PROF. M. RYBA O SONDAŻOWYCH WYNIKACH WYBORÓW SAMORZĄDOWYCH: ŚCIANA WSCHODNIA DAŁA ŻÓŁTĄ KARTKĘ RZĄDOWI D. TUSKA

W województwach na ścianie wschodniej mamy do czynienia z nadspodziewanie dobrym wynikiem PiS do sejmików. Wydaje się, że ściana wschodnia – począwszy od Podlasia, na Podkarpaciu kończąc – dała żółtą kartkę temu rządowi. Mimo że to jest dopiero początek tych rządów, to sposób sprawowania władzy, niesamowita brutalizacja polityki, dotycząca nie tylko samych elit, ale również przejawiająca się w brutalnym gaszeniu strajków rolnych, Polakom się nie podoba – mówił w poniedziałkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja prof. Mieczysław Ryba, historyk, wykładowca akademicki.

7 kwietnia w Polsce odbyły się wybory samorządowe, w których wybieraliśmy przedstawicieli do sejmików wojewódzkich, rady miast, powiatów i gmin, a także wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Według sondażowych wyników głosowania podanych przez IPSOS, najwięcej głosów w wyborach do sejmików wojewódzkich uzyskało Prawo i Sprawiedliwość – 33,7 proc. Na Koalicję Obywatelską zagłosowało 31,9 proc. wyborów, na Trzecią Drogę – 13,5 proc., na Konfederację i Bezpartyjnych Samorządowców – 7,5 proc., a na Lewicę – 6,8 procent.

Z wyników sondażowych wynika, iż KO zwyciężyło w głosowaniu do sejmików w dziesięciu województwach, zaś PiS – w sześciu.

Według badania IPSOS najwyższe wyniki w wyborach do sejmików PiS uzyskał w województwach na wschodzie kraju – w województwach podlaskim, lubelskim i podkarpackim.

– W województwach na ścianie wschodniej (…) mamy do czynienia z nadspodziewanie dobrym wynikiem (PiS-red.) do sejmików, również z nadspodziewanie dobrym wynikiem dr. Roberta Derewendy (w wyborach na prezydenta Lublina – red.), który uzyskał 35 proc. głosów w sytuacji, kiedy przewaga tamtej strony była olbrzymia i w wielkich miastach nie było zbyt dobrego wyniku prawicy. Wydaje się, że ściana wschodnia – począwszy od Podlasia, na Podkarpaciu kończąc – dała żółtą kartkę temu rządowi. Mimo że to jest dopiero początek tych rządów, to sposób sprawowania władzy, niesamowita brutalizacja polityki, dotycząca nie tylko samych elit, ale również przejawiająca się w brutalnym gaszeniu strajków rolnych, Polakom się nie podoba. Wiemy też w sensie frekwencyjnym, że tu (na tzw. ścianie wschodniej – red.) frekwencja była dużo większa – zwrócił uwagę prof. Mieczysław Ryba, odnosząc się do sondażowych wyników.

Prawo i Sprawiedliwość według sondażu IPSOS wyprzedziło Koalicję Obywatelską, mimo iż ugrupowanie Donalda Tuska miało ogromną przewagę medialną w trakcie kampanii – podkreślił gość „Aktualności dnia”.

– Jeżeli mówimy o publicznej telewizji, radiu, wszelakich stacjach regionalnych, który mają duży wpływ na wynik wyborów, zwłaszcza samorządowych, to mamy praktyczny monopol, jak sprzed 2015 roku. Znowu zostało Radio Maryja, TV Republika i parę mniejszych stacji, a jeśli mówimy o dominacji obozu lewicowo-liberalnego, jest to ogromna dominacja. Komisje śledcze, wchodzenie do domów, aresztowanie posłów, cały szereg represyjnych rzeczy, które miały zadawalać gawiedź, te nieustanne igrzyska – to się chyba już przejada, to już nie działa tak, jak mogłoby działać – ocenił komentator polityczny.

Niewiele w stosunku do wyborów samorządowych z 2018 roku zyskało Polskie Stronnictwo Ludowe, startując tym razem w ramach koalicji z ugrupowaniem Polska 2050 Szymona Hołowni jako Trzecia Droga. PSL uzyskał 12,07 proc. głosów w elekcji do sejmików w 2018 roku.

Ludowcy to partia z silnymi strukturami na poziomie lokalnym, jednak mariaż z Polską 2050 nie przyniósł im w niedzielnym głosowaniu wiele pożytku – zaznaczył prof. Mieczysław Ryba.

– Oni mają bardzo rozbudowane struktury, jeszcze po czasach komunistycznych, po czasach ZSL-u. Tworzą samorządową „pajęczynę”, która działa jak maszyna w momentach wyborczych. Kiedy porównamy wyniki tych wyborów w wyborami z 2018 roku, zdaje się, że mają ok. 1 punktu procentowego więcej, mimo tego, że poszli w koalicji z Hołownią. Koalicja z Hołownią, w porównaniu z 2018 rokiem, dała tylko 1 proc., czyli nic. W tym sensie cały plan Tuska może się ziścić. Jaki Donald Tusk ma w tej chwili plan? Gdy przyjdą eurowybory – a to już w czerwcu – Tusk może zaproponować PSL-owi pójście razem do eurowyborów. To są trudne wybory dla PSL-u. (…) To może być atrakcyjne dla działaczy Ludowców, a jeśli tak by się stało, że nie będzie już Trzeciej Drogi, a będzie układ PO-PSL, to Trzecia Droga przestanie istnieć – wskazał wykładowca akademicki.

Mimo iż polskie społeczeństwo w większości popiera strategiczne propozycje PiS-u, takie jak np. Centralny Port Komunikacyjny, nie do końca ma to odzwierciedlenie w wynikach kolejnych głosowań – zauważył historyk.

– Z tego trzeba wyciągnąć wnioski. Zagrały emocje, a nie rozum. W tej chwili niektórzy się przebudzili. Zwróćmy uwagę, o ile mniejsza była frekwencja. Zwróćmy uwagę, jak zmieniły się preferencje w elektoracie młodym, gdzie PiS zyskał kilka procent od ostatnich wyborów. W dużych masach ludzkich to przebudzenie jest wolniejsze niż jednego człowieka, to musi potrwać pewien czas, ale sygnały są wyraźne w tym zakresie – powiedział gość Radia Maryja.

Były minister edukacji i nauki, prof. Przemysław Czarnek, poinformował w niedzielny wieczór w jednej ze stacji telewizyjnych, że prowadzi w imieniu PiS negocjacje z Konfederacją na temat możliwości zawarcia koalicji na poziomie sejmiku w województwie lubelskim. Warto zauważyć, że Konfederacja, która w tych wyborach zawarła sojusz z Bezpartyjnymi Samorządowcami, w 2018 roku w ogóle nie brała udziału w elekcji do samorządów, gdyż wówczas jeszcze nie istniała. Koalicja, w której skład wchodzą m.in. Ruch Narodowy oraz środowiska wolnościowe, formalnie zawiązała się przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku.

Konfederacja utrzymała wynik na poziomie wyborów parlamentarnych z ubiegłego roku, choć dla tej formacji elekcja do samorządów stanowiła trudniejsze wyzwanie ze względu na brak rozbudowanych struktur lokalnych – podkreślił prof. Mieczysław Ryba.

– Dla nich to też są trudne wybory, bo oni nie są zakorzenieni lokalnie. (…) Natomiast wydaje się, że prof. Czarnek, mówiąc o tych koalicjach, chciałby doprowadzić do sytuacji, aby zaprzeczyć tezie, że PiS nie ma z kim zawrzeć koalicji. (…) Nawet jeśli PiS ma bezwzględną większość (zdaje się, że tak będzie np. w sejmiku województwa lubelskiego) to przecież kandydaci, którzy dostaliby się z Konfederacji, mogą dołączyć do koalicji i wspólnie realizować program. Może to też być część PSL-u, jeśli mieliby taką wolę. Wtedy trochę przełamuje się ta izolacja PiS-u na scenie politycznej. Wiemy, że taki był przede wszystkim powód przegranej 15 października. W istocie PiS wybory wygrał, ale koalicji nie mógł stworzyć. Sejmiki to okazja, aby przełamać ten impas i pokazać koncyliacyjność – podsumował komentator polityczny.

 

radiomaryja.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj