Za nami medialne starcie wiceprezydent USA, Kamali Harris, z byłym amerykańskim przywódcą, Donaldem Trumpem. Debatę kandydatów na prezydenta Stanów Zjednoczonych komentują światowe media, eksperci i politycy.
Wielu komentatorom trudno jednoznacznie wskazać zwycięzcę wtorkowej debaty Donalda Trumpa i Kamali Harris. W ocenie amerykanisty, dr. Marka Kawy, pod względem argumentów i technicznym debata była wyrównana, co zaskoczyło trochę sztab byłego prezydenta.
Ekspert zwrócił uwagę, że zarówno Kamala Harris, jak Donald Trump, byli agresywni. Wiceprezydent atakowała Republikanina, a podczas debaty padały stronnicze pytania ze strony prowadzących – powiedział dr Marek Kawa.
– Nie punktowali w zasadzie Kamali Harris, gdzie mogliby ją złapać. W zasadzie tylko w dwóch kwestiach – frackingu, czyli szczelinowania, pozyskiwania energii i konfliktu w Gazie – byli bardziej dociekliwi, a tak w większości próbowali tak kierować debatę, żeby Donald Trump się ciągle bronił, więc musiał się bronić z kilku stron. Może to sprawiać wrażenie (zwłaszcza dla widza, który ma inklinacje demokratyczne), że Kamala Harris jest w ofensywie, radzi sobie, już nie wybucha niekontrolowanym śmiechem czy nie przejawia zachowań, które byłyby niemedialne – zwrócił uwagę amerykanista.
Według dr. Marka Kawy debata nie wpłynie znacząco na wynik wyborów w USA. Ekspert ocenił, że ani Kamala Harris, ani Donald Trump nie zdołali przekonać do siebie nieprzekonanych wyborców, bo debata poszła w kierunku ataku i obrony. Kandydaci nie przedstawili konkretnych planów dotyczących np. deportacji nielegalnych migrantów.
Debata dotyczyła głównie gospodarki, imigracji, tzw. aborcji i polityki międzynarodowej. Kandydaci ścierali się m.in. o wojnę na Ukrainie.
Kamala Harris zarzuciła Republikaninowi, że ten chce sprzedać Ukrainę i Polskę Władimirowi Putinowi. Donald Trump mówił z kolei, że szybko zakończy wojnę.
RIRM