B. Poboży: Premier D. Tusk ponosi polityczną odpowiedzialność za uśpienie czujności dużej części mieszkańców i w konsekwencji gigantycznego kryzysu

Pan premier ponosi polityczną odpowiedzialność za uśpienie czujności dużej części mieszkańców i w konsekwencji gigantycznego kryzysu. Mam takie poczucie, że katastrofie naturalnej, jaką jest powódź, towarzyszyła katastrofa systemu zarządzania kryzysowego (który w pierwszych dwóch dniach praktycznie zupełnie nie działał) i katastrofa komunikacyjna – powiedział Błażej Poboży, doradca prezydenta RP, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, w poniedziałkowym programie „Polski punkt widzenia” na antenie TV Trwam.

Przez południowo-zachodnią Polskę przeszła fala powodziowa. Trwa sprzątanie po skutkach wielkiej wody. Mieszkańcy zalanych miejscowości przy pomocy wolontariuszy i służb powoli przywracają normalność. Dzieci z zalanych terenów rozpoczynają naukę w zielonych szkołach [czytaj więcej].

Jak zaznaczył gość TV Trwam, który był na terenach powodziowych, widać tam ogrom tragedii.

– Zwłaszcza w pierwszym okresie powodzi można było zauważyć zupełne nieprzygotowanie do tej sytuacji ze strony państwa, instytucji, które im podlegają. Przy czym największą winę (i należy tę odpowiedzialność wskazać, aby być może w przyszłości wyegzekwować) widzę po stronie najpierw premiera, a lokalnie po stronie wojewody dolnośląskiego, dlatego że odpowiednio wcześniej nie zdecydował się o wystąpienie do Ministerstwa Obrony Narodowej o uruchomienie Wojsk Obrony Terytorialnej. Jeżeli słyszę wprost od samego premiera rządu z transmitowanego sztabu kryzysowego, że dopiero po dwóch dniach grupa 50 żołnierzy WOT-u została zmobilizowana, a powinni być przed nadejściem fali powodziowej, to jest to mocno spóźnione działanie – wyjaśnił Błażej Poboży.

Podkreślił jednak, że największą winę ponosi premier, który już na samym początku uśpił czujność ludzi.

– Ludzie, którzy wysłuchali wystąpienia szefa rządu bagatelizującego zagrożenie, mogli poczuć się, że istotnie ta sytuacja nie jest tak niebezpieczna, jak to zapamiętali z 1997 roku i mogli przez to niewłaściwie przygotować się do skutków tego, co nadchodzi. Pan premier ponosi polityczną odpowiedzialność za uśpienie czujności dużej części mieszkańców i w konsekwencji gigantycznego kryzysu. Mam takie poczucie, że katastrofie naturalnej, jaką jest powódź, towarzyszyła katastrofa systemu zarządzania kryzysowego (który w pierwszych dwóch dniach praktycznie zupełnie nie działał) i katastrofa komunikacyjna – wskazał doradca prezydenta RP.

Były wiceszef MSWiA domagałby się po tak źle przeprowadzonej akcji kryzysowej kilku dymisji, a nawet tej najbardziej znaczącej, czyli dymisji premiera Donalda Tuska. Jednak – jak sam podkreślił – na takie honorowe czyny nie ma co liczyć ze strony szefa rządu.

– Nie mam żadnych złudzeń, że nie jesteśmy w II Rzeczpospolitej, gdzie honor był jedną ważniejszych domen klasy politycznej, tylko jesteśmy w takim położeniu, jakim jesteśmy – dodał.

Gość TV Trwam został zapytany, jakie działania należało podjęć, aby nie doświadczyć takiej skali tragedii, jakiej doświadczyło województwo dolnośląskie i opolskie.

– Po pierwsze należało odpowiednio wcześniej, a nie po pierwszych sygnałach o powodzi, uruchomić posiedzenia sztabu kryzysowego. Za naszych czasów sytuacja w różnych innych podobnych zdarzeniach rysowała się na horyzoncie, to sztaby kryzysowe były odpowiednio wcześniej zwoływane. Tu tak naprawdę sztab kryzysowy z prawdziwego zdarzenia był dopiero w poniedziałek po tych już dwóch dniach ulewy i powodzi. Należało także odpowiednio wcześniej wystosować wniosek do Ministerstwa Obrony Narodowej o użyciu WOT, które powinny być na miejscu przed nadejściem fali powodziowej – wyjaśnił.

Marcin Kierwiński będzie pełnomocnikiem rządu do spraw odbudowy po powodzi. Na to stanowisko wskazał go premier Donald Tusk [więcej].

Najprawdopodobniej w czwartek dojdzie do powołania nowego ministra w Pałacu Prezydenckim.

– Pan prezydent wie, że odpowiedzialność jest po stronie rządu. Jeżeli pomysłem rządu na sytuację zwalczania skutków powodzi jest powołanie takiego pełnomocnika, to pan prezydent nie będzie przeszkadzał w koncepcji realizowanej przez Donalda Tuska. Powstaje pytanie otwarte, czy w ogóle konieczny jest tego typu pełnomocnik? Jeżeli pan premier chciałby udowodnić chociażby swoją przewinę pierwszych dni kryzysu realną działalnością, a nie pijarową ustawką i ratowaniem swojego wizerunku, co trwa od kilku dni, to nic nie stało na przeszkodzie, aby to premier wypełniał funkcję pełnomocnika ds. powodzi. Nikt nie miałby wątpliwości, że jego umocowanie byłoby większe – ocenił Błażej Poboży.

radiomaryja.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj