Bohaterscy kurierzy II Wojny Światowej

Obrona terytorium Polski przed agresją militarną wojsk III Rzeszy podczas kampanii wrześniowej niestety, nie przyniosła oczekiwanych skutków i Polska poniosła klęskę. Późniejszy upadek Francji bardzo utrudnił kontakty między polskim rządem na uchodźstwie a konspiracją w kraju.

Do czasu upadku Francji, rząd mógł działać w Paryżu, trasa do pokonania przez kurierów przebiegała w miarę sprawnie, bez większych komplikacji, przebiegała ona przez Paryż – Budapeszt – Polska. Emisariusz, oczywiście z fałszywymi dokumentami, pokonywał tę trasę pociągiem przez około 9 dni. Trasa powrotna była dokładnie tą samą drogą.

Po zajęciu Francji przez wojska niemieckie, polski rząd ewakuował się do Wielkiej Brytanii. W tej sytuacji podróż kurierska stawała się niezwykle niebezpieczna i długa. Ponieważ przejazd przez Europę stał się niemożliwy, posłańcy wybierali drogę okrężną, która prowadziła przez inne kontynenty.

Przykładem takiej trasy może być w 1940r. podróż emisariusza Kazimierza Iranka – Osmerckiego, który wyruszył z Londynu do Warszawy i z powrotem. Trasa w obie strony przez Europę, Afrykę i Kanadę trwała od listopada do kwietnia 1941r. Zatem trudno tutaj mówić o stałej łączności. Podjęto więc decyzję o utworzeniu radiostacji, która została zorganizowana w prywatnym mieszkaniu w Warszawie. Tutaj depesze wędrowały również okrężną drogą, bo przez bazy na Węgrzech, Rumunii oraz Paryż. Bezpośrednią łączność radiową z krajem uzyskano dopiero po zainstalowaniu ogromnej radiostacji pod Londynem. Mimo tego postępu, nadal potrzebne było uzyskanie innego sposobu na zapewnienie stałej łączności z Polską.

Na szczęście w Paryżu pojawili się dwaj młodzi, zdolni kapitanowie, tj. Jan Górki oraz Maciej Kolenkiewicz. Byli przyjaciółmi od lat, o podobnych zainteresowaniach. Skończyli Korpus Kadetów w Modlinie, Oficerską Szkołę Inżynierii oraz Politechnikę Warszawską. Wspólnie zastanawiali się nad sposobem, aby wspomóc swój kraj. Ich pomysłem był samolot i spadochron… Niestety, Wojsko Polskie nie miało zbyt dużych kompetencji w tym temacie. Przed wojną tylko raz odbył się kurs spadochronowy, który ponadto był bardziej traktowany jako sport i zabawa, aniżeli element umiejętności żołnierzy. Pomimo tak niewielkiego doświadczenia dwaj kapitanowie nie poddali się i ochoczo wzięli się do pracy przy zorganizowaniu tajnych desantów spadochronowych nad okupowaną Polską. Postanowili najpierw rozeznać się jak funkcjonują w innych armiach oddziały powietrznodesantowe. Kolejnym krokiem było zdobycie samolotów dalekiego zasięgu, co było nie małym wyzwaniem. Rozważali zakup bombowca w Wielkiej Brytanii, bądź w Stanach Zjednoczonych, który miałby być potem przetransportowany do Francji. Kolejnym pomysłem było użycie samolotów pasażerskich. Coraz więcej osób ze środowiska pomysłodawców zaczynała się przekonywać i przychylnie patrzyła na ich poczynania. W końcu w sierpniu 1940r. utworzono nową komórkę sztabową, zajmującej się organizacją wojsk spadochronowych. Miesiąc później generał Sikorski nakazał jak najszybciej podjąć próby lotów do okupowanej Polski.

Postanowiono zorganizować czterotygodniowy kurs, przygotowujący rekrutów do lotów, który rozpoczął się w październiku 1940r. Szkolenie odbywało się w Szkocji. Oprócz kursu typowo spadochronowego, kursanci odbyli trening ze strzelania, walki wręcz oraz podkładania ładunków wybuchowych. Ponieważ to było pierwsze tego typu szkolenie, tworzący cały program byli zdani trochę na swoją intuicję, aniżeli doświadczanie. 12 oficerów ukończyło kurs, z czego trzech zostało wytypowanych do pierwszego lotu, który miał się odbyć 15 lutego 1941r. operacja lotnicza otrzymała kryptonim „Adolphus 0” . Pomimo, że całą operacja była dość dużą improwizacją po tygodniu Londyn dostał potwierdzenie z Warszawy, że skoczkowie dotarli.

Przekonano się, że pomysł Jana Górskiego oraz Macieja Kolenkiewicza był dobry i możliwy do zrealizowania. W tym momencie rozpoczęto przygotowania na wielką skalę. Po zdobytych doświadczeniach, można było zmodyfikować i wydłużyć szkolenia przyszłych spadochroniarzy. Powstała pierwsza w historii Wojska Polskiego jednostka powietrznodesantowa.

Twórcy całego przedsięwzięcia również skończyli całe szkolenie, aby następnie skoczyć nad okupowaną Polską. Niestety, oboje polegli w walce.

„Śladami zapomnianych bohaterów” Mateusz „Biszop” Biskup

Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj