Wiceprezes PiS, Mateusz Morawiecki, wezwał premiera Donalda Tuska i obecny rząd do wypowiedzenia paktu migracyjnego. Były premier przestrzegł jednocześnie przed skutkami przyspieszenia wdrożenia tego paktu, na co zgodziła się na ostatnim szczycie Rada Europejska.
Były premier Mateusz Morawiecki, wzywając rząd do wypowiedzenia paktu migracyjnego, powiedział, że wie, jak to zrobić i udało mu się to przeprowadzić, bo bardzo podobna sytuacja miała miejsce w 2018 roku. Przypomniał, że w latach 2014-2015 Ewa Kopacz i Donald Tusk przyjęli pakt migracyjny, a potem rząd Prawa i Sprawiedliwości powiedział temu twarde weto.
Wiceprezes PiS zauważył też, że 28 czerwca 2018 r. w konkluzjach ze szczytu Unii Europejskiej mowa była o zasadzie dobrowolności. Porównał to ze zgodą na przyspieszenie wdrożenia paktu migracyjnego wyrażoną ostatnio w Brukseli.
– Ścieżka jest przetarta. Sposoby realizacji są udowodnione. Można wypowiedzieć pakt migracyjny, a nie przyśpieszać jego realizację. To znaczy, przyśpieszenie przymusowej relokacji imigrantów nielegalnych, tych którzy od kilku lat Łukaszenka z Putinem przywożą na Białoruś i starają się przesunąć, przepchać na terytorium Polski, ale także wszystkich, którzy pojawiają się na terytorium Unii Europejskiej i co do których Komisja Europejska zadecyduje, że w odpowiednich kontyngentach, kwotach, te osoby muszą zostać rozdystrybuowane po różnych krajach członkowskich. Nie ma na to naszej zgody – podkreślił Mateusz Morawiecki.
Mateusz Morawiecki podkreślił też, że nie wyobraża sobie, aby podczas jego rządów niemiecka policja wjeżdżała na terytorium Polski i pozostawiała na naszej ziemi nielegalnych migrantów. Przypomniał, że już wiemy o blisko tysiącu takich przerzutów, a w prasie niemieckiej pojawiają się liczby 40 tys. nielegalnych migrantów.
Politycy PiS przekonują, że napływ migrantów stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego kraju. Stąd propozycja referendum, w którym Polacy mieliby wyrazić sprzeciw wobec paktu migracyjnego. Obecnie trwa zbiórka podpisów pod tą inicjatywą.
RIRM
