcze ich nie ujawniono, ile osób i dlaczego uległo komunizmowi. Z pojedynczych relacji, pamiętników czy procesów sądowych wiemy, że byli to cywile, wojskowi, politycy i duchowni.

Nowa władza wymieniała tradycyjną inteligencję na wyedukowanych „wykształceńców”. Tak prof. Andrzej de Lazari nazwał nowy typ socjalistycznego człowieka, który w myśl partii, która go wykształciła miał do spłacenia dług. Aktyw partyjny w szkołach, zakładach pracy, instytutach, uczelniach itd. dbał o kultywowanie idei socjalistycznych. Wprowadzono, jako element wychowawczy samokrytykę. Zmuszano do składania publicznych oświadczeń. Partia wskazywała ludzi kultury i nauki, dziennikarzy jako szkodliwych dla systemu, musieli zatem przeprosić za niegodne socjalistyczne zachowanie. W przeciwnym razie pozbawiono ich możliwości tworzenia lub pracy. Duchowni także byli zobowiązywani do laicyzowania wiernych. Jak bardzo było to niezgodne z nauczaniem Kościoła katolickiego przekonali się wszyscy, którzy byli fałszywie oskarżani i sądzeni w procesach pokazowych. Kapłani, według władzy, nadużywali religii „w celach antypaństwowych”.

Seminaria wówczas były oblegane przez młodych ludzi, czujących powołanie do kapłaństwa oraz… pracowników Służby Bezpieczeństwa. Wtedy też Bolesław Bierut wspólnie z towarzyszami z NKWD rozbudowywał struktury aparatu bezpieczeństwa. Tymczasem Polacy, jak za niemieckiej i sowieckiej okupacji, tworzyli niepodległościowe ruchy i organizacje. Często przy udziale duchownych.

Od 1946 roku było już wyraźne odczucie w narodzie: my i oni! A gdy rząd Bieruta uwięził Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego i biskupa Antoniego Baraniaka, Polacy doświadczali największego ucisku. Ludowy rząd, Prymasa Wyszyńskiego przetrzymywał w odosobnieniu ponad trzy lata, natomiast Biskupa torturował w mokotowskim więzieniu. Komuniści znęcali się fizycznie i psychicznie nad duchownym. Oskarżyli go o wrogą działalność na rzecz innego państwa. Także przez trzy lata robili wszystko, by wymusić na nim zeznanie obciążające przyszłego Prymasa Tysiąclecia. Głodzenie, trzymanie w ciemnicy z przeciekającą rurą ściekową, wyrywanie paznokci, bicie i trzymanie na mrozie bez ubrania, nie pomogły. To przykład sowieckich metod, których doświadczył zarówno biskup Baraniak, jak i inni polscy patrioci. Komuniści robili tak w czasie wojny polsko-bolszewickiej, w czasie II wojny światowej i w ponurych czasach stalinowskich. Ich metody zniewolenia, torturowana i kruszenia więźniów są niezmienne.

Źródło: dzieje.pl; przystanekhistoria.pl

Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj