W powojennej Polsce rządzenie krajem odbywało się przy bratniej pomocy towarzyszy z ZSRR. Komunistów stąd i stamtąd łączyła jedna cecha! Sadystyczne okrucieństwo wobec Polaków. Czy możliwe, by mieli gen zabijania?
Eliminacja nielicznej, wskutek napaści Niemiec i Sowietów, inteligencji z życia społecznego i publicznego oraz wybicie partyzantów pozwoliło „czerwonej zarazie” uzależnić się od Moskwy na niemal pół wieku. Funkcjonariusze NKWD razem z polskimi i polskojęzycznymi najemcami utrwalali „jedynie słuszną i możliwą drogę”. Kilka lat później nazwali ją „drogą do socjalizmu z ludzką twarzą”. Droga ta, w czasie sowieckiego miru usłana była inwigilacją, zniewoleniem, aresztami, torturami i uwięzieniem. W ciągu pierwszych dwóch dekad od zakończenia II wojny światowej, dzierżący władzę sędziwie, prokuratorzy i śledczy torturowali i skazywali żołnierzy podziemia niepodległościowego z AK i NSZ. Po rozprawieniu się z „leśnymi przestępcami” zajęli się nowym antykomunistycznym pokoleniem.
Funkcjonariusze MBP, prokuratorzy i śledczy, jak gen. Józef Goldberg a po zmianie nazwiska Różański, Adam Humer – po zmianie nazwiska Umer, Julia Brystiger zwana też jako Krwawa Luna, Helena Wolińska wcześniej Fajga Mindla są odpowiedzialni za ludobójstwo na Polakach.
Pierwszy z ww. komunistyczny zbrodniarz skazał rtm Witolda Pileckiego i nieustaloną dotąd liczbę Polaków na kary śmierci i wieloletnie więzienia. Goldberg-Różański szczególnie był znany z sadyzmu. Jego metody śledcze znane są w klinicznej psychiatrii jako skłonności psychopatyczne przestępców. „Krwawa Luna” dorównała gen. Różańskiemu. Jeden z więźniów opisał ją tak: „zbrodnicze monstrum przewyższające okrucieństwem niemieckie dozorczynie obozów koncentracyjnych”. Przysłużyła się radzieckiej władzy skazując niepodległościowych żołnierzy, w tym kapelanów i księży. Likwidacja Kościoła katolickiego była celem nr jeden. Także Helena Wolińska przejawiała pożądane przez stalinowski reżim zbrodnicze cechy. Wolińska nazywana również „Krwawą Wandą” oprócz Augusta Emila Fieldorfa na sumieniu ma długą listę skazanych na wyroki śmierci i ciężkie więzienia. Tajny informator UB, potem sędzia Stefan Michnik, notabene bez ukończonych studiów prawniczych, jak przystało na skrupulatnego aparatczyka podpisywał najczęściej wyroki śmierci na żołnierzach walczących z niemieckim okupantem, głównie z AK, NSZ a także wyłapanych żołnierzach polskiego podziemia niepodległościowego. O swoich zbrodniach mówił, że była to „młodzieńcza naiwność”, natomiast pod koniec życia w wywiadzie dla szwedzkiej gazety wyznał, iż „sądził, że służył swojemu krajowi”. Michnik w niczym nie ustępuje oszczercom takim jak Engelking, Grabowski, Gross. Tacy ludzie metafizycznie roznoszą kult fałszu, cynizmu. Łączy ich brak wdzięczności za otwarcie granic: serc, przyzwoitości i terytorialnych.
Akta wszystkich zbrodni popełnionych przez prokuratorów i śledczych na polskich niepodległościowcach w latach 1944-1968 a także ich zakres znajduje się w moskiewskich archiwach. Nie mniej, nawet to co odkrył IPN, poraża zdolnością do czynienia zła. Mają cechy osobowości i charakteru, które uprawniają do stwierdzenia, że komuniści z gruntu są przesiąknięci żądzą sadyzmu. Zbrodniarze wyjeżdżali z Polski w latach 60-70 ub.w. Nigdy nie ponieśli odpowiedzialności karnej, ani politycznej. Polskie emerytury najczęściej trafiały na Wyspy Brytyjskie i Półwysep Skandynawski. Dotychczasowe opracowania na temat stalinowskich funkcjonariuszy i ich zbrodni, nie tylko w Polsce ale na całym świecie poddają pod rozwagę myśl o szczególnych predyspozycjach niektórych ludzi do czynienia zła. Zatem pytanie czy komuniści mają gen zabijania, pozostaje nadal otwarte!
Źródło: dzieje.pl; wielkahistoria; historia.dorzeczy.pl
Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź