Ks. Zych: niewinna ofiara walki komunistów z narodem

Postępowanie w sprawie śmierci ks. Zycha zostało umorzone z powodu niestwierdzenia przestępstwa. Bezpieka miała prawo mordować, zacierać ślady a sądy ignorować prawo. Nieznani sprawcy ciągle są nieznani.

Z akt i raportów sporządzanych przez służby porządkowe w sprawie zgonów osób duchownych, mogłoby powstać ciekawe studium przypadków dla prawników, kryminologów, lekarzy i socjologów. Czy dzisiaj można wrócić do tajemniczych zabójstw i rozliczyć winnych ciągle niewyjaśnionych zbrodni? Współczesna wiedza i doświadczenie patomorfologów pozwala badaczom precyzyjnie ustalić okoliczności śmierci. IPN ma własny pion śledczy, zatem co stoi na przeszkodzie by ujawnić prawdę i sprawców? Dlaczego brakuje dobrej woli by odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego zamordowano ks. Zycha.

Wydawało się, że po Okrągłym Stole zajdą dobre zmiany, ale właśnie wtedy komuniści znowu zaczęli walczyć z Kościołem katolickim i narodem. Działacze antykomunistyczni, zarówno świeccy jak i duchowni, byli najpierw proszeni o podpisanie lojalki, potem zastraszani, represjonowani, wreszcie niektórzy zabijani.

Kapłani, tacy jak ks. Sylwester Zych ponieśli najwyższą ofiarę. Po zamordowaniu przez bezpiekę ks. Stefana Niedzielaka i ks. Stanisława Suchowolca, ks. Zych powiedział, że teraz jego kolej. Podobnie mówił ks. Jerzy Popiełuszko.

Tajne służby poświęciły wiele sił i środków, by w mediach pokazano kapłana, jako alkoholika. Nadto płk Grzegorz Piotrowski podczas rozprawy sądowej o zamordowanie Kapelana Solidarności, ks. Jerzego Popiełuszkę, wskazał ks. Zycha jako inicjatora zamachu na milicjantów. To samo w wywiadzie dla Polityki zrobił gen. Kiszczak. Jeden ze sztandarowych literatów i piewców systemu, Roman Bratny w napisanym przez siebie „Roku w trumnie” opisał „zabawy młokosów, którymi kierował ksiądz ze skłonnościami do wódki”.

Funkcjonariusze IV Departmamentu na podstawie fałszywych oświadczeń doprowadzili do skazania ks. Zycha na cztery lata więzienia, a po rewizji prokuratorskiej kara została podwyższona o dwa lata. Karę więzienia odbywał w jednym z najcięższych więzień, w Braniewie. Po interwencji ks. Zdzisława Króla z Kurii Metropolitarnej został wypuszczony na wolność, ale dopiero po czterech latach. Był wrakiem człowieka. Od tego momentu wiedział, że jest pod stałą obserwacją. Otrzymywał listy z pogróżkami. W trzecim dniu od uwolnienia nagrał się, mówił min., że czuje się zagrożony i zdaje sobie sprawę kto będzie odpowiedzialny za jego śmierć. Potem zaznaczył, że robił wszystko zgodnie z sumieniem i nie sprzeniewierzył się naukom KK. Ówczesny rzecznik rządu Jerzy Urban polecił nakręcić film dokumentalny o księdzu pijaku, którego zabił nałóg. W mediach a potem w „dokumencie” pokazano „całą prawdę”. I tak ślady pobicia zinterpretowano jako przypadkowy zatarg pijacki. Ukłucia igłą pominięto, a to przecież w ten sposób do organizmu został wstrzyknięty alkohol.

Pobitego i nieprzytomnego ks. Zycha, bez dokumentów, znajduje przypadkowa para nieopodal dworca autobusowego w Krynicy Morskiej. W reanimacji przeszkadza im mężczyzna udający pijanego a karetka pogotowia ratunkowego nie potrafi dojechać na miejsce. W końcu ksiądz kona, miejscowa milicja zadeptuje ślady. Dwie sekcje, jedna po drugiej, wykluczają się. Z pierwszej wynika, że miał nic nie znaczące otarcia i duże stężenie alkoholu, zaś druga: ślady bicia pałką lub innym narzędziem, ślady licznych wkłuć i skokowo wyższe stężenie alkoholu w zgięciu łokciowym, a to oznacza wlew dożylny ze spirytusu, który doprowadza do porażenia i śmierci.

IPN prawdopodobnie zna imię i nazwisko funkcjonariusza SB, który doprowadził kapłana Solidarności do stanu, w jakim został znaleziony, ale nie jest w stanie doprowadzić do postawienia oskarżenia.

Źródło: dzieje.pl

Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji KGHM Polska Miedź

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj