Rozwój techniki związanej z odnawialnymi źródłami energii, a także z postępem w wytwarzaniu wszelkiego rodzaju urządzeń elektronicznych powoduje, że na rynku wzrasta zapotrzebowanie na dwa kluczowe surowce, jakimi są miedź i srebro. Dochodzą do tego zaburzenia handlowe związane wzrostem napięć politycznych w skali tak lokalnej, jak i globalnej. To wszystko utrudnia dostęp do tych dwóch kluczowych minerałów. Stagnacja ich produkcji przy coraz większych potrzebach gospodarczych tworzy klimat dla stabilnego wzrostu ich cen, co aktualnie dzieje się na rynku surowcowym.
Pomimo, że globalny system finansowy promuje złoto, jako zabezpieczenie przed inflacją i spadkiem wartości pieniądza, co przekłada się na jego masowe zakupy przez banki centralne, to jednak miedź i srebro są najbardziej poszukiwanymi obecnie metalami. Rynkowy wzrost cen obu tych metali, jest tego dowodem. W 2024 r. cena srebra wzrosła o prawie jedną czwartą, przewyższając złoto i czyniąc go jednym z głównych towarów roku o najlepszych wynikach. Uważa się, że w ujęciu względnym srebro jest nadal tanie. Obecnie na 1 uncję złota potrzeba około 80 uncji srebra, w porównaniu ze średnią z 20 lat wynoszącą 68. Srebro ma dwojaki charakter, jest cenione zarówno ze względu na swoje zastosowanie jako aktywa finansowe, jak i jako wkład przemysłowy, w tym technologie czystej energii. Według Silver Institute metal jest kluczowym składnikiem paneli słonecznych, a biorąc pod uwagę silny rozwój tej branży, oczekuje się, że wykorzystanie tego metalu osiągnie w tym roku rekordowy poziom. W tym kontekście rynkowi grozi czwarty rok deficytu, a tegoroczny niedobór jest drugim co do wielkości w historii. Odbiciem tej sytuacji jest stały spadek zapasów tego metalu na londyńskiej giełdzie LBM, gdzie w kwietniu spadły one do drugiego najniższego poziomu w historii, podczas gdy wolumeny na giełdach w Nowym Jorku i Szanghaju są bliskie sezonowych minimów. Podobna sytuacja panuje na rynku miedzi. Jej ilustracją jest sytuacja jaka miała miejsce w połowie maja na nowojorskiej giełdzie Comex. Premia pobierana przez nowojorskie kontrakty terminowe na miedź powyżej ceny londyńskiej giełdy metali gwałtownie wzrosła do bezprecedensowego poziomu ponad 1200 dolarów za tonę, w porównaniu z typową różnicą wynoszącą zaledwie kilka dolarów. Głowni producenci miedzi natychmiast skierowali wszystkie swoje zasoby do sprzedaży na nowojorskiej giełdzie. Choć ceny miedzi rosły od miesięcy, gwałtowny wzrost w tym tygodniu był charakterystyczny dla giełdy Comex i najbardziej aktywnego kontraktu terminowego na lipcową dostawę.
Do środy lipcowa cena wzrosła aż o 10%, osiągając rekordowy poziom dla tego kontraktu, mimo że kurs globalnego kontraktu benchmarkowego na LME utrzymywał się na zasadniczo niezmienionym poziomie. Lipcowy kontrakt na miedź na giełdzie Comex wzrósł w środę rano do rekordowego poziomu 5,128 dolarów za funt (11 305 dolarów za tonę). Jego notowania osiągnęły także rekordową premię powyżej wrześniowego kontraktu Comex – sytuacja ta jest znana na rynkach towarowych jako backwardation i cechą charakterystyczną dla krótkiego nacisku na rynek. Różnica przekraczająca 1000 dolarów za tonę pomiędzy Comex a Londynem była „czymś, czego nigdy wcześniej nie widziano” – powiedział Colin Hamilton, dyrektor zarządzający ds. badań towarowych w BMO Capital Markets. Do kłopotliwej sytuacji dla poszukujących miedzi należy fakt, że duża część zapasów poza Stanami Zjednoczonymi pochodzi od firm, które nie mogą dostarczyć jej w zamian za kontrakty terminowe Comex. Na przykład ponad 80% z 94 700 ton miedzi na giełdzie LME pod koniec kwietnia zostało wyprodukowane w Rosji, Chinach, Bułgarii i Indiach – krajach, z których miedź nie jest dostarczana na Comex. Sytuacja ta w krótkim terminie zostanie zapewne uregulowana. Jednak podziały produkcji i konsumpcji miedzi będą miały stale wznoszący trend cenowy.
autor: Adam Maksymowicz
Źródłem zakłóceń jest short-short, który w ostatnich dniach spowodował wzrost cen na giełdzie Comex.