**Podczas spotkania we Wrocławiu z okazji otwarcia wystawy „Odzyskiwani bohaterowie” prof. Krzysztof Szwagrzyk jednoznacznie wypowiedział się o uroczystościach pogrzebowych Żołnierzy Wyklętych w Warszawie. Wyjaśnił także, dlaczego prace jego zespołu na „Łączce” ciągle idą bardzo powoli i z wieloma utrudnieniami.**
W Internecie pojawiły się informacje, że dla prof. Szwagrzyka oraz dla p. Andrzeja Pileckiego nie było miejsca w tzw. sektorze dla gości.
>-Nie chce, nie mogę i nie będę komentował pogrzebu Żołnierzy Niezłomnych. Nie chodzi o brak szacunku do państwa. Po prostu nie zrobię niczego, żeby utrudnić wykonywanie naszych prac w przyszłości – uciął naukowiec z IPN-u.
Rozwinął natomiast temat przyszłości w kwestii odszukiwania i ekshumowania ciał żołnierzy powojennego niepodległościowego podziemia oraz ewentualnych pochówków z godnością. Czyli, mówiąc krótko, w którym kierunku rozwinie się odzyskiwanie pamięci o mordowanej bestialsko Armii Wyklętej.
>-Na przyszłość poszukiwań w Polsce patrzę z nadzieją. Wierzę w to, że w krótkim czasie nastąpią w naszym kraju gruntowne zmiany, które te prace przyspieszą i ułatwią. Inaczej będziemy prowadzić je jeszcze przez bardzo długi czas. A powinny one przebiegać szybciej i skuteczniej. Czy na „Łączce” dalej w przyszły roku będziemy szukać bohaterów? Nie wiem – stwierdził.
Jaką mamy sytuację w tej chwili w Polsce, jeśli chodzi o przepisy i regulacje dot. godnych pochówków Żołnierzy Wyklętych?
>-Zmieniły się przepisy. W tej chwili wojewoda mazowiecki toczy rozmowy z właścicielami i spadkobiercami pomników, które znajdują się na „Łączce”. Jest ich prawie 200. To znaczy, że państwo polskie rozmawia z ludźmi, którzy maja od kilkudziesięciu lat swoje pomniki. Te dwie strony próbują wspólnie ustalić, czy i jeżeli tak, to gdzie i kiedy przenieść pomniki w inne miejsce, abyśmy mogli rozpocząć kolejne prace wydobywające bohaterów – wyjaśniał naukowiec.
Po chwili dodał z wielka pewnością w głosie:
>-Byłoby naiwnością sądzić, że 100 % rodzin powie: _Ależ oczywiście! Natychmiast wyrazimy zgodę jeżeli chodzi o bohaterów narodowych. Będzie można prowadzić prace poszukiwacze, a my zabierzemy swoich bliskich w inne miejsce._ Do takiej sytuacji z całą pewnością nie dojdzie. I wtedy będziemy świadkami zdarzeń niestety gorszących. Ci, którzy powinni być wydobyci i pochowani z honorami, staną się przedmiotem targu. Rodziny z lat 80. mają jeszcze za sobą środowisko prawnicze. Część prawników oferuje swoje usługi i chce występować jako strona w sporze. A my… cóż, będziemy trwali w oczekiwaniu – tłumaczył prof. Szwagrzyk.
Należy zdać sobie sprawę, że aby wydobyć wszystkich bestialsko zamordowanych a potem bez czci pochowanych na „Łączce” bohaterów, trzeba przenieść w inne miejsce groby z lat 82-84 (czyli często oprawców Żołnierzy Wyklętych). Nie ma innej możliwości. Ani podkop boczny ani żadna inna metoda nie wchodzi w grę. Pomniki są ułożone bardzo ciasno.
>-Nie możemy wykonywać pracy punktowo, pomiędzy pomnikami. Nie ma takiej fizycznej możliwości. Pamiętajmy, że szczątki Niezłomnych są nie tylko pod, ale także pomiędzy grobami z lat 82-84. Po naszych działaniach z lat 2013-2014 wiemy naprawdę dużo. Potrafimy dzisiaj określić niektóre pochówki z dokładnością do kilku metrów. Tak jest z generałem Augustem Emilem Fieldorfem, ps. „Nil”. 3 może 4 metry nas od niego dzielą. Ale tam stoją współczesne pomniki – mówi prof. Szwagrzyk.
Prostował on także różne doniesienia medialne, że prace przy wydobyciach i identyfikacji Wyklętych idą jak z płatka, bez problemów, konsekwentnie do przodu. Rzeczywistość okazuje się zupełnie inna: ciągle pod górkę. Zespół prof. Szwagrzyka z głęboką nadzieją wierzy, że w 2016 roku będzie mógł powrócić na „Łączkę”.