Celem prokuratury jest dostanie się do informacji, które są z ich punktu widzenia istotne, aby znajdować „haki”. To działanie podjęte intencjonalnie i jest wymierzone w walkę polityczną. Koalicja rządząca chce pokazać swoim wyborcom, że działa, rozbija patriotyczną szajkę i nie zatrzyma się. To też zakrycie nieudolności politycznej. Przerzucamy problematykę sporu politycznego w zupełnie inny temat – powiedział Robert Bąkiewicz w środowym programie „Polski punkt widzenia” w TV Trwam. Były prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości w ten sposób skomentował kwestię przeszukania własnego domu przez policję.
W środę o godz. 6.00 do domu Roberta Bąkiewicza zapukała policja. Funkcjonariusze na zlecenie prokuratury dokonali przeszukania, zatrzymali nośniki elektroniczne, a następnie udali się do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. [czytaj więcej]
– Odebrano mi komputer i telefon. Myślę, że celem prokuratury jest dostanie się do informacji, które są z ich punktu widzenia istotne, aby znajdować „haki”. Przyczyna podjęcia działań przez prokuraturę jest kuriozalna. Dotyczy to postępowania, które było prowadzone sześć lat temu. Chodzi o Marsz Niepodległości z 2018 roku, podczas którego jakiś człowiek – którego nie znam – miał grozić drugiemu człowiekowi. Czyli prawdopodobnie dwóch ludzi pokłóciło się na Marszu Niepodległości i dzisiaj prokuratura przychodzi do Bąkiewicza i chce mu grzebać w brudnej bieliźnie. (…) To tak jakby kierownika pociągu Intercity po kilku latach wzywać za to, że jakiś kieszonkowiec kogoś okradł w trakcie jazdy pociągiem – powiedział Robert Bąkiewicz.
W biurze Stowarzyszenia Marsz Niepodległości zajęto cztery komputery. Gość Telewizji Trwam zwrócił uwagę, że koalicja rządząca „chce pokazać swoim wyborcom, że działa, rozbija patriotyczną szajkę i nie zatrzyma się”.
– To też zakrycie nieudolności politycznej, błędów. Przerzucamy problematykę sporu politycznego w zupełnie inny temat. Wokół Marszu Niepodległości robi się bardzo negatywną aurę, która będzie dawała możliwość nierejestrowania wydarzenia, rozprawienia się z tymi, którzy przyjadą, bo i tak Marsz się odbędzie – zapewnił.
Śledztwo w sprawie z 2018 roku zostało wcześniej umorzone. Teraz jednak prokuratura na polecenie ministra sprawiedliwości, Adama Bodnara, wróciła do sprawy. Kiedy obecny Prokurator Generalny pełnił funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich, uczestniczył w tym postępowaniu. Miał zastrzeżenia co do jego umorzenia.
– Adam Bodnar jednocześnie bronił tych, którzy blokowali Marsz Niepodległości. (…) Był zaangażowany w obronę ludzi dokonujących ewidentnego przestępstwa, bo nasze zgromadzenie było w pełni legalne. (…) To działanie podjęte intencjonalnie wymierzone w walkę polityczną. Moje środowisko było impulsem do obrony kościołów, decydowaliśmy o wyborach prezydenckich, bo poparliśmy Andrzeja Dudę w drugiej turze, chociaż mieliśmy do niego wiele krytycznych uwag. (…) Oni przegrywali bardzo istotne rzeczy z punktu widzenia politycznego, chcieli na ulicy zdobyć poklask. Donald Tusk celowo podejmuje tego typu działania, żeby moją osobę zdyskwalifikować – podkreślił b. prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
– Postępowania wobec mnie toczą się w różnych urzędach, we wszystkich na raz – policja, prokuratura, Najwyższa Izba Kontroli, urzędy skarbowe, komornicy. Stawia mi się absurdalne zarzuty albo wzywa na wyjaśnienia. (…) Dla nich czymś pozytywnym jest, żeby ich wyborcy widzieli, że walczą z tego typu osobami, jak ja – dodał.
Robert Bąkiewicz wskazał, że „sytuacja dzisiaj jest następująca – mamy bezpośrednie zagrożenie naszej niepodległości, mamy władzę w Polsce realizującą niemieckie cele polityczne, jest również ogromne zagrożenie dla postępującej biedy”.
– To wszystko wpływa na to, że powinniśmy się jednoczyć. Apeluję, żeby znaleźć przestrzeń, w której jako szeroko rozumiane środowiska patriotyczne będziemy mogli wspólnie manifestować. (…) Myślę, że znajdzie się przestrzeń do zrozumienia sytuacji, abyśmy wspólnie razem szli pod biało-czerwoną flagą i walczyli o to, co dla nas najważniejsze – powiedział gość TV Trwam.
radiomaryja.pl