W Poczcie Polskiej rozpoczęło się referendum strajkowe, które potrwa do końca miesiąca. Związkowcy domagają się wzrostu wynagrodzeń. W tym samym czasie władze narodowego operatora zapowiedziały zwolnienia, w związku ze złą sytuacją finansową.
Referendum strajkowe to kolejny krok po tym, jak strona społeczna i władze spółki nie osiągnęły porozumienia. Związkowcy chcą zapytać pracowników poczty czy opowiadają się za wzrostem wynagrodzeń o tysiąc złotych brutto.
Przewodniczący „Solidarności” w Poczcie Polskiej, Bogumił Nowicki, podkreślił, że ceny rosną, a pałce pracowników nie. Związkowiec ma nadzieję, że pracownicy poprą ideę zorganizowania protestu.
– Mamy nadzieję, że pracownicy zrozumieją potrzebę podjęcia radykalnego protestu, że zyskamy poparcie dla tej idei podwyżki wynagrodzenia, o którą rościmy wobec pracodawcy. Państwo jest tutaj nieodłącznym elementem i powinno być największym płatnikiem na rzecz poczty, a z tego zobowiązania się nie wywiązuje – podkreślił Bogumił Nowicki.
Referendum strajkowe będzie wiążące, jeśli weźmie w nim udział ponad połowa pracowników. Niezależnie od wyniku referendum związkowcy będą protestować – najprawdopodobniej 26 września – przed Ministerstwem Aktywów Państwowych w Warszawie. Powodem jest odwołanie z Rady Nadzorczej spółki przedstawicieli pracowników i zawieszenie przedstawiciela pracowników w zarządzie Poczty Polskiej.
RIRM