Niewątpliwie jest to pewien zabieg pijarowski. Ściąga się osobę, która ma zostawić apanaże brukselskie, bardzo dobre wynagrodzenie, po to, żeby wrócić do Polski i pracować. Myślę, że to jest pewna odpowiedź pijarowska Donalda Tuska na to, że są w jego ekipie ludzie, którzy zostawią pieniądze, dobre wynagrodzenia europarlamentarzysty, żeby pracować na rzecz Polaków. Wszystko by było dobrze, gdyby nie to, że pan Marcin Kierwiński był w wielu miejscach, ale za długo nigdzie nie podziałał i za wiele nie zrobił – mówił poseł Prawa i Sprawiedliwości, Zbigniew Bogucki, w audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.
Marcin Kierwiński, który po ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych objął funkcję ministra spraw wewnętrznych i administracji, a później uzyskał mandat europarlamentarzysty, teraz będzie pełnomocnikiem rządu do spraw odbudowy po powodzi. Na to stanowisko wskazał go premier Donald Tusk. [czytaj więcej]
– Wszelkie działania, które mają pomóc powodzianom, samorządom dotkniętym przez wielki kryzys, przedsiębiorcom, którzy na tych terenach mieszkają, a którzy doznali uszczerbku, zasługują na uwagę. Tylko pytanie, czy mamy do czynienia z rzeczywistymi działaniami? Czy mamy do czynienia z działaniami pozornymi, bo cóż z tego wskazania pana Kierwińskiego wynika? Jak na razie dla samych powodzian, samorządów i przedsiębiorców z tamtego terenu, jeżeli nie nic, to na pewno niewiele (…). Nie wierzę, że to akurat Kierwiński będzie w stanie odbudowywać, patrząc na jego dotychczasowe osiągnięcia i różnego rodzaju pogłosy w jego sprawie, ale premier wybrał takiego człowieka, jakiego wybrał. To powinna być sprawa uzgodniona z prezydentem i sprawa, która powinna być ponad podziałami politycznymi – zaznaczył poseł Zbigniew Bogucki.
Gość Radia Maryja dodał, że pełnomocnik rządu ds. obudowy po powodzi powinien mieć rangę ministra w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, ale żeby tak było, to musi być zgoda prezydenta RP.
– Pan prezydent czekał, ale żaden wniosek nie wpłynął. Widać, że Donald Tusk ma ważniejsze sprawy niż dochowanie wszystkich kwestii, które spowodowałyby, że można by było realnie ruszyć z pomocą i realnie odbudowywać tereny – podkreślił gość Radia Maryja.
Polityk wskazał, że Marcin Kierwiński był tylko kilka miesięcy ministerem spraw wewnętrznych i administracji, resortu, który kieruje całym życiem państwowym, jeżeli chodzi o służby i administrację państwową. Później został europarlamentarzystą.
– Jeżeli ktoś przyjmuje na siebie taką odpowiedzialność, to zakładam, że ma jakiś plan, że ma jakiś pomysł i ma postawione przez premiera jakieś zadania, które powinien zrealizować. Okazuje się, że polityka w tym najgorszym tego słowa znaczeniu, czyli polityka dotycząca wybierania, zmieniania stanowisk, ubiegania się o kolejne stołki, o kolejne stanowiska, jest ważniejsza niż realizacja programu politycznego, ale merytorycznego, bo przecież nie można nic zrealizować przez kilka miesięcy, będąc szefem MSWiA. Później wybiera się do Brukseli i przekonuje wyborców, że tam będzie reprezentował ich interesy, a teraz znowu wraca, więc być może i na tym stanowisku nie zagrzeje długo miejsca – zwrócił uwagę poseł PiS.
Dodał, że w tej sytuacji potrzeba osoby, która poświęci swoje serce, poświęci czas nie na kilka tygodni, tylko na kilka miesięcy, bo odbudowa zalanych terenów będzie wymagała naprawdę potężnego wysiłku i realizacji długofalowego planu. Jednak Marcin Kierwiński jest osobą, która – jak wskazał Zbigniew Bogucki – zna się na wszystkim, czyli – jak dodał – na niczym.
– Niewątpliwie jest to pewien zabieg pijarowski. Ściąga się osobę, która ma teraz zostawić apanaże brukselskie, bardzo dobre wynagrodzenie, po to, żeby wrócić do Polski i pracować. Myślę, że to jest pewna odpowiedź pijarowska Donalda Tuska na to, że są w jego ekipie ludzie, którzy zostawią pieniądze, dobre wynagrodzenia europarlamentarzysty, żeby pracować na rzecz Polaków. Wszystko by było dobrze, gdyby nie to, że pan Kierwiński był w wielu miejscach, ale za długo nigdzie nie podziałał i za wiele nie zrobił – podkreślił poseł Zbigniew Bogucki.
radiomaryja.pl