W zeszłym tygodniu zespół parlamentarny spotkał się z zaproszonymi starostami powiatów giżyckiego, olkuskiego i krośnieńskiego. Starostowie mówili o gehennie walki z ogromnym konsorcjum, które dysponuje ogromnymi funduszami, grupą doskonałych prawników i dopuszczało się prokurowania umów, które m.in ubezwłasnowolniły szpital w Krośnie Odrzańskim na 20 lat
—mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Kurzępa, członek Parlamentarnego Zespołu ds. Sprywatyzowanych Szpitali, odnosząc się do wielu patologii, które miały miejsce podczas przejmowania szpitali przez szczecińską firmę GNS.
wPolityce.pl: Należy Pan do Parlamentarnego Zespołu ds. Sprywatyzowanych Szpitali. Zajmuje się on kwestią patologii przy komercjalizacji szpitali m.in. w Giżycku i Olkuszu.
Jacek Kurzępa: Parlamentarny Zespół ds. Sprywatyzowanych Szpitali powstał ze względu na zdiagnozowaną dysfunkcję i patologię komercjalizacji szpitali. Skupia parlamentarzystów z różnych okręgów w Polsce, gdzie dokonana komercjalizacja przyniosła katastroficzne skutki, m.in. w np. przypadku szpitala w Giżycku, Olkuszu, czy Krośnie Odrzańskim. Szczecińskie konsorcjum „Grupa Nowy Szpital Holding S.A (GNS)”, którego prezesami są Adam Roślewski i Marcin Szulwiński, zarządza kilkoma szpitalami w Polsce, których komercjalizacja odbyła się pod parasolem ochronnym koalicji PO–PSL. W zeszłym tygodniu zespół parlamentarny spotkał się z zaproszonymi starostami powiatów giżyckiego, olkuskiego i krośnieńskiego. Starostowie mówili o gehennie walki z ogromnym konsorcjum, które dysponuje ogromnymi funduszami, grupą doskonałych prawników i dopuszczało się prokurowania umów, które m.in ubezwłasnowolniły szpital w Krośnie Odrzańskim na 20 lat. Dzisiaj szpital w Krośnie nie istnieje. NFZ zerwał z nim kontrakty ze względu na zagrożenie życia i bezpieczeństwa pacjentów oraz niespełnianie wymogów kontraktu z Funduszem.
W jaki sposób dochodziło do komercjalizacji?
Starosta powiatu podpisał przed laty zgodę, aby audyt dotyczący kondycji szpitala przeprowadziła firma związana ze szczecińskim konsorcjum. GNS przejął szpital wart 21 mln zł. i kontrakt wart 17 mln zł. z kapitałem 5 tys. zł. Kontrakt podpisał były starosta z Platformy Obywatelskiej. Pani wojewoda – Helena Hatka (PO), która trzymała rękę na pulsie, jest dzisiaj pracownikiem firmy GNS i zasiada w jej zarządzie. Również Longin Komołowski, dawny minister polityki społecznej jest w zarządzie GNS.
Jaka jest sytuacja szpitali zarządzanych przez GNS?
Dwa lata temu z oddziału ginekologiczno-położniczego zostali wyprowadzeni dwaj lekarze pod zarzutem brania narkotyków w miejscu pracy. Szpital stracił dwóch lekarzy, jak również kontrakt na ginekologie i położnictwo. Rok później traci kontrakt na oddział internistyczny. Kontrakt został odebrany, oddział wewnętrzny zamknięty, personel został dokumentacyjnie przerzucony na inną firmę, na inny szpital będący w sieci konsorcjum. Ostatnie wydarzenia związane z zamknięciem szpitala w Krośnie wynikają z faktu, że jedyny anestezjolog, który był w szpitalu, odmówił współpracy ze szpitalem, ponieważ nie godził się, aby wykonywać czynności niezgodne z zasadami etyki lekarskiej. Szpital wyrzucając go z pracy, pozbawił się ostatniego anestezjologa, a także kontraktu na chirurgię. W efekcie nie ma już trzech oddziałów, pozostał ZOL (Zakład Opiekuńczo-Leczniczy). NFZ wdrożył kolejną kontrolę w szpitalu i wygasił współpracę z tą spółką. Ponadto w zeszłym tygodniu miała miejsce sytuacja niebywale szkodliwa społecznie. ZOL został zamknięty z powodu braku obsługi i nie spełniania wymogów. Pacjenci są rozwożeni do okolicznych szpitali, jak również szpitali w głębi Polski.
Czy z tego co dzisiaj wiemy, można wyciągnąć wnioski, że szpitale wygaszane były celowo?
Nie mam absolutnie co do tego żadnych złudzeń. Przez dwie kadencje byłem radnym powiatowym w Powiecie Krośnieńskim. Po przeanalizowaniu umowy pomiędzy powiatem, a spółką „Nowy Szpital”, będącą „spółką córką” konsorcjum GNS, natychmiast wniosłem wniosek na posiedzeniu Rady Powiatu o natychmiastowe zerwanie umowy ze spółką. Powodem było wiele niejasności, które w wyniku konsultacji prawnych wskazały na dysproporcje korzyści. Na umowie tracił powiat, zaś zyskiwała szczecińska firma.
Czego dotyczyły te negatywne zapisy?
Było to związane z m.in. z zapisem, który mówił, że spółka jest zobligowana do podejmowania inwestycji na rzecz szpitala, pod warunkiem, że uzyska ten sam kontrakt, co w roku podpisania umowy. Znając rzeczywistość służby zdrowia w Polsce wiemy, że nie ma możliwości na uzyskanie takiego samego kontraktu. Świadomy radny powiatowy, czy starosta, nie mógł podpisać takiej umowy. Jest to nierealne, aby uzyskiwać takie same kontrakty rok w rok. Została jednak podpisana przez starostę z PO. Umowa zawierała ponadto klauzule dot. zobowiązań wynikających z rozwoju szpitala i inwestycji na szpital. Niestety kłopot polegał na tym, że w umowie nie ma zapisu, co się stanie jeżeli spółka nie wypełni swoich zobowiązań. Były to przepisy wiszące w próżni. Umowa również ubezwłasnowolniała powiat, który nie mógł występować o ewentualne roszczenia. Jako powiat nie mieliśmy żadnego pręgierza nad spółką, który pozwalałby na efektywne kontrolowanie spółki, aby wykonywała zalecenia radnych. Działanie szpitala faktycznie ograniczało się do redukcji zatrudnienia personelu i mnożenia kosztów. Budżet przez ostatnie lata każdorazowo był deficytowy. Mimo 50 proc. redukcji zatrudnienia i uzyskania kontraktów z NFZ, szpital nadal przynosił negatywny wynik finansowy. W przeciągu sześcioletniej kadencji jako radny powiatowy, spotykałem się z dziewięcioma prezesami GNS. Zmieniano ich, ponieważ dochodząc do pewnych porozumień z Radą Powiatu, zarząd spółki obawiał się „dobrych relacji” pomiędzy prezesami a Radą, gdyż zawsze prezesi w końcu zaczynali mówić naszym głosem. Potem byli pionizowani przez zarząd i nie mogli podejmować decyzji oczekiwanych przez Radę Powiatu.
W całej historii pojawia się również postać dr Zbigniewa Zdunka. Kim ona jest?
Walkę z konsorcjum na Śląsku prowadzi dr Zbigniew Zdunek. Był on przesłuchiwany przez CBŚ i prokuraturę. Przekazał wielką wiedzę faktograficzną dot. nazwisk czy zgłoszeń do prokuratury m.in. do ministra Bartosz Arłukowicza, premier Ewy Kopacz. Wszystko było jednak zakopywane, wygaszane.
Mówił pan o parasolu ochronnym koalicji PO–PSL. Na czym polegała jego funkcja w tej sprawie?
Przywołam wysłuchanie publiczne dr Zdunka w Sejmie dot. komercjalizacji szpitali, który przedstawił premier Ewie Kopacz pełną dokumentacje dot. dysfunkcji szpitali prowadzonych przez GNS. Mówił także o informacjach, które przekazaliśmy staroście Powiatu Krośnieńskiego Jackowi Hofmanowi o zagrożeniu życia i bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców. To wszystko było złożone na piśmie i pod klauzulą przyjętej dokumentacji, co wymuszało na funkcjonariuszach organów państwa i samorządu podjęcie stosownych działań, czyli zgłoszenia informacji do NFZ i prokuratury. NFZ podjeło jednak decyzje, które nie przyniosły żadnych reperkusji, nie biorąc pod uwagę przedstawionej faktografii. Helena Hatka (PO) będąca wojewodą lubuskim również nie podjęła żadnych działań, dzisiaj jest pracownikiem spółki GNS. Przez pewien czas była osobą doradzającą staroście krośnieńskiemu ws. szpitala. Skończyło się to wielkim konfliktem z pielęgniarkami. Związki zawodowe siedmiu szpitali prowadzonych przez GNS były w sporze zbiorowym, następnie ogłasiły strajk protestacyjny ze względu na nierespektowanie przepisów prawa pracy i zobowiązań socjalnych wobec pracowników. Jako bezradny-radny uznałem, że na poziomie parlamentarnym przedstawienie tego opinii publicznej w Polsce, wreszcie uzmysłowi jak potężne pieniądze wyprowadzane były z budżetu państwa na ochronę zdrowia przez firmy prywatne, które absolutnie nie zabezpieczały bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców. Trup słał się gęsto. W trakcie dysfunkcji i wygaszania poszczególnych oddziałów w szpitalach umierali ludzie.
Jaka jest dzisiaj sytuacja GNS?
GNS ma się dobrze i szykuje się na wejście na giełdę. Są wobec niej prowadzone rozmaite dochodzenia prokuratorskie dot. zarówno wobec szpitala w Olkuszu, jak i wobec szpitala krośnieńskiego i szpitala w Giżycku.
Prowadzone są dzisiaj wobec niej jakieś działania śledcze?
Jestem skazany wyrokiem sądowym na kwotę 10 tys. zł. za to, że śmiałem nazwać tych, którzy kryli ten cały proceder „grabarzami szpitala”, dodając, że „łoili szpitale ile wlezie”. Sąd kazał mi zapłacić 10 tys. zł. w trybie wyborczym, mówiąc, że naruszyłem w dobra osobiste osób, które podpisywały porozumienie ze spółką GNS i były radnymi, którzy podjęli decyzję o współpracy ze szczecińskim konsorcjum. Dr Zdunek ma z kolei siedem procesów cywilnych m.in. za naruszanie dobrego miru konsorcjum GNS.
Rozmawiał Kamil Kwiatek.
źródło: wpolityce.pl
fot: youtube
















