Naród polski nigdy nie utożsamiał się z koministami. Nikt nie wychwalał Moskwy

Władza ludowa w rękach ludu pracującego miast i wsi to komunistyczny mit. Naród polski nigdy nie utożsamiał się z powojenną reprezentacją osadzoną w Belwederze. Wymazywanie świąt katolickich miało zlaicyzować społeczeństwo. W zamian proponowano obchodzenie radzieckich uroczystości. Tu bez Boga nic nie wyszło!

Pozwolenie na organizację wydarzeń kościelno-patriotycznych wraz z pochodem wiązało się z wypełnieniem wniosku. Przełom nastąpił pomiędzy październikiem 1945 roku a kwietniem 1946 roku po antyrządowych demonstracjach w różnych częściach kraju. 3 Maja 1946 roku pod Kościołem Mariackim w Krakowie komuniści święto kościelne i patriotyczne zamienili w jatkę.
Dzisiaj odnosimy się do masakry w Krakowie, bo to najczęściej cytowany, ale też źródłowo najbardziej udokumentowany okres, w którym władza ludowa wiedziała lepiej od narodu, co dla niej jest dobre. Kraków, tak jak później Poznań i Gdańsk, stał się symbolem walki o wolność.

Zanim doszło do demonstracji przeciwko władzy ludowej społeczeństwo polskie, krok po kroku traciło swoje prawa. Dla partyjnych towarzyszy najtrudniejsze było utrzymanie w ryzach akademickiej młodzieży. Pomimo działających zgodnie z partią ruchów studenckich, były też antykomunistyczne, które starano się rozpracowywać. Tu aktyw studencki składał oficjalne zawiadomienia do władz, np. że kilka miesięcy po zakończeniu wojny kolportowano antypaństwowe ulotki. W końcu w ośrodkach akademickich a potem w kilkudziesięciu innych polskich miastach doszło wystąpień antyrządowych. Studenci krzyczeli głównie „precz z komunistami”; „niech żyje Anders”; „precz z PPR” czy „idziemy za Bug, żądamy powrotu Lwowa i Wilna”.

W Szczecinie, Wrocławiu i Łodzi na ulice wypchnęły ludzi przyczyny polityczno-gospodarcze. Podobnie na Górnym Śląsku. Tam według szacunku historyków wystąpienia antysowieckie były najliczniejsze. Pierwsi na ulicach byli studenci i starsza młodzież a także harcerze. Do nich dołączali przechodnie. A naprzeciw tłumów stawały oddziały milicji, wzmocnione żołnierzami KBW i żołnierzami zaprzyjaźnionej armii radzieckiej. W wielu miastach były ofiary śmiertelne, wiele z ranami postrzałowymi trafiało do szpitali, wiele zaginęło! We wszystkich miastach nastąpiły aresztowania, nadto w kilkanaście godzin po trzeciomajowych protestach milicja przeszukiwała domy i mieszkania wszystkich ”domniemanych prowodyrów, zwanych także wichrzycielami i warchołami”.

Na Ziemiach Odzyskanych punktem zapalnym było wystąpienie przeciwko Bierutowi. Tłum w Szczecinie skandował „niech żyje Mikołajczyk!” a we Wrocławiu braki w składach opałowych węgla i jego eksport do ZSRR. W Łodzi z kolei, był to żałobny kondukt. Studenci żegnali swoją koleżankę zamordowaną przez stacjonujących tam żołnierzy radzieckiej armii.

Komuniści byli zdziwieni reakcją zupełnie małych miast, jak Sieradza, Radomia, Inowrocławia, Grudziądza, Radomia, Kłodzka czy Włocławka. Ludzie, mimo zakazu partii uczestniczyli w demonstracjach 3 maja. Zwyczajowo byli na Mszach św. a potem formowali pochody i zmierzali w kierunku miejscowych pomników pamięci, często Tadeusza Kościuszki. Oprócz antykomunisycznych haseł śpiewano pieśni patriotyczne. Nikt nie wychwalał Moskwy!

Źródło: ciekawostkihistoryczne.pl

Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj